[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie! - zaprotestował Dan. - Nellie, nie możesz tego zrobić. Ona...
Zawiesił głos, lecz oczy opiekunki zwęziły się podejrzliwie.
- Co ona?
Dan spojrzał na Amy, jakby szukał ratunku, ale jego siostra nadal była w szoku i tylko
gapiła się przez okno.
- Nic - odparł. - Nellie, to naprawdę ważne. Proszę, zaczekaj tu na nas.
Opiekunka wyglądała na poważnie rozzłoszczoną.
- Mam jeszcze tylko jakieś sześć nieprzesłuchanych piosenek w iPodzie, rozumiesz?
Jeśli nie wrócicie do samochodu przed zakończeniem ostatniej i nie wyjaśnicie mi, co się tutaj
naprawdÄ™ dzieje, dzwoniÄ™ do Beatrice.
- Masz to jak w banku! - obiecał Dan. Spróbował wypchnąć Amy z samochodu, lecz
ona wciąż kurczowo ściskała klatkę z Saladinem. - Co ty wyprawiasz? - spytał,
zniecierpliwiony. - Zostaw tego kota.
- Nie - powiedziała Amy, przykrywając klatkę kocem. - Musimy zabrać go ze sobą.
Dan sam nie wiedział dlaczego, ale postanowił się z nią nie kłócić. Pobiegli w stronę
wejścia i byli już w połowie schodów, kiedy zorientował się, że budynek został zamknięty na
noc.
- Jak mamy dostać się do środka?
- Dzieci! - Usłyszeli czyjś głos. - Tutaj!
- Amy, patrz! - krzyknÄ…Å‚ Dan.
William Mclntyre stał oparty o budynek, będąc częściowo schowany za krzakiem
róży. Amy podbiegła do starego prawnika i uściskała go serdecznie, choć sprawiał wrażenie
skrępowanego tym gestem. Miał obandażowaną lewą rękę, a pod prawym okiem widać było
rozcięcie, ale poza tym, jak na kogoś, kto dopiero co wyszedł ze szpitala, wyglądał całkiem
niezle.
- Cieszę się, że nic wam się nie stało - powiedział. - Słyszałem w wiadomościach o
wybuchu w Instytucie Franklina. Domyślam się, że byliście w środku?
- To było straszne - przyznała Amy, a pózniej opowiedziała mu o wszystkim, co
wydarzyło się od czasu pożaru w bibliotece Grace, aż do momentu, w którym spotkali w
muzeum mężczyznę w czerni, a trojaczki Starling rozpłynęły się w powietrzu.
Pan Mclntyre zmarszczył brwi.
- Zadzwoniłem do szpitala przy Uniwersytecie Jeffersona. Starlingowie będą żyli, ale
ich stan jest ciężki. Obawiam się, że będą do siebie dochodzili przez długie miesiące, co na
dobre powinno wykluczyć ich z wyścigu za wskazówkami.
- To sprawka mężczyzny w czerni - oświadczył pewnym głosem Dan. - Zastawił na
nas pułapkę.
Prawnik zamrugał nerwowo, a następnie zdjął z nosa okulary i przetarł je krawatem.
Cień, który rzucał jego nos, zasłaniał mu połowę twarzy.
- Ta eksplozja... Z waszego opisu wynika, że użyto detonatora dzwiękowego. To
bardzo wyrafinowana metoda, nastawiona na zaskoczenie przeciwnika i wywołująca
niewielkie zniszczenia. Ten, kto to zrobił, zna się na rzeczy
- Skąd pan tyle wie na temat materiałów wybuchowych? - zapytał Dan.
Starszy mężczyzna posłał mu spojrzenie, z którego chłopiec wywnioskował, że zanim
pan Mclntyre został prawnikiem, przeżył wiele niebezpiecznych sytuacji.
- Dan, musicie być ostrożni. Ten wybuch prawie wykluczył was z gry. Miałem
nadzieję, że nie będę musiał mieszać się do konkursu. Nie wolno mi faworyzować żadnej z
drużyn. Kiedy jednak zobaczyłem posiadłość waszej babci, doszczętnie spaloną...
zrozumiałem, na jak wielkie niebezpieczeństwo was naraziłem.
- To dlatego przysłał nam pan czytnik ultrafioletowy?
Pan Mclntyre skinął głową.
- Martwi mnie determinacja, z jaką pozostałe drużyny skupiły się na was. Wygląda na
to, że uparły się, by wyeliminować was z gry.
- Ale im się to nie udało! - zauważył Dan. - Mamy drugą wskazówkę, w odróżnieniu
od reszty zawodników, prawda?
- To, co znalezliście, to tylko podpowiedz, jak zdobyć drugą wskazówkę, Dan.
Oczywiście jest to cenna podpowiedz i cieszę się, że czytnik na coś wam się przydał, ale na
pewno nie jedyna. Pozostałe drużyny mogą znalezć inne sposoby, by poznać drugą
wskazówkę, albo - jeśli zaczną podejrzewać że weszliście w posiadanie ważnych informacji - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl