[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie na ustach Conrada, w mózgu dziewczyny zapaliły się
pierwsze ostrzegawcze światełka i szybko odwróciła twarz.
Skłamałaby twierdząc, że Conrad nie jest przystojny.
Wszystko w nim aż wołało, by pieścić go, by kochać. Ale
Emma nie mogła sobie na to pozwolić.
31
S
R
- Miałam nadzieję, że wrócisz dopiero jutro - oznajmiła
krótko.
- Naprawdę? Mówiłem Alistairowi, że pojawię się dziś po
południu. Esthera zawsze trzyma dla mnie przygotowany po-
kój.
Emma zastanawiała się chwilę, czy Alistair rzeczywiście
zapomniał o tym fakcie. Było to raczej niepodobne do niego,
ale każdemu może zdarzyć się chwila roztargnienia.
- Rozczarowana?
Mężczyzna usiadł gwałtownie i obrzucił ją lodowatym
spojrzeniem. Popatrzyła na niego wojowniczo. Do głowy
przyszła jej nieoczekiwanie myśl, że być może Conrad chciał
odpocząć w posiadłości Alistaira, bo pragnął mieć na nią oko,
bo chciał się upewnić, iż ona za jego plecami nie odrzuci
wszelkich pozorów i nie przekształci się w żądnego pienię-
dzy wampa.
Ta nieprzyjemna myśl sprawiła, że Emma zadrżała mimo
panującego upału. Bo jak inaczej rozumieć jego stwierdzenie,
iż tak doskonale ułożyły się sprawy między nią a Alistairem?
- Dziwiłam się po prostu, że urządziłeś sobie wakacje,
podczas gdy świat wielkiego biznesu dryfuje bez swego ge-
nialnego sternika.
Spostrzegła, że zacisnął gniewnie usta. Widocznie jej sło-
wa wyprowadziły go z równowagi.
- Droga Emmo, najwyrazniej przeceniasz moje znaczenie i
możliwości.
Dziewczyna przez chwilę milczała. Z całego serca pragnę-
ła, by Conrad zostawił ją w spokoju. Leżała na brzuchu, ale
była zbyt świadoma wędrującego po jej ciele wzroku męż-
czyzny, by móc się rozluznić.
- Pobyt na wyspie wyraznie ci służy - zaczął z innej beczki.
32
S
R
Kiedy poczuła dotyk jego palców na udzie, gwałtownie
drgnęła.
- Co ty wyprawiasz?
- Usiadła na tobie mucha piaskowa - wyjaśnił niewinnie. -
Czy zawsze reagujesz tak gwałtownie, kiedy ktoś cię do-
tknie?
Emma przesłała mu miażdżące spojrzenie. Miejsce, którego
dotknął, paliło żywym ogniem.
- Czy zawsze narzucasz się ludziom, którzy mają ciebie
serdecznie dosyć? - spytała zimno, ignorując jego ostatnie
słowa.
- Mało kto traktuje przebywanie w moim towarzystwie ja-
ko przykry obowiązek - odparł pusząc się jak paw i nie
spuszczając z niej wzroku. Przez chwilę Emma czuła się jak
ptak hipnotyzowany przez węża.
Serce zaczęło walić jej jak młotem, w ustach jej zaschło.
Co się dzieje? - pomyślała rozpaczliwie. Czy to skutek upa-
łu? Nie leżała przecież aż tak długo na słońcu.
- Dotyczy to zwłaszcza kobiet -z nutą rozbawienia sprecy-
zował Conrad.
- To już wyłącznie kwestia dobrego smaku - odpaliła Em-
ma.
- A co z tobą? - spytał przewracając się na bok i patrząc jej
w twarz. Był tak blisko, że czuła na policzkach jego ciepły
oddech.
- Co ma być ze mną?
- Powiedziałaś, że nie przepadasz za światowym życiem.
Czyżby czekał na ciebie w Anglii jakiś cichy, skromny chło-
pak?
- Już raz mnie o to pytałeś.
- Tak. Ale nie odpowiedziałaś.
- Oczywiście, że nie odpowiedziałam, bo to nie twój inte-
res. Przestań wtykać nos w moje prywatne sprawy! - Emma
33
S
R
popatrzyła mu prosto w oczy. Spostrzegła, że niebieskie tę-
czówki ma upstrzone ciemnoszarymi cętkami. Poczuła się
nieswojo i odwróciła głowę.
- Chodzi mi o to, że musi to być jakiś beznadziejny gamoń.
Gdybym ja był twoim narzeczonym, nie puściłbym cię na
krok z domu, nie mówiąc już o tak odległej i egzotycznej wy-
spie. Z tak niewyparzonym językiem możesz napytać sobie
biedy.
- Zgoda, ty byś mnie nie puścił... A tak dla twojej wiado-
mości, to nie czeka na mnie ani w Anglii, ani gdzie indziej
żaden beznadziejny gamoń. A teraz, proszę, znajdz sobie ja-
kąś inną plażę, najlepiej bardzo odległą.
Conrad popatrzył na nią z zainteresowaniem, jakby była
przedstawicielem osobliwego gatunku istot, z którym zetknął
się po raz pierwszy w życiu.
- Co robisz w chwilach wolnych od pracy? - spytał zmie-
niajÄ…c temat.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]