[ Pobierz całość w formacie PDF ]

liśmy, zostanie zniszczone. Oboje się staraliśmy i udało
się Ale jeśli coś takiego wyjdzie na jaw, to jestem pewna,
że go? stracę. - Znów popłynęły jej łzy.
Chwileczkę, chwileczkę - powiedział Garrett. - Dla-
czego w ogóle on musi się dowiedzieć?
I wtedy dowiedział się, o co naprawdę chodzi.
-Ponieważ ktoś mnie szantażuje. Dlatego wzięłam tablet-
ki. Bo nie mogę już płacić. I nie chcę, żeby Griff się do
wiedział. Więc nie mam wyjścia, Garrett.
Przez chwilę był w szoku i nic nie mówił - ale tylko
przez chwilÄ™.
-Na pewno masz wyjście. Kto cię szantażuje? Kto
Caroline?
Nie wiedziała albo nie chciała powiedzieć. Garrett chciał
się skupić na szantażyście, ale zorientował się, że to do
niczego nie prowadzi. Najważniejszy był teraz stan jego
siostry.
-Caro - próbował jej wytłumaczyć - Griff cię zna. Wie
jak zostałaś wychowana. Nasi rodzice nie byli przykła-
dem kochającego się małżeństwa. Myślę, że Griff zro-
zumie. Na-pewno mu się to nie spodoba, ale jeśli w ogóle
ciebie zna..
Jeśli ciebie kocha... Wszystko będzie w porządku.
Wyglądało na to, że uspokoiła się, zanim wyszedł. Kiedy
szedł do samochodu, słońce już zachodziło i zrobiło się
chłodno.
To, co powiedział Caro, było prawdą. Ich rodzice by-li
kiepskimi wzorami. Ani on, ani Caro nie czuli siÄ™ ja-
S
R
ko dzieci kochani. Garrett nigdy nie chciał takiej miłości.
Tak naprawdę zawsze kojarzył małżeństwo z samotno-
ścią większą niż życie w pojedynkę.
Nie wiedział, że to się zmieniło, dopóki nie wrócił do
domu. Dopóki znów nie spotkał się z Emmą.
Nadzieja na wspólne życie była szalona, ale była.
Kiedy wsiadł za kierownicę i włączył silnik, od razu wy-
kręcił numer jej telefonu. Tym razem udało mu się połą-
czyć. Nie tracił czasu na powitania.
- Dzięki Bogu, w końcu cię zastałem. Będę u ciebie za
dziesięć minut.
A potem ruszył z podjazdu siostry w ciemność.
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Garrett skręcił w ulicę, przy której była galeria. Spodzie-
wał się, że będzie zamknięta i że uda mu się złapać Em-
mę samą. Niestety, paliły się wszystkie światła.
Doszedł do wniosku, że musi tam się odbywać jakie
wielkie przyjęcie. Wszedł do środka i poczuł panikę.
Całe wnętrze było wypełnione kobietami, w większość w
eleganckich sukniach, trzymajÄ…cymi nonszalancko kie-
liszki z winem. Powietrze przepełnione było zapachem
per-fum. Na początku nie mógł zgadnąć, co się tutaj dzie-
je, ale kiedy przeszedł obok raczących się winem pań,
dostrzegł że w galerii jest coś w rodzaju wystawy per-
fum. W każdym razie we frontowej sali i w holu stały
stare buteleczki.
Włożył ręce do kieszeni i odszedł tak daleko, jak to było
możliwe, udając zainteresowanie wystawą buteleczek z
perfumami. Po kilku minutach nie musiał już udawać.
Arden Blue Grass, 1934. Myon Coeur de Femme, 1928
Gabilla La Violette, 1912. Lavin LAme, 1928.
Kiedy zobaczył ich ceny, zaczął się zastanawiać, po co
zajmuje się bankowością inwestycyjną, jeśli kilka butele-
czek jest tyle warte co jego oferty. Jeśli chodziło o sztu-
kę, to bardziej podobało mu się malowanie palcami, ale
najwyrazniej w tym tłumie należał do mniejszości. Po-
szedł da-
S
R
lej, rozglądając się dookoła, dopóki w końcu nie do-
strzegł Emmy.
Jedno spojrzenie na nią sprawiło, że zaschło mu w gar-
dle.
Nie miał pojęcia, jak po tylu godzinach bycia na nogach
mogła wyglądać tak pięknie. Z przyjemnością przyglądał
się jej długiej spódnicy, zrobionej z jakiegoś połyskują-
cego materiału, ze złotym wzorem na wysokości kostek.
Na ogół nie zauważał takich rzeczy, ale przy niej do-
strzegał wszystko, bo każdy szczegół tak wiele o niej
mówił.
Miała na sobie białą koszulę z dekoltem, odsłaniającym
potrójny sznur różowych pereł. Włosy zostawiła roz-
puszczone, zaczesane tylko lekko do tyłu i podpięte per-
łową spinką. Oczy miała podkreślone cieniem, a na
ustach szminkę w głębokim, śliwkowym kolorze. Wy-
glądała uderzająco pięknie, a przy tym niezwykle ele-
gancko.
Przez te kilka minut, kiedy chodził po galerii, zdał sobie
sprawę, że tłum kobiet spekulował głównie o jej zerwa-
nych zaręczynach.
Kiedy Emma pojawiła się w holu, natychmiast go do-
strzegła,
Wyraz jej oczu sprawił, że serce Garretta zaczęło moc-
niej bić. Ruszyła w jego stronę, jakby ciesząc się, że go
widzi... ale zaraz dostrzegł, że przełyka ślinę i sztywnie-
je.
Coś było nie tak. Zanim zdążyli do siebie podejść, jej
uwagę odciągnął Josh, który najwyrazniej kończył już
dzisiaj pracę. A potem zadzwonił telefon Emmy. Wyglą-
dało na to, że jest rozchwytywana.
Jadąc tu, bardzo się spieszył, żeby powiedzieć Emmie
S
R
o Caroline. Nadal chciał się z nią tym podzielić. Chciał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl