[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dom nauczycielki był tuż-tuż.
Była dokładnie jedenasta pięć. Tego wtorkowego poranka panna Herald wcieliła się w
rolę nauczycielki historii. Dwaj chłopcy i dziewczynka przysłuchiwali się jej opowieści o
Wojnie Dwóch Róż. Higgins i Marlow czekali w progu szkoły na zakończenie lekcji.
Dzieciaki wybiegły z klasy, bezceremonialnie popychając nadinspektora.
- Bardzo mi przykro. Nie potrafię wpoić im dobrych manier. - Zakłopotana
nauczycielka zaprosiła policjantów do wzorowo wysprzątanego salonu i zaproponowała
filiżankę herbatki z tymianku.
Nadinspektor niechętnie sączył ziółka, a Higgins obserwował, jak nauczycielka krząta
się po domu. Kiedy wreszcie usiadła, inspektor oznajmił, że Jason Laxter został
zamordowany. Nie zdziwiło jej to wcale.
- Wiedziałam, inspektorze. Powiedziałam to panu. Jason Laxter nie był typem
samobójcy. Czy zatrzymali panowie winnego?
- Mamy podejrzanego - zaznaczył nadinspektor.
- Kto nim jest?
- Pastor Roger Wood. Zabroniliśmy mu opuszczać kaplicę.
Nauczycielka wstała, przełożyła w inne miejsce dwie miotełki z piór, nastawiła wodę i
wróciła do gości.
- To mnie i dziwi, i nie dziwi zarazem - stwierdziła zasmucona. - Jason szanował
naszego pastora, chociaż był daleki od spraw wiary. Nigdy się nie pokłócili. Nie przeczę, że
w porywie złości oskarżyłam Rogera Wooda. Przemyślałam jednak wszystko i doszłam do
wniosku, że nie mam mu nic konkretnego do zarzucenia. Pastor żyje wprawdzie przeszłością,
szerzy obskurantyzm, ale kocha tę wieś. Jaki miałby cel w zabiciu Jasona Laxtera? Co innego
Wakingowie... Dla nich Jason przedstawiał prawdziwe niebezpieczeństwo. Wkrótce
zagroziłby ich władzy.
- Czy wiedziała pani, że pan Laxter zawarł z pastorem pewnego rodzaju sojusz?
- Rzeczywiście, próbowali mnie otumanić, ale ich pomysły wydały mi się nie do
zaakceptowania. Nie podpisałabym się pod projektem nauczania religii, bo zahamowałoby to
harmonijny rozwój dziecięcych umysłów.
- Czy pastor i pan Laxter siÄ™ rozumieli?
Nauczycielka nie potrafiła ukryć rozczarowania.
- Tak. Uzgodnili wspólną politykę... Moim zdaniem pan Laxter popełnił poważny
błąd. Mógł mnie posłuchać. Obawiałam się, że pastor będzie usiłował go nawrócić.
- Przypuszczam, że Roger Wood nie krył satysfakcji?
- Był ostrożny. Po pierwsze z tego powodu, że pan Laxter nie był do końca
przekonany o słuszności tego pomysłu, po wtóre dlatego, że nie mogliby w żaden sposób
zreformować szkolnictwa w Druxham bez aktywnej współpracy ze mną. A chyba zrozumieli,
że ja im tej współpracy odmówiłam.
Nadinspektor z podziwem przypatrywał się skromnej nauczycielce, która z taką dumą
i żarem głosiła swoje przekonania. Kobieta tego pokroju nie powinna pić tylko ziółek.
- Czy pani stosunki z pastorem zawsze układały się niedobrze? - spytał Higgins.
- Zawsze - odparła. - Czuję się nieswojo w jego towarzystwie. On w moim również,
jak sÄ…dzÄ™.
- Ani pani, ani pan Laxter nie wykazywaliście zainteresowania życiem pośmiertnym?
- %7łycie doczesne w zupełności mi wystarczy.
Agata Herald zaproponowała kolejną filiżankę herbaty. Higgins, który od dawna znał
zalety tymianku, chętnie przystał na tę propozycję. Marlow chciał grzecznie odmówić, ale
nauczycielka zdawała się tego nie dostrzegać.
- Martwię się o przyszłość Druxham - wyznała. - Jedyny odważny człowiek w naszej
małej społeczności został zamordowany przez tchórza i teraz losy naszej wioski spoczywają
w rękach dwojga starców.
- Chyba pani przyzna, że byłoby fizyczną niemożliwością, żeby Wakingowie popełnili
tÄ™ zbrodniÄ™.
- Myli się pan. Nie podejrzewa pan nawet, jak są silni. Mogli zwabić Jasona Laxtera w
zasadzkę. Nieszczęśnik miał niespożytą energię, ale mało siły. A poza tym morderca ma
przewagę, bo działa z zaskoczenia, czyż nie?
- Często tak jest - przyznał Higgins, przerywając na chwilę robienie notatek.
Zledztwo stawało się coraz bardziej skomplikowane, każde kolejne przesłuchanie
jedynie zaciemniało obraz sytuacji. Zwiat Druxham był zdecydowanie niepokojący.
- Gdzie pani była w piątek wieczór? - spytał z uśmiechem.
- Tyle mam tutaj pracy... Niech się zastanowię. Może w szkole... A tak, już wiem...
Poprawiałam zadania domowe. Wszystkie okropne zresztą.
- Czy była pani sama?
- Oczywiście, inspektorze! Nie potrzebuję niczyjej pomocy!
- A czym zajmowała się pani w sobotę?
Nauczycielka się zawahała.
- Zbierałam zioła i grzyby, jak każdej jesiennej soboty. Każdy w Druxham to wie.
Agata Herald rozchyliła lekko zasłony. Na głównej ulicy nie było żywej duszy.
- Nie boi się pani samotnych spacerów po lesie? - zdziwił się Scott Marlow.
- Robię to od dawna. Długie spacery poprawiają krążenie.
- Doskonale zna więc pani las - stwierdził Higgins. - Dokąd pani doszła tamtego
ranka?
- Nie przypominam sobie... Szłam przed siebie, jak zwykle. Nigdy nie mam
sprecyzowanego celu. Dla mnie najważniejsze jest ćwiczenie.
Scott Marlow poczuł na sobie badawczy wzrok nauczycielki.
- Nie zauważyła pani nic niezwykłego podczas spaceru, panno Herald?
- Nic, naprawdę nic. Czy naprawdę zamierzacie zatrzymać Rogera Wooda?
- Scotland Yard uczyni wszystko, co do niego należy - oznajmił nadinspektor.
*
Marlow umierał z głodu, ale nie zdradził się z tym przed Higginsem. Kiedy inspektor
pracował, stawał się obojętny na wszelkie ludzkie potrzeby. Kolejną osobą, którą zamierzał
przesłuchać, był na szczęście kowal. Jego dom był oddalony tylko o parę kroków od domu
nauczycielki.
Nadinspektor gorzko żałował, że wplątał się w to śledztwo. W dobie stosowania przez
policję nowoczesnych naukowych metod można by w przeciągu godziny rozwiązać sprawę,
której Higgins poświęcał tak dużo czasu. Scott Marlow miał jednak za zadanie zawiezć
inspektora do Londynu na uroczystość wręczenia odznaczeń, nie komentował więc
przestarzałych metod kolegi.
Przeszli przez zagracone podwórze. Kowal śpiewał na całe gardło frywolną
przyśpiewkę, której słowa mogły zaszokować nawet najbardziej niewybredne ucho. Higgins
delikatnie odsunął gałąz różanego krzewu, która maskowała wejście do domu. Stanęli w
progu.
Kowal siedział nad kurczakiem i kwartą piwa. Na widok jedzenia nadinspektor
przełknął ślinę.
- Znowu Scotland Yard! - zażartował Thomas Lingham. - Jakieś nowe wieści?
- Podejrzewamy pastora o zamordowanie Jasona Laxtera - rzucił surowym tonem
Higgins.
- A to dopiero... Jeden próżniak zabija drugiego... Jeśli szczury zjedzą się nawzajem,
w wiosce wkrótce nastanie raj. Czy napiją się panowie piwa?
- Obawiam się, że nie, panie Lingham. Jesteśmy na służbie.
Scott Marlow załamał w duchu ręce. Ach, te zasady Higginsa! Czy łyk piwa
wpłynąłby negatywnie na poszukiwanie prawdy?
- Nie będą mi panowie mieli za złe, jeśli będę dalej jadł? - spytał kowal. - Nie znoszę
zimnego kurczaka.
Wnętrze domu było niechlujne i prostackie. Pospolite meble, ciężkie i pozbawione
elegancji, stały na brudnym klepisku. Thomas Lingham gotował na walącym się, starym
piecu.
- Co pan myśli o pastorze? - spytał Higgins.
- Wood jest fałszywy - ocenił kowal. - Nie mówi, co myśli. O ile coś myśli. Pewnie
nie jest bardziej wierzący ode mnie, ale udaje mu się żyć z wiary innych. To szkodliwy typ.
Wsadzcie go do więzienia na resztę życia. Ulży nam wszystkim.
- Niestety, jest pewien szkopuł - zaznaczył Higgins. - Nie mamy dowodów. Może pan
pomoże nam je znalezć?
Kowal zatopił zęby w soczystym udku kurczaka. Scott Marlow odwrócił wzrok.
- Z wielką przyjemnością... Gdybym widział, jak pastor rzuca się na Laxtera,
zeznałbym to po dwakroć! Ale ten spryciarz był bardzo przebiegły. Załatwił go dyskretnie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl