[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pozostać bierna - skoro ma mu się oddać, odda mu się bez
reszty. Objęła go rękami za szyję i mocno przyciągnęła ku
sobie. Jęknęła, czując, jak jego język coraz śmielej wnika
w jej usta. Kiedy przejechał ręką wzdłuż jej kręgosłupa, za-
drżała z rozkoszy. Czuła, jak twardnieją jej piersi, jak pali ją
całe ciało. Nie miała wątpliwości, że on pragnie jej tak samo
mocno jak ona jego. Włożywszy mu ręce pod koszulę, wę-
drowała dłońmi po jego torsie, brzuchu, rozkoszując się cu-
downym ciepłem jego ciała. Te ubrania nieznośnie im prze-
szkadzajÄ…, powinni je...
Ciszę rozdarł natarczywy dzwonek. Oboje zastygli w bez-
ruchu, jakby przerażeni, a telefon wciąż dzwonił i dzwonił.
Nieprzyjaznym okiem spojrzała na stojący przy łóżku pa-
skudny przedmiot z czarnego plastiku, który nie przestawał
hałasować.
- Musisz odebrać - szepnęła. - Przecież jesteś na dy-
żurze.
- Ale...
- Jeśli tego nie zrobisz, gotowi tu kogoś przysłać.
Odwrócił się i podniósł słuchawkę.
S
R
- Taak?
Słuchał w milczeniu, a ona patrzyła, jak jego twarz powo-
li się wygładza, by w końcu przybrać rzeczowy, niemal obo-
jętny wyraz.
- Rozumiem - odezwał się w końcu. - Będę za piętnaście
minut. Wezwaliście już doktora Steadmana? To świetnie.
Odłożył słuchawkę i oparłszy stopy na podłodze, usiadł
na brzegu łóżka ze zwieszoną głową, tyłem do niej. Pod-
ciągnęła się na rękach i przytuliła do jego przygarbionych
pleców.
- Wiem, że nie ma na to czasu, i czuję się z tym równie
fatalnie jak ty. Ale zaczekaj jeszcze chwileczkę i pocałuj
mnie. - Usiadła obok niego.
Był to słodki, długi pocałunek, w którym wciąż jeszcze
tliła się namiętność. Oboje wiedzieli jednak, że muszą na tym
poprzestać. Po chwili odsunęła go od siebie i zapięła bluzkę.
- Czas na pana, doktorze Kershaw  powiedziała ze
smutnym uśmiechem. - Powinnam oblać cię zimną wodą;
masz wypisane na twarzy, że... oddawałeś się rozpuście!
Nie poruszył się.
-" No, Davidzie, rusz się, jesteś przecież profesjonalistą.
Musisz iść do szpitala. Ile ci to zajmie?
- Szczerze mówiąc, trudno powiedzieć. - Wzruszył ra-
mionami. - Skomplikowany przypadek, to może potrwać na-
wet parę godzin. Nie miałabyś ochoty zostać i...?
- Sam wiesz, że to niezbyt dobry pomysł. Nie mógłbyś
się skupić, bo wciąż myślałbyś o tym, że tu na ciebie cze-
kam... Nie, Davidzie, spędziliśmy uroczy dzień i mało bra-
kowało, a mielibyśmy też uroczy wieczór. Ale lepiej wrócę
do domu.
S
R
- Chyba masz racjÄ™ - westchnÄ…Å‚. - Zobaczymy siÄ™ jutro?
- Przecież mówiłam ci, że wyjeżdżam na tydzień... na
szkolenie do Leeds. Nie pamiętasz? Ale w przyszły weekend
będę już z powrotem. Zadzwonisz do mnie, kiedy wyjadę?
- Oczywiście. Tak mi przykro, nie mogę cię teraz nawet
odwiezć do domu.
- Nic nie szkodzi, nie jest jeszcze pózno; Wrócę autobu-
sem lub taksówką.
Wysiadając z taksówki, czuła się nieswojo. To, że im tak
brutalnie przerwano, podziałało na nią gorzej niż się spodzie-
wała. Nie chodziło tylko o to, że nie zdążyh... Chodziło
o wiele rzeczy.
W sobotnie wieczory prawie zawsze wychodziła z domu,
przeważnie do klubu. Ale teraz czuła, że nie ma ochoty na
głośne i tłumne towarzystwo. Przekonywała samą siebie, że
musi zostać w domu, by przygotować się do rozpoczynają-
cego się w poniedziałek szkolenia. Ale w głębi duszy wie-
działa, że to nieprawda, bo przeczytała już wszystko, co było
do przeczytania na ten temat.
%7łałowała, że żadnej z jej współlokatorek nie ma akurat
w domu. Poirytowana przez kwadrans miotała się po kuchni
i salonie, by w końcu zdecydować się na kąpiel.
Zwykle tak się śpieszyła, że brała tylko prysznic. Ale dziś
miała aż za dużo czasu i nie wiedziała, jak go wypełnić.
Miała ochotę zapytać w telefonie zaufania, czy nie potrzebują
dodatkowej pomocy. Zrezygnowała jednak z tego pomysłu
- dziś nie była w stanie wysłuchiwać innych ludzi, miała
dość własnych problemów.
Napuściła pełną wannę wody i wlała do niej sporo płynu
do kąpieli, który zaczął się cudownie pienić. Rozebrawszy
S
R
się, kątem oka ujrzała w dużym lustrze odbicie swego nagie-
go ciała. Dziś to ciało mogło było zaznać...
Czerwieniąc się, zanurzyła się w kąpieli. Gorąca woda
pomogła jej rozluznić mięśnie i odprężyć się; wypłukała
z niej smutek i złość. Muszę się nad tym wszystkim zastano-
wić, pomyślała; czemu jestem w takim stanie?
Mało brakowało, a pozwoliłaby Davidowi, by się z nią
kochał. Kochał się z nią? A cóż miłość ma z tym wspólnego?
O tym, czego on chce, rozmawiali już nieraz. A ona sama
pierwsza nazwała to po imieniu;  luzna znajomość". [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl