[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a a
wszelkÄ… nadziejÄ™.
Ale ciotka jeszcze tu byøa.
Siss miaøa ochotÄ™ zwrócić siÄ™ do swojej matki z pytaniem: Czy także przestaøa już myÅ›leć o Unn?
 40 
WyglÄ…daøo na to, że ludzie zapomnieli o Unn. Siss nigdy nie sø a, by ktoÅ› wymieniø jej imiÄ™. Matki
yszaø
swej nie pytaøa, ale czuøa siÄ™ osamotniona ze zbyt ciężkim brzemieniem smutku. CzÄ™sto myÅ›laøa o nocy przy
paøacu lodowym, mężczyzni chodzili tam podobno  kiedy na wiosnÄ™ bÄ™dÄ… dobre trasy narciarskie, ona też
tam pojedzie.
W koÅ„cu poszøa do matki i przedø a swojÄ… skargÄ™, ale bardziej ogólnikowo:
ożyø
 Już teraz nie myślicie o Unn.
 Kto?
 Nikt nie myÅ›li!  odparøa Siss niechÄ™tnie. Spochmurniaøa.
 Przecież tego nie możesz wiedzieć, córeczko  odparøa spokojnie matka. Siss milczaøa.  A poza tym
nikt nie znaø Unn. To jest niesprawiedliwe, ale to wywiera odmienne wrażenie. Ludzie, widzisz, majÄ… dużo
swoich trosk.  Po czym spojrzawszy na Siss matka dodaøa:  Ty natomiast masz prawo myÅ›leć tylko o Unn.
Siss jak gdyby otrzymaøa cenny dar.
DAR
"Teraz jest noc  co to?
To jest dar. Nie pojmujÄ™ tego.
Jest noc, a ja otrzymaøam wielki dar.
Otrzymaøam coÅ›, lecz nie wiem, co to jest. Nic nie rozumiem. Dar patrzy na mnie, gdziekolwiek pójdÄ™.
Dar stoi i czeka.
"Znieg już nie pada, pogoda na dworze. Kolosalne zaspy zatarøy wszelkie Å›lady pozostawione w pobliżu
kryjówek. Duże gwiazdy lśnią ponad śniegiem, a mój dar czeka na mnie na dworze, albo przychodzi i siada
obok mnie.
Wiem, że otrzymaøam jÄ… w darze, ale...
Nie ma również wiatru. Gdyby rozpÄ™taø burzÄ™, suchy Å›nieg ażby zawrzaø Wyø i szalaø po
. by by
wzgórzach, lecz mój dar jest w domu, jest dla mnie i czeka na mnie.
Cisza w domu. Cisza nawet na najwyższym stryszku z ciemnymi okienkami. Tam przy okienku mój dar
stoi i wygląda, tak sądzę, a przy tym czeka, aż go rozpoznam.
Jest wszędzie, gdziekolwiek się obrócę, i wiem, że to jest wielki dar. Co mam z nim uczynić!
Ot, brednie, że ja siÄ™ baøam  na poboczach drogi nie ma nikogo. Unn najpewniej wróci, kiedy powieje
wiatr niosący odwilż.
Ona przyjdzie, choćby wiosenny wiatr tysiÄ…ckrotnie wiaø Wiem o tym i nie chcÄ™ myÅ›leć o czym innym,
!
otrzymaøam wielki dar."
PTAK
Dziki ptak o stalowych szponach w uøamku sekundy przemknÄ…ø ukoÅ›nym lotem miÄ™dzy szczytami gór.
Nie spadaøjednak w dóø lecz wznosiøsiÄ™, rwaøwzwyż. Ani spoczynku nie byøo w jego ciÄ…gøym powietrznym
,
locie, ani nie miaø ego celu.
staø
W dole widniaø y zimowy krajobraz. Pustkowie byøo tam, gdzie on lataø Dzieliø
rozlegø . je na części swoim
okiem. Oczy jego bowiem zdawaø wysyø niedostrzegalne szkliste strzaø oraz bø
y się ać y yskawice poprzez
zamrożone powietrze, a widziaøy wszystko.
On byø panem w górze, dlatego nie istniaøo tu inne życie. Rozczapierzone stalowe szpony byøy lodowato
zimne. A kiedy ptak fruwaø, lodowy wicher zawodziø miÄ™dzy nimi.
Ptak przecinaø opustoszaøy bezkres liniami prostymi i spiralami i niósø Å›mierć. JeÅ›li żywe stworzenie
znalazøo siÄ™ w dole miÄ™dzy zaroÅ›lami lub poÅ›ród drzew, oko ciskaø yskawicÄ™ i skoÅ›na linia pÄ™dziø .
o bø a w dóø
Potem byøo o jedno życie mniej.
Ptak nie widziaø istoty sobie podobnej.
DzieÅ„ w dzieÅ„ oblatywaø ogromne pustacie. Miaø a niezawodne i nigdy nie bywaø znużony.
skrzydø
 41 
Nie sø nigdy.
abnÄ…ø
Znieżna zawieja ogarnÄ™ø aÅ›nie duże obszary. Z nieosøoniÄ™tych miejsc wiatr zmiótø Å›nieg. Pokrywa
a wø
Å›nieżna byøa puszysta, sypka, gdyż nie byøo ani jednego dnia prawdziwie øagodnej zimy. Najpierw nawiaøo
kolosalnej wielkoÅ›ci nasypy, potem przyszøa pogoda i zimne sø Bystre oko ptaka patrzyøo z bardzo
ońce.
wysoka na te przemiany.
W górÄ™ nad lodowy paøac! Dzisiaj ogoøocony ze Å›niegu ukazaø siÄ™ w swej rzeczywistej postaci. Ptak
widziaø zmiany i najpierw cisnÄ…ø w dóø bøyskawicÄ™ z przenikliwych oczu, a potem rzuciø siÄ™ sam. W pÄ™dzie
wykonaø nagø skrÄ™t, zachybotaø na skrzydø aby zahamować, i przemknÄ…ø niemal tuż obok lodowej
y ach,
Å›ciany. Po czym wzniósø siÄ™ na zawrotne wyżyny, staø siÄ™ maleÅ„kÄ… kropeczkÄ… na niebie.
W nastÄ™pnej chwili już pÄ™dziøw dóø Nowy przelot obok lodowego zamku, bliziutko, o wø
. os. Byøwolnym
ptakiem, nic nie wzbraniaøo mu robić tego, na co miaø ochotÄ™. Nic mu nie zagrażaøo, lecz ulegaø pokusie, jeÅ›li
chciaø.
Nie mógøoderwać siÄ™ od tego miejsca. Nie mógøtakże opaść na coÅ›, nie mógøspokojnie usiąść  tylko
przecinaø powietrze obok lodowej Å›ciany niby maøe ciemne uderzenie wichru. A w chwilÄ™ pózniej już byø
daleko na horyzoncie albo zataczaø w górze spirale. Zaraz potem znowu w tym samym miejscu przemykaø
obok lodowej Å›ciany. Nie byø ptakiem o stalowych szponach, zupeønie wolnym na wietrze, bo tutaj coÅ› go
wiÄ™ziøo.
Byø wiÄ™zniem swojej wolnoÅ›ci. Nie mógø zaprzestać lotu. Byø jak zagubiony w obliczu tego, co widziaø.
W koÅ„cu rozerwie siÄ™ na strzÄ™py i zginie uderzajÄ…c o Å›ciany twarde, niczym szkøo, w miejscach zupeønie
nie przejrzystych. Jednakże powietrze je zniszczy. Ale on sam musiaø zginąć.
PUSTE MIEJSCE
Lekcje i zima pø y zwykø
ynÄ™ø Ä… kolejÄ…. Na pauzach Siss staøa pod Å›cianÄ…. Reszta klasy przywykøa już do
tego. Mijaøy tygodnie jedne do drugich podobne. Wielkie poszukiwania Unn ustaøy.
Siss staøa pod Å›cianÄ… zgodnie ze swym przyrzeczeniem. Klasie przewodziøa inna koleżanka.
Pewnego zimowego ranka do klasy weszøa nowa dziewczynka. Byøa w ich wieku i miaøa uczyć siÄ™ z
nimi. Rodzice jej sprowadzili siÄ™ tutaj przed paru dniami.
Od razu zaznaczyøo siÄ™ podniecenie. Siss z lekkim wzruszeniem zauważyøa, że nie zapomnieli. Wolny
pulpit Unn natychmiast staøsiÄ™ oÅ›rodkiem zainteresowania. Obca dziewczynka rozglÄ…daøa siÄ™. Tymczasem
wszyscy usiedli na swoich miejscach.
Dziewczynka zauważyøa wolny pulpit na Å›rodku klasy i zrobiøa kilka kroków w jego kierunku. Po czym
nagle stanÄ™øa i zwracajÄ…c siÄ™ do wszystkich spytaøa:
 Czy to miejsce jest wolne?
Wszystkie oczy skierowaøy siÄ™ na Siss. Na Siss, która ostatnio zupeønie siÄ™ odmieniøa. KtórÄ… pragnÄ™li
odzyskać. Teraz mieli sposobność okazać jej swe przywiÄ…zanie. Siss odczuøa to niby przypøyw fali, która
nastÄ™pnie, jakby rozbita, zawróciø podczas gdy policzki jej siÄ™ lekko zaróżowiø OgarnÄ™ø jÄ… uczucie
a, y. o
chwilowej radoÅ›ci, jakiej sobie nie wyobrażaøa.
 Nie  odpowiedziaøa dziewczynce.
Dziewczynka wydawaøa siÄ™ trochÄ™ zdziwiona.
 Ono nigdy nie jest wolne  stwierdziøa Siss, a caøa klasa wyprostowaøa siÄ™ natychmiast w øawkach i
wiedziona poczuciem solidarnoÅ›ci, z której nawet nie zdawaøa sobie sprawy, nagle zapragnÄ™øa jakby bronić
miejsca Unn. Z niechÄ™ciÄ… patrzyli teraz na niewinnÄ… nowÄ…, jak gdyby siÄ™ zupeønie skompromitowaøa.
WiÄ™cej pulpitów nie byøo, toteż dziewczynka staøa, aż przyszedø nauczyciel. NapiÄ™cie wzrosøo.
 O, tam jest miejsce  powiedziaø po przywitaniu i sprawa zostaøa przesÄ…dzona. Rozejrzaø siÄ™ po klasie,
za nim powziÄ…ø postanowienie, jakie siÄ™ samo narzucaøo.
 Możesz zająć tamto miejsce. Jest teraz wolne.
Dziewczynka spojrzaøa na Siss.
Siss wstaøa.
 Nie jest wolne  wybÄ…kaøa.
Nauczyciel spojrzaø jej w oczy i powiedziaø spokojnie:
 Siss, musimy wykorzystać to miejsce. Sądzę, że tak będzie lepiej.
 42 
 Nie!
Nauczyciel byø opotany. Patrzyø na klasÄ™, widziaø po ich minach, że trzymajÄ… stronÄ™ Siss.
zakø
 W sieni stojÄ… nieużywane pulpity  powiedziaøa Siss, która ciÄ…gle staøa wyprostowana.
 Wiem o tym dobrze. To miejsce należaøo do dziewczynki, która zginÄ™øa jesieniÄ…  tø nauczyciel
umaczyø
nowo przybyøej.  Na pewno czytaøaÅ› o niej w gazetach.
 Nie raz.
 Jeżeli miejsce nie pozostanie wolne, ona nigdy nie wróci!  wyrwaøo siÄ™ Siss i w tejże chwili wolaøaby,
aby to szalone twierdzenie nie byø oszone w tych Å›cianach. Klasa siÄ™ wzdrygnÄ™øa.
o wygø
 Chyba za daleko posunÄ™øaÅ› siÄ™, Siss  zauważyø nauczyciel.  W ten sposób nikt nie powinien mówić.
 Ale miejsce może zostać wolne? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl