[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Lecterowi. W atmosferze powojennego odwetu, l'Spuration sauvage, zarzuty przeciwko
komu , kto zabi jakoby kilku faszystów i zbrodniarzy wojennych, musia y by
niepodwa alne, a nawet je li naprawd ich zabi , oskar enie go by oby niepopularne
politycznie.
Od morderstwa rze nika Paula Momunda up yn o wiele lat, poza tym jak zauwa
prokurator jedynym dowodem w tej sprawie by zapach olejku go dzikowego. Czy
pomog oby im zatrzymanie pani Murasaki? - pyta . Czy dzia a z nim w zmowie? Inspektor
by przeciwny jej aresztowaniu.
Dok adnych okoliczno ci mierci restauratora Kolnasa, albo kryptofaszysty i
paskarza Kolnasa , jak pisa y o nim gazety, nie uda o si ustali . Tak, w czaszce mia dziur
niewiadomego pochodzenia, a jego j zyk i górne podniebienie zosta o przebite ostrym
narz dziem. Test parafinowy wykaza , e tu przed mierci strzela z rewolweru.
Z trupów na barce pozosta jedynie t uszcz i sadza. Ale wiedziano, e ludzie ci byli
porywaczami i handlarzami niewolników. Bo czy dzi ki numerowi rejestracyjnemu,
dostarczonemu przez pani Murasaki, policja nie znalaz a furgonetki z dwiema
uprowadzonymi kobietami?
ody Lecter nie by notowany. By najlepszym studentem na roku.
Popi spojrza na zegarek i poszed do Audition 3; by to ich najlepszy pokój
przes ucha , poniewa wpada o tam troch s ca, a upstrzone graffiti ciany poci gni to
grub warstw bia ej farby. Skin g ow stra nikowi, trzasn zasuw i weszli do rodka.
Hannibal siedzia przy pustym stole na rodku pokoju. Nogi mia przykute do nóg sto u, r ce
do pier cienia na blacie.
- Zdj mu to - rozkaza Popi .
- Dzie dobry, panie inspektorze - powita go Hannibal.
- Jest, przysz a - odpar Popi . - Doktor Dumas i doktor Rufin wróc po obiedzie. -
Zostawi go samego.
Do pokoju wesz a pani Murasaki; Hannibal móg teraz wreszcie wsta .
Gdy drzwi si zamkn y, przy a do nich otwart d .
- Dobrze sypiasz? - spyta a.
- Tak, dobrze.
- Masz yczenia wszystkiego najlepszego od Chiyoh. Pisze, e jest bardzo szcz liwa.
- Ciesz si .
- Jej ch opak sko czy studia i s ju zar czeni.
- To mi o.
Pauza.
- Za yli spó z bra mi i robi skutery, takie ma e motocykle. Jak dot d zrobili
sze . Chiyoh ma nadziej , e b mia y wzi cie.
- Na pewno. Sam taki kupi .
Kobiety s lepszymi obserwatorkami ni m czy ni - w gr wchodzi tu umiej tno
przetrwania - i natychmiast rozpoznaj po danie. Rozpoznaj równie jego brak. Pani
Murasaki wyczu a, e Hannibal si zmieni . Brakowa o mu czego w oczach.
Przypomnia y jej si s owa Murasaki Shikibu i wypowiedzia a je na g os:
Wzburzone wody
Szybko zamarzaj .
Pod czystym niebem
wiat o ksi yca i cie
Przyp ywaj i odp ywaj .
Hannibal zacytowa klasyczn odpowied ksi cia Genji:
Wspomnienia d ugiej mi ci
Zbieraj si niczym lotny nieg.
Wzruszaj jak mandarynki,
Które skrzyd o w skrzyd o
yn obok siebie pogr one we nie.
- Nie - odpar a pani Murasaki. - Nie. Teraz jest tylko lód. Tamto odesz o. Czy nie?
- Nie ma na wiecie osoby, któr lubi bym bardziej ni ciebie, pani - powiedzia
Hannibal spokojnie i szczerze.
Pani Murasaki lekko pochyli a g ow i wysz a.
W gabinecie Popi a zasta a doktora Rufina i doktora Dumasa. Byli pogr eni w
rozmowie. Rufin wzi j za r ce.
- Mówi pan, e mo e zamarzn w rodku na zawsze. - Wyczu a to pani? - spyta
Rufin.
- Kocham go i nie mog go odnale . Pan mo e?
- Nigdy nie mog em.
Wysz a, nie spotkawszy si z Popi em.
Hannibal zg osi si na ochotnika do pracy w wi ziennej aptece i z do s du
wniosek z pro o pozwolenie powrotu na uczelni . Doktor Claire DeVrie, kierowniczka
nowego laboratorium kryminalistycznego, kobieta adna i inteligentna, uzna a, e bior c pod
uwag niedobór sprz tu i odczynników, jego wiedza przyda si bardzo przy zak adaniu
ma ego wydzia u identyfikacji toksyn i ich analizy jako ciowej. Napisa a list w jego obronie.
Doktor Dumas, którego nieustanna weso niezmiernie Popi a dra ni a, g no go
popar , nadmieniaj c, e obejrzawszy jego rysunki do nowego atlasu anatomicznego,
kierownictwo Akademii Medycznej imienia Johnsa Hopkinsa w Baltimore zaproponowa o
mu stypendium naukowe. Dumas powo si równie na kwestie moralne.
Mimo sprzeciwu inspektora Popi a trzy tygodnie pó niej Hannibal wyszed z Pa acu
Sprawiedliwo ci, by wróci do swego pokoju na uczelni. Popi si z nim nie po egna ;
stra nik przyniós mu po prostu ubranie.
Spa dobrze. Rano zadzwoni na Place des Vosges, ale powiedziano mu, e telefon
pani Murasaki jest wy czony. Pojecha tam z kluczem. Mieszkanie by o puste, nie licz c
stolika na telefon. Obok telefonu le list. By przyklejony do sczernia ej ga zki z
Hiroszimy, któr przys jej ojciec.
Pani Murasaki napisa a:
egnaj, Hannibalu. Wracam do domu.
Nadpalon ga zk wrzuci do Tamizy w drodze na obiad. W restauracji Pola
Marsowe zjad pyszn potrawk z zaj ca za pieni dze, które Louis zostawi na msz za swoj
dusz . Rozgrzany winem uzna , e powinien zachowa si jednak uczciwie i przeczyta na
os chocia kilka modlitw po acinie, a mo e raczej je od piewa , najlepiej do jakiej
popularnej melodii. Jego w asna modlitwa by aby równie skuteczna jak te, które móg kupi
przed ko cio em Saint Sulpice.
Jad sam, lecz nie by osamotniony.
W jego sercu zago ci a d uga zima. Sypia dobrze. Ludzie miewaj go ci we snach,
lecz jego nie odwiedza nikt.
III
Ze z oki zaraz odda bym ci czartu.
Gdybym by tylko czym innym, nie czartem!
Goethe Faust prze . Józef Paszkowski
58
Svenka doszed do wniosku, e ojciec Dordicha nigdy nie umrze. Stary oddycha i
oddycha , dwa ata oddychania, podczas gdy w jego ciasnym mieszkaniu czeka a zas oni ta
brezentem trumna. Zajmowa a prawie ca y pokój. Jego kobieta narzeka a, e poniewa
trumna ma zaokr glone wieko, nie mo na nawet nic na niej k . Po kilku miesi cach
zacz a chowa tam kontraband , konserwy, które Svenka odbiera wracaj cym promem z
Helsinek.
Podczas dwóch lat morderczych czystek Stalina jego trzech kolegów oficerów
rozstrzelano, a czwartego powieszono na ubiance.
Svenka widzia , e pora ucieka . Dzie a sztuki nale y teraz do niego i nie zamierza
ich zostawia . Nie odziedziczy wszystkich kontaktów Dortlicha, ale móg zdoby dobre
papiery. W Szwecji te nikogo nie zna , zna za to mnóstwo marynarzy z promów
kursuj cych mi dzy Szwecj i Ryg , którzy mogliby zaj si przesy .
Ale wszystko po kolei.
W niedziel za kwadrans siódma rano z bloku wysz a gosposia starego Dordicha. By a
bez nakrycia g owy, eby nikt nie pomy la , e idzie do ko cio a, nios a równie du ksi
w chustce, a w niej Bibli .
Mniej wi cej dziesi minut po jej wyj ciu stary us ysza kroki na schodach, kroki
kogo ci szego ni Bergid. Z korytarza dobieg cichy zgrzyt i szcz k - kto otwiera
wytrychem drzwi.
Stary Dordich podci gn si z trudem na poduszkach.
Pchni te od zewn trz drzwi zawadzi y o próg. Stary poszpera w szufladzie stolika
przy ku i wyj lugera. Omdlewaj c z wysi ku, schowa go pod koc.
Zamkn oczy i otworzy je dopiero wtedy, gdy otworzy y si drzwi do pokoju.
- pi pan, Herr Dortlich? Mam nadziej , e nie przeszkadzam - powiedzia Svenka.
By po cywilnemu i mia przylizane w osy.
- Aaa, to pan - mrukn starzec. Twarz mia jak zwykle srog , ale na szcz cie by
bardzo os abiony.
- Przychodz w imieniu Bractwa Policjantów i Celników - ci gn Svenka. -
Robili my porz dki w szafkach i znale li my rzeczy pa skiego syna.
- Nie chc ich. We cie je sobie. Wy ama pan zamek?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]