[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mogła przestać myśleć o tym, że jej zaufanie brało się z prostego faktu, że się w
nim zakochała.
Następne dwa tygodnie minęły jak burza. Każdego ranka stała u boku Damiona,
który otwierał dla zwiedzających chateau. Kiedy goście ich opuszczali, jedli obiad z
dziadkiem, jeśli tylko czuł się na siłach. Potem szli na basen, gdzie pomagał jej
rozciągać mięśnie. W dzień poprzedzający bal zastał ją ustalającą ostatnie
szczegóły menu z szefem kuchni.
 Spróbuj tego.  Podała mu na widelcu łososia w sosie cytrynowo-mangowym.
Damion skinął z aprobatą głową.
 Będzie doskonały na przystawkę. Potem danie główne, czyli ryba albo
wołowina. Francois sugerował foie gras, ale namówiłam go, żeby zmienił zdanie 
uśmiechnęła się.  Chcesz spróbować deseru?
 Na pewno jest wyśmienity. Ufam ci bezgranicznie.
Takie uwagi wywoływały w niej panikę. Wiedziała, dlaczego tak jest. Bała się,
że uwierzy, że to, co między nimi jest, może być czymś prawdziwym i trwałym.
Coraz bardziej się w to angażowała, doskonale wiedząc, dlaczego nie powinna tego
robić. Dotknęła ramienia Francois i podziękowała mu. Damion nie był za-
chwycony.
 Czy musisz tak wszystkich dotykać?
 Mój terapeuta powiedział, że dotyk ma leczniczą moc. Nic na to nie poradzę.
 Zaczynam myśleć, że tego człowieka należałoby rozstrzelać. Ja ci pomogę
wyzdrowieć. Za każdym razem, kiedy zechcesz kogoś dotknąć, dotknij mnie.
 A jeśli akurat nie będzie cię w pobliżu?
 Wtedy pomyśl o tym, że cię trzymam, że cię dotykam. To będzie twoje
lekarstwo.
Jego słowa były takie przekonywujące... Gdyby tylko mogła w nie wierzyć.
Gdyby miała pewność, że nie kieruje nim jedynie czysta żądza...
 Szukałeś mnie w jakimś konkretnym celu?
 Oui. Muszę pojechać do Bordeaux po obraz. Powiedziałaś, że nie masz
odpowiedniej sukni na bal. Może upieklibyśmy dwie pieczenie przy jednym ogniu?
 Dobry pomysł. Dokończę tylko wybierać z Francois wina do deseru i wezmę
torebkę. Za dziesięć minut będę gotowa.
Damion skinął głową i pocałował ją.
 I pamiętaj, żadnego dotykania.
 SÅ‚owo harcerza, baronie.
Uśmiechnął się i dał jej na odchodne lekkiego klapsa.
Damion uparł się, żeby pójść z nią po sukienkę. %7ładna mu się nie podobała.
Były albo zbyt obcisłe, albo zbyt seksowne.
 Może spytamy, czy mają tu zgrzebne worki? Wytnę tylko dziury na oczy i
mogę tak iść  zażartowała.
 Nie chcę, żeby inni mężczyzni gapili się na ciebie i mieli zberezne myśli.
Reiko zdała sobie sprawę z tego, że Damion mówi to poważnie.
 Chyba powinnam ci podziękować.
 Naprawdę nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakie wrażenie robisz na
mężczyznach?
Wzruszyła ramionami.
 W ciągu tych dwóch tygodni dałeś mi więcej pewności siebie, niż miałam w
całym dotychczasowym życiu. Nigdy nie przestanę ci być za to wdzięczna.
 Nie podoba mi się taka gadka. Nie potrzebuję twojej wdzięczności. Za bardzo
mi to pachnie tekstem  zamierzam cię porzucić , co oczywiście jest bzdurą.
Pewność siebie, z jaką to powiedział, powinna ją zirytować, ale miał rację.
Przecież kiedyś musi od niego odejść. Doskonale o tym wiedziała. Tyle tylko, że
jeszcze nie teraz...
Dyskretne pokasływanie przerwało ich pocałunek. Damion mruknął coś pod
nosem i odwrócił się. Na widok ekspedientki prezentującej im kolejną suknię,
skinął głową z aprobatą.
 Oui, ta jest dobra. Wezmiemy jÄ….
ROZDZIAA DZIESITY
Ubrany w smoking Damion wyprostował się i rozejrzał wokół siebie. Choć
nigdy by tego nie przyznał, czuł się zdenerwowany. W tym roku bardziej niż
zwykle zależało mu na tym, żeby wszystko się udało. Spojrzał w kierunku drzwi
wiodących do pokoju Reiko. Choć sypiała w jego łóżku, nalegała na to, by mieć
swoją sypialnię, gdzie trzymała ubrania. Nie podobało mu się to, ale zaakceptował
jej wybór. Wiedział, że potrzebuje więcej czasu, by się do niego przyzwyczaić.
Wciąż miała nocne koszmary, o których w swojej naiwności sądził, że znikną, jak
tylko zacznie z nim sypiać. Zacisnął zęby i wszedł do jej pokoju. Reiko akurat brała
prysznic. Z trudem powstrzymał się, aby nie wejść do łazienki. Wiedział, że gdyby
to zrobił, spózniliby się na przyjęcie. Z ciężkim westchnieniem zszedł na dół,
akurat w chwili, w której samochód z pierwszymi gośćmi zajechał na podjazd.
Skinął głową lokajowi, który otworzył drzwi.
Reiko popatrzyła na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęła się do siebie. Suknia,
którą kupili, spodobała się jej od pierwszej chwili. Szmaragdowo-złota, z pasem
bursztynowych korali wszytych pod biustem, luzno opadała do ziemi, falując przy
każdym kroku. Włosy jak zwykle miała rozpuszczone, a na nogi założyła złote
sandałki na obcasie. Była zadowolona, że nie przymierzyła tej sukni przy
Damionie. Chciała, żeby zobaczył ją w pełnej gali. Po raz pierwszy od dwóch lat
ośmieliła się odsłonić ramiona i zawdzięczała to właśnie jemu. Wzięła do ręki szał i
wyszła z sypialni. Z salonu znajdującego się obok sali balowej doszły ją głosy
przyciszonej rozmowy. Uśmiechnęła się promiennie i weszła do środka. Damion
podszedł do niej, objął ją w talii i lekko do siebie przyciągnął.
 Reiko, pozwól, że ci przedstawię doktora Emmanuela Falcone.
Choć jego mina była zupełnie neutralna, usłyszała w jego głosie napięcie.
Wyciągnęła na powitanie rękę.
 Doktor Falcone jest znanym na całym świecie terapeutą.
Zdumienie odebrało jej głos. Serce waliło jej jak oszalałe i miała wrażenie, że to,
co zbudowali w ciągu ostatnich tygodni, rozpadło się jak domek z kart.
 Reiko?  W głosie Damiona dało się słyszeć niepewność.
Jakoś udało jej się wydobyć z siebie stosowne słowa. Starała się zachować
spokój, ale coś w niej pękło.
Pomimo tego, co jej mówił, uważał, że jest w niej coś, co wymaga naprawienia.
Doktor Falcone wspomniał coś o spotkaniu i wręczył swoją wizytówkę. Przyjęła ją
w milczeniu, marząc o tym, by jak najszybciej stąd zniknąć. Zdała sobie sprawę, że
obaj mężczyzni przyglądają jej się w ciszy.
 Muszę zadzwonić do kuchni, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku 
oznajmiła, jakby chciała się przed nimi usprawiedliwić.
Doktor pożegnał się i Damion wyszedł, żeby go odprowadzić. Kiedy została
sama, zacisnęła powieki, powtarzając sobie, że da radę. A po dzisiejszej nocy
wyjedzie. Zrobiła głęboki wdech i odwróciła się do drzwi. Stał w nich Damion.
Najwyrazniej chciał jej coś powiedzieć.
 Nie teraz, Damion.
 Oui. Teraz. Wiem, że jesteś na mnie zła, ale chciałem jedynie...
Reiko poczuła, że ogarnia ją wściekłość.
 Ty chciałeś. Jak na razie robimy tylko to, czego ty chcesz. Zaprosiłeś go tu bez
porozumienia za mną. Wciąż uważasz, że jestem uszkodzona i trzeba mnie
naprawić.
 Nieprawda. Uważam jedynie, że potrzebujesz pomocy, żeby poradzić sobie z
tymi nocnymi koszmarami.
 Zaakceptowałam je jako część mojego życia. Poza tym to nie twój problem.
 Nie powinny być częścią twojego życia. Wystarczająco dużo przeszłaś i bez
tego.
 Naprawdę nie chcę teraz o tym rozmawiać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl