[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podniosła głowę i ujrzała wracający na szosę samochód GNN i idącego ku niej Kita. Nie widział
jej przez przyciemnione szyby mountaineera, ale ona widziała go doskonale. Miał taką minę,
jakby chciał ją zamordować.
Z pewnymi oporami sięgnęła do stacyjki i przekręciła kluczyk, by włączyć zasilanie
i zwolnić blokadę drzwi. Kit podszedł do drzwi kierowcy i otworzył je jednym szarpnięciem.
 Wysiadaj!  rozkazał.
Popatrzyła na niego z niedowierzaniem.
 A jeśli nie wysiądę?
 Nie przeciągaj struny. Nigdy nie podniosłem ręki na kobietę, ale czuję, że lada chwila
może się to zdarzyć. Gdyby choć przez moment uwierzyła w jego słowa, za nic nie ruszyłaby się
z samochodu. Widząc jednak, że Kit po prostu musi się wykrzyczeć, wysiadła i stanęła przed
nim.
 W porządku. Wysiadłam. Jesteś z tego zadowolony?
 Jestem wniebowzięty!  rzucił Kit z nienawiścią.  Co, do cholery, skłoniło cię do tych
wygłupów?!
Brenna westchnęła i poprosiła Boga o dodatkową porcję cierpliwości.
 Przepraszam, że cię zostawiłam, ale nie chciałam, żebyś mi robił awanturę w obecności
tych żołnierzy, bo dowiedzieliby się, że działamy wspólnie.
 Więc dlaczego nie pomyślałaś o tym, zanim się wygłupiłaś na konferencji prasowej?!
Spojrzała na niego zatroskanym wzrokiem.
 Czy ktoś nas skojarzył? Ktoś z wojska?
 Nie, ale bardzo łatwo mogli to zrobić. Zaczął nerwowo chodzić tam i z powrotem.
 Janinę poznała twój głos i przez całą drogę nie dawała mi spokoju. Nie udało mi się
przekonać jej, że to nie ty byłaś tą tajemniczą kobietą z konferencji prasowej.
 Czemu nie podałeś jej jakiegoś powodu mojego wcześniejszego wyjazdu?
 Podałem  odparł ironicznie.  Powiedziałem, że musiałaś tu w okolicy załatwić jedną
sprawę, a kiedy nie uwierzyła, wyznałem, że pokłóciliśmy się i odjechałaś, żeby ochłonąć.
 Uwierzyła?
 Nie, ale udała, że wierzy. To przez ciebie musiałem grać tę idiotyczną komedię.
Cierpliwość Brenny wyczerpała się.
 Słuchaj, ważniaku. To nie ja kazałam ci kłamać, dlaczego przyjechaliśmy tutaj 
powiedziała, napierając na niego tak, że musiał się cofnąć.  W każdej chwili możesz powiedzieć
prawdÄ™.
 Powiem, ale wtedy, kiedy ja uznam to za stosowne, a nie ty. Myślałem, że to do ciebie
dotarło! Miałaś przestrzegać moich warunków, pamiętasz? Nie przypominam sobie, żebyśmy
uzgadniali, że zrobisz przedstawienie przed wszystkimi dziennikarzami.
 Przykro mi, ale musiałam o to spytać.
 Musiałaś wpędzać nas w kłopoty! I to po co! Dla zmyślonej historyjki o zniknięciu
jakiegoś strażnika!
 To nie jest zmyślona historyjka! Zobaczyłam to na taśmie GNN! Zabrali go...  Urwała
nagle. Jeśli powie, że strażnika zabrali agenci wywiadu, zwani przez ufologów  ludzmi
w kominiarkach , Kit udusi ją gołymi rękami. Co powiedzieć? Musi się szybko zdecydować.
 Kto? I skÄ…d wiesz, jak on wyglÄ…da?
 Po prostu wiem.
 To nie jest żaden argument.  Znam ludzi, którzy go zabrali. Spotykałam ich przy okazji
poprzednich dochodzeń. Słysząc to, Kit ochłonął.
 Co to za jedni?
 Członkowie specjalnego zespołu do spraw UFO. Mówiłam ci o nim.
 No i co z tego? Wypytają go, a potem my z nim porozmawiamy. Nie musiałaś się
wygłupiać na konferencji prasowej.
 Jakiś ty naiwny. Oni nie po to spisują zeznania Winstona, żeby ogłosić je w dzienniku
telewizyjnym. Wyduszą z niego wszystko, co widział i dopilnują, żeby nikomu więcej nie
zdradził ani słowa. Zdziwiłabym się, gdyby potem przyznał się do własnego nazwiska.
Kit spojrzał na Brennę tak, jakby spadła z księżyca.
 Czy nie naoglądałaś się za dużo odcinków  Archiwum X ?
Brenna policzyła po cichu do dziesięciu, żeby się opanować.
 Zabrałam głos na konferencji prasowej tylko dlatego, żeby aresztowanie Winstona stało się
sprawą publiczną. Zanim dojrzejesz do opublikowania swoich zdjęć, będziesz zadowolony, że to
zrobiłam. Uwierz mi.
 Mam ci uwierzyć po tym wszystkim, co dziś zrobiłaś?
 Możesz mi uwierzyć lub nie, ale podjęłam zwyczajne kroki i zrobiłam to bez mieszania
ciebie w tę sprawę, wyjąwszy Janinę Tucker, za którą nie mogę ręczyć. Skoro jednak dowiodłeś,
że możesz zapanować nad nią, grożąc jej telefonem do dyrektora, to możemy uznać, że ona nie
jest dla ciebie niebezpieczna. Powinieneś mi dziękować, a nie być na mnie wściekły!
 Jestem wściekły, bo mnie okłamałaś. Nie widzę powodu, żeby ci za to dziękować.
 Kiedy cię okłamałam?
 Powiedziałaś, że nie wiesz, czego szukasz w materiale GNN, a doskonale wiedziałaś.
Szukałaś tych ludzi, prawda?
 Tak  przyznała.
 To nie mogłaś poinformować mnie o tym?
 Kit, muszę starannie dobierać słowa, kiedy z tobą rozmawiam, bo ty wcale nie chcesz
usłyszeć prawdy.
 Jakiej prawdy?
 Zadaj mi to pytanie już po rozmowie z Winstonem.
 To nie jest żadna odpowiedz.
 To jedyna odpowiedz, jaką teraz możesz ode mnie usłyszeć. Gdybym ci wyjawiła całą
prawdę, odrzuciłbyś ją, bo jeszcze nie jesteś na nią przygotowany.
-.ZaryzykujÄ™.
 Nie. Sam musisz się o wszystkim przekonać. I musisz zaraz podjąć decyzję. Albo zgodzisz
się zaakceptować mnie jako przewodnika po tym nie znanym ci świecie, albo zdasz się na własne
siły. Wybór należy do ciebie. Ale jeśli poprosisz mnie o pomoc, będziemy musieli ustalić nowe
zasady współpracy.
 Na przykład jakie?  spytał tonem wskazującym na to, że nie ma zamiaru zaakceptować jej
ultimatum.
 Przede wszystkim przestaniesz mnie traktować jak kretynkę, którą trzeba trzymać z daleka
od innych ludzi.
 Wcale ciÄ™ tak nie traktujÄ™.
 Właśnie, że tak.
 No cóż, sama też nie jesteś wzorem damy  wy pomniał jej.
 To dlatego, że mnie nieustannie obrażasz.
 Ja cię obrażam? Jak?  spytał zaskoczony.
 W nocy zobaczyłeś cud. Otwarło się przed tobą niebo, tak blisko, że mogłeś niemal sięgnąć
i dotknąć wszechświata, a nie chcesz nawet na pięć sekund przestać troszczyć się o swoją opinię
i pozwolić, żeby dotarła do ciebie cudowność i majestatyczność tego zjawiska. Ja przez
większość życia czekałam na coś takiego, a ty potraktowałeś to jak katastrofę życiową.
 Wybacz, że nie dołączam się entuzjastycznie do pochodu czcicieli UFO, ale mój zawód
opiera się na nauce, a nie na fantastyce naukowej, a to coś może mi złamać karierę.  Ja też [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl