[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedzając po pracy byłą teściową. - Nie mam zielonego pojęcia,
kto zaprasza mnie na kolację. Nie wiem nawet, czy to mężczy-
zna, czy kobieta.
- Kobieta? Może sama królowa Anglii? - podsunęła Jane.
- Nie, raczej mężczyzna, prezydent Stanów Zjednoczonych. -
Roześmiały się obie.
Aleks, który wszedł w tym momencie do pokoju, zadał sobie
pytanie, czy gdyby on był kobietą, matka też tak by się dobrze
czuła w jego towarzystwie.
- Coś ty taki pochmurny? - spytała go wesoło matka. - Ktoś
nadepnÄ…Å‚ ci na odcisk?
Zastanawiam się, co by to było, gdybym był dziewczynką.
Jane spoważniała.
- Gdybyś był dziewczynką? - powtórzyła cicho, przeglądając
siÄ™ synowi podejrzliwie.
S
R
- No tak, gdybym urodził się dziewczynką, a nie chłopcem.
Jakie byłyby wtedy stosunki między nami.
Jane rozchmurzyła się i pokręciła głową.
- Tak samo dobre jak teraz. Może trochę inne, bo kobiety
więcej ze sobą rozmawiają. - Uśmiechnęła się. - Co cię naszło?
Chcesz zmienić płeć? Masz jakiś problem, o którym chciałbyś
porozmawiać?
Aleks wzruszył na te słowa ramionami i zerknął zmieszany
na Gabi.
A ta dlaczego nic nie mówi o kwiatach? Nie odrzuca ani nie
przyjmuje jego zaproszenia?
- I co ty na to? - spytał.
- Na tę zmianę płci? Czemu mnie o to pytasz?
- Bardzo dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi. Pytam, co z ko-
lacjÄ….
Chcesz wiedzieć, czy zjem ją dziś wieczorem? No więc... -
Spojrzała na kwiaty, które trzymała w dłoniach, potem znowu
na niego. - Ty mi je przysłałeś? - spytała z takim niedowierza-
niem, że poczuł się urażony.
- A co w tym dziwnego? Spodziewałaś się bukietu od kogoś
innego? Może od Josha Phillipsa? Nie przyszło ci do głowy, że
on podpisałby się na bileciku literą J, nie A?
Gabi bez słowa wyciągnęła z kieszeni bilecik i podała mu go
z wyniosła miną.
Obejrzał bilecik ze wszystkich stron.
- Nie napisali A. A mówiłem im wyraznie!
Unikając wzroku Gabi, oddał jej bilecik.
- To bez znaczenia, czy napisali to A, czy nie, prawda,
Aleks?
S
R
Gabi wstała, pocałował Jane na do widzenia i wyszła z poko-
ju.
- No i masz swój genialny pomysł! - mruknął Aleks do matki,
ale ona go nie słuchała, patrząc na drzwi, za którymi zniknęła
Gabi.
- Z nią dzieje się coś złego - powiedziała. - Stała się taka
drażliwa. Myślałam początkowo, że ma to związek z twoim
powrotem, ale to chyba nie to...
Też to zauważyłem i wiem, co zrobię. Pójdę do niej, i przyci-
snę do muru. Niech mówi, o co jej chodzi.
- Powodzenia - rzekła z ironią matka.
Z przyciśnięcia Gabi do muru nic nie wyszło. Na dzwonek do
drzwi Alany nikt nie reagował. Wdrapawszy się po schodach na
swoje czwarte piętro, usłyszał odgłosy  towarzyskiego" spotka-
nia dochodzące z mieszkania Kirsten, ale nie odważył się tam
zapukać i spytać o Gabi.
Po kolejnej zle przespanej nocy powziÄ…Å‚ silne postanowienie,
że musi się poważnie z Gabi rozmówić. Wstał skoro świt, by
znowu mu nie uciekła, wziął prysznic, ubrał się i zbiegł na dru-
gie piętro. Otworzyła mu po dłuższej chwili zaspana, owinięta w
szlafrok ze smokiem.
- Aleks? Co Się stało? Chyba nie chodzi o Jane?
Pobladła i chwyciła go za rękę. Otoczył ją ramieniem.
- Nie, z nią wszystko w porządku... przecież widziałaś ją
wczoraj... Przepraszam, jeśli cię przestraszyłem, Gabi, ale mu-
simy porozmawiać.
Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Wyciągnął od-
ruchowo, rękę i odgarnął jej z czoła niesforny kosmyk blond
włosów, a potem, niewiele myśląc, pochylił się, szukając jej ust.
S
R
- Gabi... - wyszeptał. Odsunęła się zaskoczona.
- Nie, Aleks. Nie, nie i jeszcze raz nie. Cofnął się i pokręcił z
niedowierzaniem głową.
- Mam przez to rozumieć, że nie chcesz? - spytał
wzburzony.
Nie mogła dobyć z siebie głosu, kiwnęła tylko głową.
- Dlaczego? I nie mów mi tylko, że już zupełnie nic do mnie
nie czujesz...
- Ty idziesz do pracy, a ja muszę się jeszcze ubrać. Wyjdz,
proszÄ™.
Posłuchał. Zamknęła za nim drzwi i oparła się o nie, czeka-
jąc, aż ustanie drżenie nóg. Jakaż byłaby teraz szczęśliwa, że
wrócił, gdyby nie tamten wypadek z igłą. Chociaż szanse, że
zaraziła się wirusem HIV, są minimalne, to jednak istnieją i nie
wolno jej wystawiać Aleksa na takie niebezpieczeństwo. Musi
go jakoś do siebie zrazić.
Najlepszy byłby inny mężczyzna. Dziś ma pierwszą lekcję
tańca. Może tam kogoś pozna.
Na co się zapisałaś? - spytała Kirsten, kiedy kilkadziesiąt mi-
nut pózniej wysiadały razem z windy.
Na kurs tańca latynoamerykańskiego - powtórzyła Gabi.
- Ale numer! Dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz? Idę
z tobą - oznajmiła Kirsten. - O, kurczę! Dzisiaj nie mogę. Biega-
łam rano i spotkałam Aleksa. Wpada dziś wieczorem wąchać
moje perfumy.
Zerknęła na Gabi, ale nie zauważyła żadnej reakcji.
To dobrze, że Aleks znalazł pocieszenie u kogoś in-
S
R
nego, wmawiała sobie Gabi. Przynajmniej będzie bezpieczny.
Oszukiwała oczywiście samą siebie. W głębi duszy była wście-
kła i najchętniej wydrapałaby Kirsten oczy. Ledwie weszła na
oddział, zadzwoniono do niej z patologii. ,
- Chodzi o tę próbkę krwi, którą nam pani wczoraj
przysłała. Michael McKenna. Mogłaby pani skontakto wać się z
rodzicami i poprosić ich, żeby przyprowadzili chłopca? Jest po-
dejrzenie białaczki, trzeba jak najszybciej zrobić badania szpiku
kostnego.
Gabi obiecała, że to załatwi, a potem, wiedząc, że Josh jako
specjalista zajmie się tym przypadkiem, wywołała go poprzez
pager. Ku jej zaskoczeniu, zamiast od-dzwonić, zjawił się oso-
biście.
- Chciałaś mnie widzieć, więc jestem  oświadczył i
uśmiechnął się do Gabi promiennie akurat w momencie, kiedy
obok przechodził Aleks. - A jeśli chodzi o tego chłopca, którego
wczoraj badałaś - kontynuował Josh, odciągając Gabi na stronę -
to chciałbym go sobie jutro obejrzeć. Ale nie lubię, kiedy ludzie
przychodzą do szpitala nieświadomi, co ich tam czeka. Nie
wspominałaś wczoraj o białaczce?
Gabi pokręciła głową, odkładając w myślach swój debiut na
kursie tańca na następny tydzień.
No właśnie. Może pojechalibyśmy do nich dzisiaj i poroz-
mawiali? We dwójkę będzie razniej.
Od kiedy to specjalista jezdzi na wizyty domowe? - zdziwiła
siÄ™ Gabi.
Mam pewne przeczucie - przyznał Josh - a poza tym, jeśli
badania szpiku potwierdzą ten szczególny typ
S
R
białaczki, to jest pewien nowy lek, który chciałbym na chłopcu
wypróbować. Uśmiechnął się do Gabi.
Pomyślałem, że będę miał większe szanse na uzyskanie ich
zgody, jeśli mnie polubią i obdarzą zaufaniem.
Sprawdzę ten adres - powiedziała Gabi i poszła do rejestracji.
Kiedy wróciła, Josha nie było.
- Doktor Phillips prosił, żeby przekazała pani jego sekretarce
gdzie i kiedy - poinformowała ją pielęgniarka.
- On siÄ™ dostosuje.
Najlepiej byłoby pojechać tam zaraz po pracy, zdecydowała
Gabi. Zadzwoniła do sekretarki Josha i powiedziała, że będzie
gotowa o szóstej, ale skontaktuje się jeszcze z państwem Mc-
Kenna i gdyby ta pora im nie odpowiadała, to go o tym powia-
domi.
Pod koniec dyżuru Gabi była tak zmęczona, że żałowała, iż
zgodziła się towarzyszyć Joshowi. Zadzwoniła jednak do matki
małego Michaela i uprzedziła, że niedługo ich odwiedzą.
Potem umyła twarz i ręce, wyszczotkowała włosy i nałożyła
sobie nowy makijaż.
Aleks zobaczył ją, gdy wychodziła z budynku z wysoko
uniesioną głową i lśniącymi włosami. Podszedł do drzwi, by
odprowadzić ją wzrokiem, i wszystko się w nim zagotowało na
widok mężczyzny, który czekał na nią na ulicy.
Niech diabli porwÄ… tego Josha Phillipsa!
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Zawiązując pod brodą chustkę Kirsten, Gabi pomyślała o jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl