[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przekonała go czy też wreszcie udało jej się właściwie ocenić
charakter Griffitha? Nieważne. Wypuścił pergamin, a Marianna
schwyciła go, zanim upadł na ziemię.
Unieruchomiwszy jej nadgarstek Griffith wyszeptał:
- Spal to. Zakop. Wez nóż i potnij. Dopóki dowód ślubu będzie
istniał, dopóty zli ludzie będą się starali użyć Lionela przeciw
królowi - tak jak to zrobili, nie wiedząc nawet o istnieniu
pergaminu.
- A co z moją. przysięgą złożoną Elżbiecie? - spytała oburzona
Marianna.
- Twoją przysięgą? - parsknął Griffith. - Czytałem list, który
Elżbieta wysłała do ciebie. Czyżbyś go nie czytała?
- Owszem, czytałam. Mówi w nim, jak czule myśli o Lionelu.
- I co? - ponaglił ją Griffith.
Marianna wzruszyła ramionami zniecierpliwiona próżną
wymianą zdań.
- Mówi o swoim drugim synu Arturze i o swoim mężu Henryku.
- I co? - nalegał Griffith. - Czy nie pisze o swojej miłości do
Artura i o tym, jak on wypełnia pustkę, którą odczuwała po śmierci
braci?
- Chyba... tak. Tak sÄ…dzÄ™.
- Czy nie pisze o mężu, królu i o tym, jak ją zachęca, aby ci
przysyłała pieniądze na utrzymanie Lionela? - Griffith wpatrywał
się w nią intensywnie i jej pozbawione wyrazu oczy doprowadzały
go do rozpaczy. Schwycił ją za ramiona i potrząsnął. - Nie
rozumiesz, co Elżbieta ma na myśli?
Marianna potrząsnęła głową. Nie wiedziała, o co Griffithowi
chodzi. Nie rozumiała, co jest dla niego takie oczywiste. Przestała
cokolwiek rozumieć.
Griffith odepchnął ją od siebie, jakby jej dotyk budził w nim
obrzydzenie.
- Specjalnie zamykasz na to oczy. Jaką wartość ma przysięga,
której żądała kobieta wyczerpana porodem, kobieta opłakująca
śmierć braci i tragizm własnego losu? Nie rozumiesz? Elżbieta
znalazła zadowolenie u boku męża i syna i pragnie, abyś
zapomniała o przeszłości i żyła przyszłością.
Zdumiona Marianna wyjąkała:
- Nie... ona... nie.
- Czy Elżbieta chce, aby jej drugi syn został zabity, zostawiając
miejsce pierwszemu?
Marianna prawie instynktownie broniła Elżbiety:
- Elżbieta jest najbardziej kochającą istotą na ziemi. Nikomu nie
życzy śmierci, a z pewnością - westchnęła, bo pojęła prawdę, ale
nadal jej przeczyła - nie chce, żeby jej drugi syn umarł.
- Nie udawaj głupiej, Marianno. Mieszkałaś na dworze
królewskim. Brałaś udział w największej intrydze w historii
Anglii. Znasz prawdę. - Marianna zakryła uszy rękami, lecz
Griffith odsunął jej dłonie. - Artur musiałby umrzeć. Henryk
musiałaby umrzeć, jest on równie oddanym ojcem, jak ty matką.
Byłaby to krwawa walka.
Griffith uświadomił jej fakty. Fakty, których Marianna nie
chciała przyjąć do wiadomości. Fakty raniły ją jak bicz w rękach
inkwizytora.
Griffith nie ustawał.
- Aby Lionel został królem, Henryk musi stać się ofiarą, a także
Artur, a nawet twoja ukochana Elżbieta. To właśnie Elżbieta
usiłuje ci przekazać w swoim liście. Musisz to przyjąć do
wiadomości.
Marianna z trudem chwytała oddech, jakby krew ze zranionego
serca zalewała jej płuca. Myślenie stało się dla niej
niemożliwością. Okrutna prawda poraziła jej zmysły.
Starała się przekonać samą siebie, lecz stwierdziła, że recytuje
niezmienną litanię, która ma podtrzymać słabnące nadzieje:
- Lionel jest moim synem, dziedzicem tronu, i zasługuje w życiu
na coś lepszego niż pozostanie bękartem.
Griffith wykrzyknÄ…Å‚ z tryumfem:
- 0, tak. Zasługuje i właśnie to mogę mu ofiarować. Uczynię go
moim synem, przekażę mu moje dobra i będę go kochał jak
własnego.
Była to z jego strony bardzo wspaniałomyślna propozycja, lecz
Marianna odrzuciła ją bezwarunkowo i Griffith doskonale o tym
wiedział, zanim Marianna znalazła sposób, by mu to
zakomunikować, Rozwścieczony i rozgoryczony, rzekł:
- Sprawiasz, że życie Lionela stanie się jednym pasmem
niebezpieczeństw zagrażających mu, w każdej chwili może zostać
przeszyty strzałą lub zakłuty nożem. Takie jest życie królewskiego
syna. Oto, czego pragniesz dla Lionela.
- Nie, to nieprawda. - Marianna drżała tak samo jak przedtem
Griffith. Jego oskarżenia doprowadzały ją do szaleństwa.
- Mogę go chronić. Nie jestem samolubna.
-. Nie jesteś? - Złapał ją za rękę, w której ściskała pergamin.
- Zastanów się, dla kogo pragniesz to zachować. Dla Lionela czy
dla siebie?
- Nie dla mnie! - zaprzeczyła instynktownie wiedząc, że dla
Lionela pragnie tylko tego, co najlepsze. Jej umysłu nie zatruwała
najmniejsza myśl o własnej korzyści. Bo najstraszliwszym
grzechem byłoby użyć ukochanego dziecka dla własnego awansu.
Tylko całkowicie zdeprawowana istota mogłaby coś takiego
wymyślić. A ona taka nie była.
- Szukasz zemsty na tych, którzy nazwali cię dziewką? Pragniesz
pozycji, która należy się królewskiej matce? A może po prostu
tęsknisz za dworskim życiem, które utraciłaś?
W świetle księżyca rozbłysło ostrze noża i Marianna przyłożyła
jego czubek do piersi Griffitha. Czuła się tak zraniona i
rozgniewana, że chętnie zatopiłaby nóż w jego sercu.
- Zrób to. - Griffith puścił ją i rozstawił szeroko ramiona. - Wbij
ten nóż. Ale tylko jeśli uważasz, że skłamałem.
Marianna nacisnęła mocniej.
- Zrób to i pamiętaj, że tej nocy umarła prawda.
Griffith wsłuchiwał się w bicie swego serca. Dziękował Bogu, że
nie pozwolił, by zostało okaleczone.
Zawsze zdawał sobie sprawę, że może zginąć, lecz sądził, że
stanie się to podczas bitwy. Nie spodziewał się, że śmierć może
przyjść z rąk własnej żony.
Ale o mało do tego nie doszło. Marianna przycisnęła nóż tak
mocno, że poczuł, jak rozrywa kaftan.
Wreszcie zrezygnowała. Bez słowa schowała nóż do pochwy
przy pasie i położyła się. Nie musiał jej budzić na wyprawę
przeciw najemnikom. Nie zasnęła i Griffith zastanawiał się, czy to
poczucie winy, czy też złość nie pozwoliła jej zmrużyć oka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]