[ Pobierz całość w formacie PDF ]

usiadła za kierownicą. Siedziała tak wpatrzona przez szybę na jałowy nasyp kilka metrów
przed nią. Krew odpłynęła jej z twarzy, jakby była nieprzytomna.
Teresa pośpieszyła do auta. Objęła ją za ramiona, czując materiał jej płaszcza pod
palcami i wydała się sobie tak niepotrzebna, jak jakaś zupełnie obca osoba.
 Ach, myślę, że większość z tego to blef, powiedziała Carol.
Lecz jej twarz była poszarzała, a głos bezsilny.
Rozwarła dłoń i popatrzyła na dwa okrągłe małe pudełeczka.  To miejsce jest tak
samo dobre jak każde inne. Wysiadła, a Teresa poszła za jej przykładem.
Carol otworzyła pudełko i wyjęła zrolowaną taśmę, wyglądającą jak celuloid.
 Maleńka, co? Na pewno dobrze się pali. Chodz, spalmy to!
Teresa zapaliła zapałkę chowając się za samochód. Taśma paliła się szybko, Teresa
rzuciła ją na ziemię, gdzie wiatr zagasił ogień. Nie ma powodu do nerwów, zauważyła Carol,
siedząc znów z papierosem za kierownicą, resztę mogą wyrzucić do rzeki.
 Która godzina? spytała.
 Za dwadzieścia dwunasta. Teresa wsiadła do auta i Carol natychmiast ruszyła z
powrotem na autostradÄ™.
 Z Omaha zadzwonię do Abby i do mojego adwokata... Teresa spojrzała na mapę.
Omaha będzie następnym większym miastem, jeśli skierują się nieco na południe. Carol
wyglądała na zmęczoną, a jej uparte milczenie oznaczało, że gniew jeszcze nie minął.
Samochód podskakiwał na wybojach i Teresa słyszała, jak puszka z piwem tłucze się pod
tylnym siedzeniem - puszka, którą pierwszego dnia na próżno próbowała otworzyć. Była
głodna, już od pewnego czasu czuła mdłości z głodu.
 Może cię zmienię?
 Dobrze , zgodziła się Carol i wycieńczona, zdana na łaskę losu oparła się plecami o
siedzenie. Nacisnęła hamulec. Teresa prześliznęła się przed nią do kierownicy.  Może byśmy
najpierw zjadły śniadanie?
 Nie mogę nic jeść.
 A może małego drinka?
 W Omaha, proszÄ™.
Teresa przyspieszyła do osiemdziesięciu i potem utrzymywała prędkość nieco poniżej
setki. Zjechały z autostrady na drogę do Omaha.
Drugorzędna szosa.  Nie wierzysz w to, co powiedział o taśmach w Nowym Jorku,
prawda? .  Nie mów już o tym - to mnie wykańcza!
Teresa najpierw kurczowo ściskała kierownicę, ale wkrótce się przemogła i odprężyła.
Czuła, że czekało je jeszcze wiele przykrości, wisiały nad nimi jak miecz Damoklesa, pod
którego ostrze prosto podążały. Miała przed oczami twarz detektywa, której wyrazu nie
potrafiła jasno określić. Nagle pojęła, co tak niepokoiło ją w jego uśmiechu. Był przebiegły,
nawet gdy mówił, że nie stoi po żadnej stronie; czuła, że kryło się za tym jego osobiste
pragnienie rozdzielenia ich, jak tylko się przekonał, że są razem. Detektyw zademonstrował
to, co dotychczas jedynie niewyraznie przeczuwała, mianowicie, że cały świat sprzysiągł się
przeciwko nim, i nagle to, co łączyło ją z Carol nie było już uczuciem szczęścia czy miłości,
lecz jakimś potworem, który stał między nimi, trzymając je obie w swoich pięściach, jak w
więzieniu.
 Cały czas nie mogę przestać myśleć o tym czeku , powiedziała Carol.
Nowy ciężar spadł na jej duszę.  Sądzisz, że będą przeszukiwać mieszkanie? zapytała
Teresa.
 Możliwe. Całkiem możliwe.
 Nie wierzę, że go znajdą. Leżał pod serwetą. Ale był przecież jeszcze ten list w
książce. Jakaś dziwna duma poprawiła jej na chwilę samopoczucie i zaraz znikła. Był to
piękny list i wolałaby, żeby go znalezli zamiast czeku, chociaż oba miały zapewne tę samą
wartość jako materiał obciążający, więc wykorzystają zarówno jeden, jak i drugi w swoich
brudnych poczynaniach. Ów list, którego nigdy nie daÅ‚a Carol i ten czek, którego nigdy by nie
zrealizowała. Bardziej prawdopodobne było, że znajdą list. Teresa nie była w stanie
powiedzieć o nim Carol i nie wiedziała, czy było to zwykłe tchórzostwo czy pragnienie
oszczędzenia jej akurat teraz dalszych cierpień. Przed nimi ukazał się most.  Tam z przodu
jest rzeka , powiedziała.  Jak sądzisz?
 Dobrze się składa. Carol podała jej oba pudełeczka. Tę do połowy zwęgloną taśmę
też zapakowała.
Teresa wysiadła, rzuciła je po prostu przez barierkę do wody i odwróciła się.
Patrzyła na młodego mężczyznę w dresie, który szedł z drugiej strony mostu, pełna
odrazy do swej własnej bezsensownej wrogości wobec niego.
Carol telefonowała z hotelu w Omaha. Abby nie było w domu i Carol zostawiła
wiadomość, że zadzwoni znowu o szóstej wieczorem, gdyż o tej porze Abby powinna już
wrócić. Carol uznała, że nie ma sensu dzwonić teraz do adwokata, ponieważ ma do drugiej
przerwę obiadową. Chciała się trochę odświeżyć i czegoś napić.
W milczeniu piły dwa Old Fashioned w barze hotelowym. Teresa chciała zamówić
jeszcze po jednym, ale Carol powiedziała, żeby raczej coś zjadła. Jednakże kelner
poinformował jednak, iż w barze nie podają posiłków.
 Ale ona chciałaby coś zjeść , powiedziała Carol stanowczo.
 Restauracja znajduje się za holem, madame i jest też kawiarnia...
 Mogę zaczekać, Carol , zaprotestowała Teresa.
 Mógłby pan przynieść kartę? Ona woli zjeść tutaj , powiedziała Carol patrząc na
kelnera.
Kelner zwlekał przez chwilę, a potem powiedział:  Tak, madame i poszedł po kartę.
Podczas gdy Teresa jadła jajecznicę z kiełbasą, Carol piła trzeciego drinka. W końcu
zapytała zmęczonym głosem, kryjąc twarz w dłoniach:  Kochanie, czy mi wybaczysz?
Ton, jakim to powiedziała, zabolał Teresę bardziej niż samo pytanie.
 Przecież cię kocham, Carol.
 Ale widzisz, co to oznacza?
 Tak, ale nie rozumiem, dlaczego ma zawsze to oznaczać. Nie godzę się z tym, że to
może wszystko zniszczyć , powiedziała z powagą.
Carol cofnęła rękę i oparła się na krześle. I pomimo zmęczenia wyglądała tak, jak
Teresa ją zawsze widziała: te oczy, które, gdy spoczywały na niej badawczo, mogły patrzeć
jednocześnie czule i srogo, te usta, które były delikatne i zdecydowane, nawet jeśli górna
warga drżała teraz niedostrzegalnie.
 Czy ty się z tym godzisz? zapytała Teresa, uświadamiając sobie nagle, że było to
ważne pytanie - równie decydujące jak to, które Carol zadała jej bez słów w tamtym pokoju w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl