[ Pobierz całość w formacie PDF ]

latach osiemdziesiątych Minsky i Good pokazali jak można automatycznie generować układ
neuronów w procesie samopowtórzeń związanych z dowolnym, arbitralnym programem uczenia
się. Sztuczne inteligencje mogły powstawać w procesie uderzająco podobnym do rozwoju
ludzkiego mózgu. W każdym konkretnym przypadku szczegóły narodzin takiej inteligencji
pozostawały nieznane, były bowiem miliony razy zbyt skomplikowane dla ludzkiego pojmowania.
Bez względu na sposób powstawania rezultatem procesu Minsky'ego/Gooda była sztuczna
inteligencja, która mogła reprodukować - niektórzy filozofowie woleli używać słowa  naśladować
większość czynności ludzkiego mózgu, jednak ze znacznie większą szybkością i pewnością.
Produkcja seryjna okazała się niezwykle droga, dlatego powstało jedynie kilka egzemplarzy z
rodziny HAL 9000. Mimo to stary żart, że zawsze łatwiej będzie wytwarzać mózgi organiczne przy
wykorzystaniu niewykwalifikowanej siły roboczej, przestawał mieć pokrycie w rzeczywistości.
Hal został przygotowany do pracy podczas misji tak starannie, jak jego ludzcy towarzysze -
cały proces przebiegał jednak znacznie szybciej, ponieważ pominąwszy nawet jego wrodzone
zdolności, Hal nigdy nie spał. Jego głównym zadaniem była ciągła kontrola systemów
podtrzymywania życia, w tym: ciśnienia tlenu, temperatury, ewentualnych nieszczelności kadłuba,
promieniowania i wszystkich innych powiązanych ze sobą czynników, od których zależało
istnienie delikatnego, ludzkiego Å‚adunku statku.
Hal mógł też przeprowadzać zawiłe korekty lotu i wykonywać niezbędne manewry
statkiem, gdy należało zmienić kurs. Strzegł również zahibernowanych astronautów, dokonując
wszystkich koniecznych poprawek w ich środowisku i wydzielając z mikroskopową dokładnością
płyny organiczne, utrzymujące ludzi przy życiu.
Pierwsza generacja komputerów była programowana przy pomocy powszechnie chwalonej
klawiatury maszyny do pisania, odpowiadała zaś poprzez drukarki szybkoczynnościowe i ekrany
monitorów. Gdyby zaszła taka potrzeba, z Halem można było porozumiewać się w tradycyjny
sposób, głównie jednak komunikowano się z nim przy pomocy słowa mówionego. Poole i Bowman
rozmawiali z komputerem jak z człowiekiem. Hal używał poprawnej, idiomatycznej
angielszczyzny, której nauczył się podczas szybko mijających tygodni swojego elektronicznego
dzieciństwa.
Czy Hal rzeczywiście myślał? Kwestia ta została rozwiązana przez brytyjskiego
matematyka Alana Turinga jeszcze w latach czterdziestych. Turing wykazał, że jeśli możliwa jest
długa rozmowa z maszyną - bez względu na to, czy odbywa się ją przy pomocy klawiatury, czy
mikrofonu - w której nie można stwierdzić różnicy pomiędzy kwestiami komputera a tymi, jakie
mógłby wypowiadać człowiek, to maszyna odbywająca rozmowę musi myśleć, zgodnie z każdą
rozsądną definicją tego słowa. Hal z łatwością zaliczał test Turinga.
Mogło się zdarzyć, że Hal zostanie zmuszony do objęcia dowództwa statku. W przypadku
zagrożenia, gdy nikt nie odpowie na jego sygnały, Hal spróbuje obudzić śpiących członków załogi
poprzez stymulację chemiczno-elektryczną. Jeśli i wtedy nie odpowiedzą na wezwanie, Hal
porozumie siÄ™ z ZiemiÄ… w oczekiwaniu na dalsze polecenia. Z kolei, gdy z Ziemi nie nadejdzie
żadna odpowiedz, podejmie kroki, które uzna za stosowne, aby zabezpieczyć statek i kontynuować
misję, której prawdziwy cel znał tylko on jeden. Pod tym względem wiedział więcej niż ludzie, z
którymi podróżował. Poole i Bowman często w żartach nazywali siebie strażnikami lub portierami
na statku, który rządził się sam. Byliby zaskoczeni i więcej niż oburzeni, gdyby wiedzieli, jak
bardzo prawdziwy jest ten żart.
17. ROZKAAD LOTU
Codzienne czynności na statku zaplanowano bardzo szczegółowo. Bowman i Poole
wiedzieli - przynajmniej teoretycznie - co będą robili każdego dnia lotu. Pracowali w trybie
dwunastogodzinnym, zmieniając się obowiązkami i nigdy nie śpiąc w tym samym czasie. Osoba
pełniąca służbę pozostawała przy Pulpicie Sterowniczym, podczas gdy zmiennik doglądał
utrzymania statku, dokonywał niezbędnych napraw lub odpoczywał w swojej kabinie.
Chociaż w tej fazie misji nominalnym kapitanem statku by! Bowman, trudno było dostrzec
różnicę pomiędzy zadaniami wykonywanymi przez niego i Poole'a. Obaj zamieniali się rolami,
rangami i odpowiedzialnością co dwanaście godzin. W ten sposób utrzymywali się w najwyższej
formie, minimalizowali szansę powstania napięć i przyczyniali się do osiągnięcia tak pożądanej
stuprocentowej redundancji.
Dzień Bowmana rozpoczynał się o szóstej czasu pokładowego - Uniwersalnego Czasu
Efemerycznego wszystkich astronautów. Gdyby zaspał, Hal dysponował urozmaiconym zestawem
dzwonków i brzęczyków, które przypominałyby mu o czekających go obowiązkach. Do tej pory
jednak Hal nie miał okazji zaprezentowania swoich elektronicznych budzików. Kiedyś Poole,
chcąc sprawdzić kolegę, wyłączył zaprogramowane budzenie: Bowman wstał jak automat o
właściwym czasie.
Pierwszą oficjalną czynnością kapitana było przesunięcie Głównego Czasomierza
Hibernacji o dwanaście godzin. Gdyby nie dokonał tej operacji dwa razy z rzędu, Hal wysnułby
wniosek, że on i Poole są niezdolni do normalnego funkcjonowania i podjąłby niezbędne kroki
zaradcze.
Następnie Bowman zajmował się własną toaletą, po której wykonywał ćwiczenia
izometryczne. Potem siadał do śniadania i porannego wydania radio-faxowego  The World
Times . Na Ziemi nigdy nie czytał gazet tak dokładnie, jak robił to teraz. Jego uwagę przyciągały
nawet najdrobniejsze plotki towarzyskie, czy najbardziej ulotne przepowiednie polityczne
pojawiajÄ…ce siÄ™ na ekranie telegazety.
O siódmej regulaminowo zastępował Poole'a przy Pulpicie Sterowniczym, przynosząc mu
przy okazji tubkÄ™ kawy z kuchni.
W większości przypadków raport składany przez Poole'a zawierał stwierdzenie, że
wszystko funkcjonuje normalnie i nie trzeba wykonywać nieprzewidzianych programem czynności.
Bowman zasiadał do odczytywania zapisów instrumentów, przeprowadzał też serię testów
wykrywających ewentualne uszkodzenia. Kończył o dziesiątej i zabierał się do nauki.
Bowman był studentem przez więcej niż połowę swojego życia i miał nim pozostać aż do
przejścia w stan spoczynku. Dzięki dwudziestowiecznej rewolucji w technikach edukacyjnych i
informacyjnych już w tej chwili posiadał wiedzę odpowiadającą dwóm lub trzem fakultetom, co
więcej, pamiętał dziewięćdziesiąt procent tego, czego się nauczył.
Pięćdziesiąt lat wcześniej uważano by go za specjalistę w astronomii stosowanej,
cybernetyce i nauce o kosmicznych systemach napędowych - sam jednak zaprzeczał temu z
prawdziwym oburzeniem. Nie traktował siebie jako specjalisty w żadnej dziedzinie. Bowman
nigdy nie mógł skoncentrować swoich zainteresowań na jednej dyscyplinie naukowej. Pomimo
poważnych ostrzeżeń nauczycieli zdecydował się pisać pracę magisterską z astronautyki ogólnej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl