[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 I po co ta strusia polityka? Na nic się nie zda udawanie, że nic nie wiesz i nie widzisz,
co się dzieje. Amyas i ja kochamy się, a to jest jego dom, nie twój! Jak się pobierzemy, ja tu
będę z nim mieszkać!
 Zdaje mi się, że oszalałaś  rzekła Karolina.
 Bynajmniej, moja droga, i doskonale wiesz, że nie. Będzie to znacznie prostsze, jeżeli
będziemy z sobą szczere. Kochamy się z Amyasem, chyba sama to widzisz. Mamy więc
jedno tylko wyjście: musisz wrócić mu wolność!
 Nie wierzę ani słowu z tego, co mówisz  odparła Karolina. Powiedziała to jednak bez
przekonania  widocznie strzał Elzy był celny.
W tej chwili do pokoju wszedł Amyas Crale. Elza zawołała ze śmiechem:
 Jeżeli mi nie wierzysz, to zapytaj jego!
 Dobrze!  odrzekła Karolina. Nie wahała się ani chwili. Powiedziała:  Amyasie,
Elza mówi, że chcesz się z nią ożenić. Czy to prawda?
Biedny Amyas! %7łal mi go było. Człowiek czuje się jak dureń, kiedy się go wciąga
gwałtem w taką scenę. Zaczerwienił się jak burak i zaczął kląć. Zwrócił się do Elzy i spytał,
czemu, do wszystkich diabłów, nie trzyma języka za zębami!
 A więc to prawda?  spytała Karolina.
Amyas nic na to nie odpowiedział, stał tylko, przesuwając palec koło szyi, jakby miał za
ciasny kołnierzyk. Robił ten ruch jeszcze jako mały chłopiec, ilekroć znalazł się w
kłopotliwej sytuacji. Wreszcie oświadczył, siląc się na ton władczy i pełen godności, co się
jednak biedakowi nie bardzo udało:
 Nie życzę sobie o tym mówić.
 Ale my chcemy to wyjaśnić  rzekła Karolina.
Tu znów wtrąciła się Elza:
 Moim zdaniem, uczciwość nakazuje, żeby Karolina dowiedziała się o wszystkim.
Wówczas Karolina spytała bardzo cicho:
 Czy to prawda, Amyasie?
Amyas miał minę mocno zawstydzoną. Mężczyzni zawsze czują wstyd, kiedy kobiety
przyprÄ… ich do muru.
 Proszę cię, odpowiedz!  powiedziała znów Karolina.  Muszę wiedzieć!
Podniósł wtedy głowę jak byk na arenie i warknął:
 Tak, to prawda, ale nie chcę teraz o tym mówić. Odwrócił się na pięcie i wyszedł z
pokoju. Wyszedłem za nim, nie chcąc zostać sam z kobietami. Dopędziłem go na tarasie. Klął
okropnie. Nigdy w życiu jeszcze nie słyszałem, żeby mężczyzna klął z taką pasją. A potem
krzyknÄ…Å‚:
 Dlaczego nie trzymała języka za zębami? Dlaczego, u diabła, musiała paplać? Teraz
wszystko jest na nic! A ja muszę skończyć ten obraz, słyszysz, Fil? Muszę! To najlepsza
rzecz, jaką zrobiłem w życiu. A dwie głupie baby chcą mi wszystko popsuć!
Po chwili uspokoił się trochę i powiedział, że kobiety nie mają poczucia proporcji.
Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu.
 Tam do licha, mój stary  powiedziałem  sam sobie nawarzyłeś piwa!
 Myślisz, że tego nie wiem?  jęknął. I dodał po chwili:  Ale przyznasz chyba, Fil, że
trudno mieć pretensję do mężczyzny, że stracił dla niej głowę. Nawet Karolina powinna to
zrozumieć.
Spytałem, co będzie, jeżeli Karolina się uprze i nie zechce mu dać rozwodu. Amyas jednak
tak się już pogrążył w rozmyślaniach, że musiałem powtórzyć pytanie. Odpowiedział
wówczas roztargnionym tonem:
 Karolina nigdy nie będzie się mścić. Ty nic nie rozumiesz, bracie!
 Macie przecież dziecko  przypomniałem.
Ujął mnie wówczas za ramię mówiąc:
 Fil, drogi chłopcze, wiem, że mi dobrze życzysz, ale nie kracz tu nade mną. Dam sobie
radę. Przekonasz się, że wszystko się dobrze skończy, zobaczysz!
Był w tym cały Amyas. Zawsze pełen niczym nie uzasadnionego optymizmu. Powiedział
wesoło:
 Pal licho tę całą bandę!
Nie wiem, czy rozmawialiśmy dłużej na ten temat, bo za chwilę na taras wyszła Karolina.
Miała na głowie oryginalny ciemnobrązowy kapelusz z dużym rondem, dość ładny.
Powiedziała najnormalniejszym, codziennym głosem:
 Zdejmij tę poplamioną farbami marynarkę, Amyasie. Nie pamiętasz, że idziemy na
herbatÄ™ do Mereditha?
Spojrzał na nią ze zdumieniem i bąknął, zacinając się lekko:
 O, zapomniałem. Naturalnie, idziemy!
 Więc postaraj się doprowadzić do przyzwoitszego wyglądu, żeby cię nie brano za
brudasa!
Mówiła tonem najzupełniej swobodnym, nie patrzyła jednak na niego. Podeszła do klombu
dalii i zaczęła zrywać zbyt rozwinięte kwiaty.
Amyas odwrócił się powoli i wszedł do domu. Karolina zaczęła ze mną rozmowę. Mówiła
dużo o tym, czy obecna piękna pogoda długo się utrzyma i czy w pobliżu są teraz makrele, bo
jeśli tak, to może Amyas i ja razem z Angelą mielibyśmy chęć pójść na ryby. Muszę
przyznać, że mi zaimponowała! Sądzę jednak, że to jeszcze jeden dowód, co to była za
kobieta! Miała niezwykle silną wolę i panowała nad sobą całkowicie. Nie wiem, czy wtedy
już postanowiła go zabić, ale wcale by mnie to nie zdziwiło. A potrafiła opracować plan
działania na chłodno, dokładnie, nie dopuszczając, aby choć cień uczucia zamącił jasność jej
myśli.
Karolina Crale była kobietą bardzo niebezpieczną. Powinienem był już wtedy zrozumieć,
że nie podda się bez walki. Ale sądziłem jak idiota, że postanowiła pogodzić się z losem albo
też myśli, że jeśli będzie się zachowywać, jak gdyby nic nie zaszło, Amyas zmieni może
zamiary.
Po chwili reszta towarzystwa również wyszła na taras. Elza miała minę wyzywającą i
zwycięską zarazem. Karolina nie zwracała na nią uwagi. Sytuację uratowała Angela. Wyszła
na taras, kłócąc się z panną Williams, że za nic nie zmieni spódnicy. Mówiła, że ta, którą ma
na sobie, jest zupełnie dobra  w każdym razie nie warto wkładać lepszej dla kochanego
starego Mereditha, który i tak nigdy nic nie dostrzega.
Wyruszyliśmy nareszcie. Karolina szła z Angelą, ja z Amyasem. Elza szła sama,
uśmiechając się do własnych myśli.
Nie zachwycałem się nią specjalnie. Jak na mój gust była zbyt gwałtowna  muszę jednak
przyznać, że wyglądała tego popołudnia nieprawdopodobnie pięknie. Kobiety zwykłe tak
wyglÄ…dajÄ…, kiedy osiÄ…gajÄ… to, czego chcÄ….
Nie mogę sobie dokładnie przypomnieć wszystkiego, co się wydarzyło tego popołudnia.
Wszystko jest jakby zamglone. Pamiętam tylko, że Merry wyszedł na nasze spotkanie i że
obeszliśmy najpierw ogród. Przypominam sobie długą dyskusję z Angelą na temat
zaprawiania terierów do łowienia szczurów. Mała zjadła nieprawdopodobną ilość jabłek i
usiłowała mnie również do tego namówić.
Kiedy wróciliśmy do domu, pito już herbatę pod wysokim cedrem. Merry miał zmartwioną
minę. Przypuszczam, że Karolina albo Amyas musieli coś mu powiedzieć. Patrzył niepewnie
na Karolinę, potem znów gapił się na Elzę. Chłop był szczerze zmartwiony. Karolinie,
oczywiście, przyjemnie było mieć stale w odwodzie Mereditha, oddanego, platonicznego
przyjaciela, który nigdy nie posunie się za daleko. Taka to już była osoba.
Po herbacie Meredith zamienił ze mną w pośpiechu kilka słów.
 Słuchaj, Fil, Amyas nie może tego zrobić!  powiedział.
 Możesz być pewien, że zrobi.
 Nie może porzucić żony i dziecka i odejść z tą dziewczyną. Jest od niej o tyle starszy.
Przecież ona ma najwyżej osiemnaście lat!
Odpowiedziałem mu, że panna Greer ma już skończone dwadzieścia i jest na wskroś
nowoczesnÄ… pannÄ….
 W każdym razie nie jest jeszcze pełnoletnia. Z pewnością nie wie, co robi.
Poczciwy stary Meredith, zawsze taki sam, rycerz bez skazy.
 Nie martw się, stary  uspokoiłem go.  Wie dobrze, co robi, i ma z tego dużo
przyjemności.
Nic więcej nie zdążyliśmy sobie powiedzieć. Pomyślałem sobie, że Merry ego
zaniepokoiła pewnie wiadomość, że Karolina będzie wolna. Po rozwodzie będzie się zapewne
spodziewała propozycji małżeńskiej od swego wiernego Filona. Podejrzewałem jednak, że
beznadziejna miłość bardziej mu odpowiada. Przyznam się, że ta strona sprawy mocno mnie
ubawiła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl