[ Pobierz całość w formacie PDF ]

63
 Nie. Ale nie miałabym nic przeciw temu, żebyś objął mnie na chwilę.
Miejsce było niezbyt odpowiednie na romantyczne gesty, domyśliłem się
więc, że istnieją, jakieś inne przyczyny. Bez słowa spełniłem jej życzenie. Do-
piero po chwili zorientowałem się, że Coral płacze. Doskonale to ukrywała.
 Co się stało?  spytałem wreszcie.
 Nic  odparła.  Może nerwowa reakcja. Prymitywny odruch. Klaustro-
fobia. Albo coÅ› takiego.
 Wracajmy.
 Nie.
Ruszyliśmy więc dalej.
Mniej więcej pół minuty pózniej zauważyłem coś białego z boku stopnia po-
niżej. Zwolniłem. Potem dostrzegłem, że to tylko chusteczka. Jeszcze kawałek
dalej zobaczyłem, że jest przybita sztyletem. Były na niej jakieś znaki. Zatrzyma-
łem się, podniosłem ją i rozprostowałem.
TO TEN, DO DIABAA. GERARD
odczytałem.
 Ostrożnie  uprzedziłem Coral.
Chciałem przeskoczyć stopień, ale pod wpływem nagłego impulsu przycisną-
łem go lekko jedną stopą. %7ładnego trzeszczenia. Przeniosłem ciężar ciała. Nic.
StanÄ…Å‚em obiema nogami. To samo.
Wzruszyłem ramionami.
 Wszystko jedno. Uważaj  rzuciłem.
Nic się nie stało, gdy ona stanęła na stopniu. Szliśmy dalej. Po chwili do-
strzegłem daleko w dole błysk światła. Poruszał się, więc pomyślałem, że ktoś
wyruszył na obchód. Po co?, zastanawiałem się. Czy byli tam jacyś więzniowie,
których trzeba karmić i pilnować Czy pewne korytarze uważano za miejsca nie-
pewne? A co z tym zamykaniem sali Wzorca i wieszaniem klucza na haku obok
drzwi? Czyżby stamtąd mogło nadciągnąć niebezpieczeństwo? Jakie? W jaki spo-
sób? Postanowiłem w najbliższych dniach poszukać odpowiedzi na te pytania.
Kiedy jednak stanęliśmy na dole, wartownika nigdzie nie było widać. Kilka
latarni oświetlało stół, półki i parę szafek, które tworzyły wartownię, ale strażnik
opuścił posterunek. Szkoda. Chętnie dowiedziałbym się, jakie otrzymał rozkazy
na wypadek zagrożenia  być może wyjaśniały one także charakter grozby. Po
raz pierwszy jednak zauważyłem sznur zwisający z ciemności w cień obok sto-
jaka z bronią. Pociągnąłem bardzo delikatnie; poddał się, a po chwili usłyszałem
z wysoka słaby, metaliczny dzwięk. Ciekawe. Najwyrazniej rodzaj dzwonka alar-
mowego.
 Którędy?  zapytała Coral.
 Chodzmy.  Wziąłem ją za rękę i poprowadziłem na prawo.
64
Czekałem na echa naszych kroków, ale nic nie usłyszałem. Od czasu do czasu
wznosiłem latarnię. Ciemność cofała się wtedy odrobinę, ale niczego nie widzia-
łem na dodatkowo oświetlonej powierzchni. Coral zwalniała kroku, a ja wyczu-
wałem jej napięcie, gdy zostawała z tyłu. Szedłem jednak dalej, a ona za mną.
 To już niedaleko  stwierdziłem w końcu, gdy rozległy się bardzo słabe
echa.
 To dobrze  odparła, ale nie przyspieszyła kroku.
Wreszcie w polu widzenia pojawiła się szara ściana groty, a daleko po le-
wej stronie ciemny otwór tunelu, którego szukałem. Zmieniłem kurs i ruszyłem
w tamtą stronę. Kiedy zagłębiliśmy się w korytarz, poczułem, że Coral zadrżała.
 Gdybym wiedział, że tak to na ciebie wpłynie. . .  zacząłem.
 Naprawdę nic mi nie jest  zapewniła.  I chcę go zobaczyć. Po prostu
nie zdawałam sobie sprawy, że droga będzie taka. . . skomplikowana.
 Najgorsze za nami, już niedługo.
Dość szybko minęliśmy pierwsze przejście z lewej. Następne było zaraz po-
tem; zwolniłem i skierowałem światło latarni w głąb tunelu.
 Kto wie  powiedziałem.  Może tutaj zaczyna się jakaś niezwykła trasa
z powrotem na plażę.
 Wolałabym raczej nie sprawdzać.
Szliśmy spory kawałek do trzeciego korytarza. Rzuciłem tam okiem. W głę-
bi biegła żyła jakiegoś błyszczącego minerału. Przyspieszyłem, a Coral dotrzy-
mywała mi tempa. Nasze kroki rozbrzmiewały teraz głośno. Minęliśmy czwarty
korytarz. Piąty. . . Zdawało mi się, że skądś dobiegają ciche strzępki muzyki.
Spojrzała na mnie pytająco, kiedy zbliżyliśmy się do szóstego przejścia, ale
nie zwalniałem. Czekałem na siódme, a gdy się w końcu pojawiło, skręciłem
i po kilku krokach uniosłem latarnię. Staliśmy przed wielkimi, okutymi żelazem
drzwiami.
Zdjąłem klucz z haka w ścianie po prawej, wsunąłem w zamek, przekręci-
łem i odwiesiłem na miejsce. Oparłem się ramieniem o drzwi i pchnąłem mocno.
Wyczułem chwilowy opór, potem powolny ruch, któremu przez moment towarzy-
szył zgrzyt zawiasu. Frakir ścisnęła mi rękę, ale pchałem dalej, aż wejście stanęło
otworem.
Wtedy odsunąłem się i przepuściłem Coral. Minęła mnie, weszła na kilka kro-
ków do tej niezwykłej komory i zatrzymała się. Odstąpiłem, a drzwi zatrzasnęły
siÄ™ za nami.
 Więc to jest on  szepnęła.
W przybliżeniu eliptyczny, złożony rysunek Wzorca lśnił na podłodze biało-
niebieskim światłem. Odstawiłem na bok latarnię. Nie była tu potrzebna  blask
Wzorca zapewniał dostateczne oświetlenie. Pogładziłem Frakir, by ją uspokoić.
Fontanna iskier strzeliła na drugim końcu rysunku, zgasła, pojawiła się znowu
65
bliżej nas. Miałem uczucie, że komorę wypełnia na wpół znajome pulsowanie,
którego nigdy wcześniej świadomie nie spostrzegłem.
Odruchowo, by zaspokoić dręczącą mnie od dawna ciekawość, przywołałem
Znak Logrusu. To był błąd.
Gdy tylko rozbłysnął przede mną, wzdłuż całej długości Wzorca wybuchły
iskry. Zabrzmiało wysokie, upiorne wycie. Frakir oszalała; miałem wrażenie, że
ktoś wbija mi w uszy sople lodu, że jaskrawy Znak rani oczy. Natychmiast odpę-
dziłem Logrus i harmider zaczął przycichać.
 Co to było?  zapytała Coral.
Spróbowałem się uśmiechnąć, ale bez specjalnego efektu.
 Niewielki eksperyment, który zawsze chciałem przeprowadzić  odpo-
wiedziałem.
 Nauczył cię czegoś?
 Może tego, żeby więcej nie próbować.
 A przynajmniej nie w towarzystwie  dodała.  To bolało.
 Przepraszam.
Podeszła do krawędzi znowu spokojnego Wzorca.
 Niesamowity  stwierdziła.  Niby światło we śnie. Ale jest wspaniały.
Wszyscy musicie go przejść, by zrealizować swe dziedzictwo?
 Tak.
Wolno ruszyła na lewo wzdłuż obwodu. Szedłem za nią. Badała wzrokiem
jasny obszar łuków i skrętów, krótkich prostych odcinków i długich rozległych
krzywych.
 Przypuszczam, że to trudne?
 Tak. Cała sztuka to napierać bez przerwy i nie ustępować, nawet jeśli prze-
staniesz się posuwać.
Szliśmy powoli, okrążając dalszą część Wzorca. Rysunek wydawał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl