[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dokąd pójdziesz? - spytała Ada.
Flora wstała, podeszła do okna. Ada za nią. Wyjrzały w
noc, w ciemność tego ponurego miejsca, w jakie los je zagnał.
- Mamusiu, gdzie może być ustęp?
Następnego dnia deszcz lał nadal. Obudziwszy się, Ada i
Flora stwierdziły, że Alisdair Stewart już wyszedł. Spały
kamiennym snem, jakby wciąż kołysane przechyłami okrętu.
Na stole stał chleb i konfitury. Po śniadaniu Ada zabrała się do
rozpakowywania, zaczynając od kufra, w którym umieściła
lalki Flory i ich sukienki. Uznała, że za sypialnię ma im służyć
pokój, w którym Stewart zostawił je wychodząc poprzedniego
wieczora. Druga sypialnia nosiła wyrazne męskie piętno, była
pełna jego rzeczy. Nie przyszło jej do głowy, iż mógł
oczekiwać, że będzie z nim dzieliła pokój.
Stewart wrócił w południe. Buty i spodnie miał oblepione
błotem, pachniał ciężkim wysiłkiem fizycznym. Zniknął w
kącie służącym za łazienkę, w którym stał piękny dzbanek i
miednica przywiezione przez niego ze Szkocji, i zza zasłony
poinformował Adę przy akompaniamencie plusku wody:
- Zaraz przyjdzie moja ciotka ze swojÄ… towarzyszkÄ… i
pastorem.
Nim skończył, Ada ujrzała przez okno trzy wysokie,
pochylone postacie, obładowane kobiałkami i koszykami,
brnące w zacinającym deszczu przez błoto.
Ciotka Alisdaira Stewarta Morag, okazała się postawną
kobietą o długiej twarzy, naznaczonej pokaznym znamieniem
poniżej kącika ust. Kiedy się uśmiechała, jej twarz nabierała
ujmującego wyrazu, uśmiechała się jednak nieczęsto i przy
pierwszym poznaniu robiła nader surowe wrażenie. Jej
towarzyszka, Nessie, była młodsza, ale o podobnej posturze,
jakby modelowanej na wzór ciotki Morag, tylko twarz miała
inną, okrągłą, bez zmarszczek, o nie zdefiniowanym jeszcze
wyrazie. Przyszły obie w sukniach o surowym praktycznym
kroju, uszytych z gładkiego materiału, z niewyszukanymi
koronkowymi kołnierzykami, bez żadnego ukłonu w stronę
obowiązującej mody, bez żadnych mięsistych szkockich krat
ani kosztownych aksamitnych obszyć, tak lubianych przez
Adę. Na głowach obie miały koronkowe czepki kryjące włosy,
Nessie biały, Morag czarny.
Uśmiechały się, kiwały głowami, cmokały, rade, że mogą
wreszcie poznać młodą żonę bratanka Morag. Ada i Flora
zostały poddane dokładnym oględzinom, w wyniku których
ciotka Morag orzekła, że są bardzo chude i małe.
- Będziemy musieli dopilnować - oświadczyły z
uśmiechem - żeby Alisdair was odżywił. %7łycie tu jest ciężkie,
trzeba mieć siłę.
- Jestem jedynym pastorem stąd aż do Otaki - oznajmił
wielebny Septimus Campbell, młodszy brat Morag, kiedy go
przedstawiono.
Jako oficjalny pretekst wizyty podano wykonanie zdjęcia
ślubnego Alisdaira i jego nowo przybyłej żony. Ady nie było
w pokoju, kiedy pastor zaczął z pohukiwaniem gonić siostrę, z
okrągłymi okularkami przekrzywionymi na nosie, a
pulchnymi dłońmi wetkniętymi w rękawy czegoś, co miało
imitować suknię ślubną.
- Zdejmij to, Septimusie - pokrzykiwała ciotka Mo rag na
tak ustrojonego pastora. - Zdejmij to w tej chwili.
- Uciekała piszcząc dookoła stołu, aż dom się trząsł.
- Uważaj, bo się potkniesz!
- Bo się potkniesz! - zawołała Nessie, która miała zwyczaj
powtarzania jak echo końcowych słów Morag, co ta ostatnia
ignorowała.
- Podrzesz sukienkę. Przestań! - piszczała Morag.
- Przestań! - zawtórowała Nessie.
Ale pastor ani myślał przestać i gonitwa trwała wśród
okrzyków podniecenia i uciechy. Wprawiło to w popłoch Adę,
jedynaczkę wychowaną wśród statecznych dorosłych, w domu
słynącym z milczenia. Czekała wraz z Florą w zaciszu swego
pokoju.
Wkrótce odnalazły ją tu Morag i Nessie, z odzyskaną
rzekomą suknią ślubną, która zamiast pleców miała wiązania
jak fartuch lekarski i służyła wszystkim w okolicy za rekwizyt
do fotografii. Dopiero teraz Ada pojęła, że zamierzają ją w to
ubrać.
- Podnieś ręce - zakomenderowała wolno ciotka Morag,
przekonana, że Ada jest głucha. - Teraz je opuść.
Flora, stojąc koło lustra, przyglądała się, jak kobiety
upinają na głowie matki smętny, długi welon. Z nadąsaną
buzią dziewczynka usiadła na łóżku. Od przyjazdu tutaj uwaga
wszystkich skupiała się na jej matce, nią się nikt nie
interesował. Flora, zwykle pogodna, nie miała na ogół
skłonności do dąsów, ale to była wyjątkowa sytuacja.
- Pięknie w tym wyglądasz - oznajmiła ciotka Morag. -
Koronka jest bardzo delikatna.
- Mój prawdziwy tatuś był sławnym niemieckim
kompozytorem - wyrwała się nagle Flora.
Morag i Nessie, zaskoczone, popatrzyły w zdumieniu na
dziewczynkę, która raptem jakby rozkwitła pod ich
spojrzeniem.
- Mamusia go poznała, kiedy śpiewała w operze w
Luksemburgu.
Ada karcącym ruchem dłoni zasygalizowała Florze:
"Dosyć".
- Dlaczego? - zaprotestowała szeptem Flora i jej
rozpromieniona pod wpływem opowiadania buzia znów się
nachmurzyła. Widząc, że kobiety powracają do układania
koronek, skrzyżowała buntowniczo ramiona na piersi. - Ja też
chcę być na fotografii - zażądała z dziecinnym uporem.
Ale oczywiście rzeczą najniewłaściwszą w świecie byłaby
obecność Flory na fotografii ślubnej Alisdaira Stewarta. Miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl