[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Eve. W środku było mnóstwo osób. Najwyrazniej dla
Henry'ego "grupka znajomych" oznaczała zupełnie
coś innego niż dla jego wnuczki. Kiedy Eve stanęła w
wejściu, tłum ucichł i rozstąpił się. Na przeciwnym
końcu sali zobaczyła Davida w towarzystwie
urzędnika.
Ceremonia trwała krótko, lecz i tak Eve cały czas
błądziła myślami gdzie indziej. Niski głos urzędnika
działał na nią hipnotyzujące Odurzał ją słodki,
intensywny zapach róż. Zastanawiała się, co David
naprawdę czuje. Radość i triumf, czy lęk przed
porażką? Był utalentowanym projektantem, jednak
musiały dręczyć go wątpliwości. W końcu miał zostać
następcą.
Urzędnik poprosił o obrączki i David sięgnął do
wewnętrznej kieszeni marynarki. Eve spojrzała z
zaciekawieniem. Chociaż zapowiedział Estelli Morgan,
że jego pierwszym zadaniem będzie ślubna
obrączka, przez pierwszy tydzień w Birmingham przy
State pochłonięty był licznymi sprawami
organizacyjnymi. Tuż obok stołu, przy którym
pracował Henry, ustawił własny, i wypakował
wszystkie narzędzia przywiezione w starej walizce.
W ciągu tego tygodnia Eve wielokrotnie miała ochotę
zapytać o obrączkę, ale udało jej się poskromić
ciekawość. Wiedziała, że już wkrótce się dowie, czy
posłuchał jej prośby, czy też zrobił coś przede
wszystkim dla własnej przyjemności. Nie miało sensu
naciskanie go. Wolała unikać okazji do sprzeczki. Jeśli
obrączka okaże się brzydka, Eve po prostu nie
będzie jej nosić.
Przypomniała sobie dokładnie, jak oschłym
tonem informowała go o swoich oczekiwaniach w tej
materii. Zdała sobie sprawę, że zlekceważyła go jako
projektanta biżuterii. To tak, jakby wspaniałemu
ogrodnikowi powiedzieć, że jego wysiłki nie mają
sensu, bo plastikowe kwiaty sÄ… i tak trwalsze od
prawdziwych. Po takim oświadczeniu, pomyślała,
pewnie poszedł do najbliższego sklepu i kupił
najprostszą obrączkę, jaką zobaczył. Nie powinna
mieć do niego pretensji. Szkoda jego czasu, skoro i
tak dała mu do zrozumienia, że nie doceni jego
wysiłków.
W końcu nawet nie spojrzała na obrączkę, którą
wsunął jej na palec. Pasowała doskonale, choć David
nawet nie zapytał Eve o rozmiar. Zapewne Henry
udzielił mu stosownych informacji.
Krótka uroczystość dobiegła końca.
- Możesz pocałować pannę młodą - powiedział
urzędnik, uśmiechając się szeroko. Eve przechyliła
głowę, spodziewając się krótkiego muśnięcia warg.
Jednak kiedy David wziÄ…Å‚ jÄ… w ramiona,
przypomniała sobie gorący, namiętny pocałunek w
poczekalni lotniska. Na pewno nie powtórzy tego
tutaj, na oczach tych wszystkich ludzi, pomyślała.
Nie spiesząc się, dotknął wargami jej ust. Nie był
to zdawkowy pocałunek ani udawany przejaw
namiętności. Eve wydawało się, że trwa w
nieskończoność. Wreszcie oboje odwrócili się do
tłumu spieszącego z życzeniami.
Eve starała się sprawiać wrażenie szczęśliwej
panny młodej, jak tego oczekiwali zaproszeni goście,
którzy teraz nie żałowali jej uścisków i pocałunków.
Henry odsunął się nieco dalej, żeby dyskretnie
wytrzeć oczy. Grupka pań z firmy Birmingham zbliżyła
siÄ™ do Eve.
- Eve, dosłownie zżera nas ciekawość. Nikt jeszcze nie
widział twojej obrączki.
Sama też nie zdążyła jej się przyjrzeć. Najchętniej
odeszłaby na bok i spokojnie obejrzała ten symbol
małżeńskiej niewoli. Z obawą przełożyła bukiet róż do
drugiej ręki. Nie miała wyjścia, nie wypadało
odmówić.
Obrączka była platynowa - zgodnie z życzeniem
Eve. Prosta, bez brylantów i wyszukanych
ornamentów. Jednak David nie posłuchał Eve do
końca. Choć obrączka wyróżniała się elegancką
prostotą, miała w sobie coś, co przykuwało wzrok.
Była nieco szersza i nie zaokrąglona, lecz
wykończona kilkoma zachodzącymi na siebie
płaszczyznami. Przy każdym ruchu dłoni metal odbijał
światło, jakby obrączka została wyrzezbiona w
szlachetnym kamieniu.
Eve wyciągnęła dłoń.
- Jest taka... prosta - zdziwiła się jedna z
ekspedientek.
Henry przestał ocierać łzy i zerknął nad jej
ramieniem.
- Nie tyle prosta, lecz, jak każdy dobry projekt,
subtelna.- Ujął dłoń Eve i poruszył nią, obserwując
grę świateł na platynie. - Ten wzór zrobi furorę.
Ludzie będą się pchali drzwiami i oknami, żeby to
obejrzeć.
"Nie mam zamiaru być twoją żywą reklamą...",
Eve przypomniała sobie własne słowa. Cóż, chociaż
David zrobił wszystko tak, jak sobie życzyła i tak
udało mu się błysnąć talentem.
- Jeszcze nie usłyszeliśmy, co myśli osoba najbardziej
zainteresowana - powiedział Henry. - Eve, jak ci się
podoba?
- Hm, myślę, że ten facet to geniusz - stwierdziła
lekkim tonem.
Zauważyła badawcze spojrzenie Henry'ego.
- Chyba wszyscy czekają, że pierwsi zasiądziemy do
stołu - dodała szybko.
Tłum powoli ruszył na drugą stronę sali, gdzie za
otwartymi drzwiami widać było elegancko nakryte
stoły. Przystawki już czekały. Gdy szli przez salę,
zatrzymała ich dyrektorka hotelu.
- Niestety, nie mogę zostać na przyjęciu -
powiedziała- bo odbywa się u nas kilka zjazdów i
muszę wszystkiego dopilnować. Chciałabym wam
obojgu złożyć najlepsze życzenia. Gdzie zamierzacie
spędzić miesiąc miodowy?
Można było spodziewać się takiego pytania,
pomyślała Eve w lekkim popłochu.
- Wiesz, Elizabeth, właściwie nigdzie nie jedziemy.
David chciałby jak najszybciej zadomowić się w
nowym miejscu.
Elizabeth była szczerze zaskoczona.
- Chcesz powiedzieć, że zostajecie w domu?
- Właściwie... tak - przyznała Eve, czując, że jej
uśmiech zamienia się w grymas.
- Wreszcie zamieszkamy razem i to będzie jak
miodowy miesiąc - wtrącił David. - Wyjedziemy
pózniej. Może na Hawaje lub na Karaiby.
Tam, gdzie akurat będzie się odbywał kolejny
zjazd jubilerów, dodała Eve w myślach. Dyrektorka
zmarszczyła czoło, ale już nic więcej nie powiedziała.
Eve zauważyła, że odchodząc, pokręciła głową.
David objął Eve za ramiona i poprowadził w
kierunku stołu. Jego dłoń dosłownie paliła ją przez
cienkÄ… koronkÄ™.
- A przy okazji - powiedziała cicho - zapomniałam ci
powiedzieć, że zle znoszę pobyt na słońcu.
Zatrzymał się i spojrzał na nią.
- JakiÅ› rodzaj alergii?
- Właściwie to nie alergia, raczej nadwrażliwość. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl