[ Pobierz całość w formacie PDF ]

babska, nędzna intryga! Oczywiście, pierwsze co zrobiły, to doniosły
wszystko Grimmowi. A ten, cham i łajdak, ostatnie bydlę, uwierzył tym
głupim babom! I wywołał ohydną aferę, w swojej ,,Ber-
47
ner Tagwacht" wydrukował podłe, absolutnie niezrozumiałe dla 99
procent czytelników aluzje: kilku jakichś cudzoziemców, oceniając
nasz ruch robotniczy przez pryzmat swych własnych interesów, którym
absolutnie obojętne są sprawy Szwajcarii, usiłuje nie zwa\ając na nic
sztucznie wywołać w naszym kraju rewolucję!...
Brednie! Arcyordynarne świństwo! I to ma być  robotniczy przywódca?
I na zjezdzie rezolucja Nobsa została wyśmiana. Gdy zaproponował
podjęcie uchwały, by odtąd wybierać do parlamentu tylko tych posłów,
którzy opowiadają się przeciw obronie ojczyzny, Greu-lich zaczął
pękać ze śmiechu: gdybyśmy posłali takich posłów, to przez swój
temperament mogliby trafić do kręgielni.
I zjazd  rechotał.
I rozpatrzenie kientalskiej rezolucji tak\e odło\ono  na luty
Siedemnastego.
Có\ za tragiczny los! Ile\ poświęcił sił, wieczorów, argumentów,
rewolucyjnego dynamitu!  i same nic nie warte banały pełne głupoty,
oportunizmu, czcza gadanina, kurz z lamusa historii.
I w tej zatęchłej Szwajcarii te\ triumfuje bakcyl drobnomiesz-
c/ańskiej tępoty.
A mieszczański świat  stoi jak stał, choć powinien le\eć w gruzach.
48
44
Uljanowowie mieszkali dokładnie pośrodku drogi między biblioteką
kantonalną i miejską, a do Zentrallstelle z literaturą społeczną
tylko niewiele dalej, i do ka\dej z nich  bez zbytniego pośpiechu
 szło się pięć-siedem minut. Wszystkie otwierano o dziewiątej, ale
dziś zmuszony był wyjść czterdzieści minut za wcześnie: głupio,
upokarzająco uciec przed tym kudłatym oberwańcem, krewnym Ziem-
laczki, \eby oszczędzić siebie  nie zdenerwować się, słuchając jego
prymitywnej gadaniny i nie zepsuć sobie przez to całego dnia.
Obiektywnie mówiąc, w rewolucyjnej emigracji nie sposób ustrzec się
przed takimi typami  tymi niechlujnymi młodzieńcami o nerwowym
spojrzeniu, co to, wprawdzie nierozgarnięci, ale w ka\dej sprawie
niezwykle pewni siebie, aby tylko pokazać, \e mają własne zdanie. Są
wiecznie głodni, bez grosza, mogliby zarobić choćby na przepisywaniu,
w Zurychu nie ma wręcz kogo zasadzić do przepisywania, ile\ ambarasu
było z kopią zaginionego  Imperializmu":
 ale nic z tego, nie mają ani wykształcenia, ani przyzwoitego
charakteru pisma, a chcieliby być od razu i tylko redaktorami. Jedyne
o czym myślą, to gdzie by tu bezpłatnie coś zjeść. A nawet to, przy
bud\ecie Uljanowych, jest tak\e niedopuszczalnym obcią\eniem, wetnie
taki dwa jajka, a do tego cztery kanapki. Od obiadów odstawili go
stanowczo, zaczął więc zjawiać się wczesnym rankiem, zawsze pod byle
pretekstem, niby zwrócić czy po\yczyć gazetę, ksią\kę, w istocie na
śniadanie. (Przed chwilą, wychodząc, powiedział Nadii: w \adnym
wypadku nie dawaj mu jeść, szybciej się odzwyczai!) śeby jeszcze
cokolwiek zjadł i poszedł sobie, ale nie, uwa\a za stosowne
odwdzięczyć się  fontanną połapanych gdzieś, nic nie wartych idei,
wyjaśniać pryncypialne problemy, a wszystko to niezwykle agresywnie i
z ogromną pewnością siebie.
Od takich wizyt, od tego uśmieszku wtajemniczenia i wy\szości
smarkacza Włodzimierz Iljicz od rana był chory. W ogóle wszelkie
nieoczekiwane zakłócenie normalnego \ycia, a zwłaszcza niefor-
 Lenin w Zurychu
49
tunny nieproszony gość, bezcelowa strata czasu  były najbardziej
meczące i wytrącały go z rytmu pracy. A najbardziej przykre jest
bezsensowne tracenie nerwów i siły argumentacji nie na konferencji,
nie w broszurze, nie w toku dyskusji z wa\nym przeciwnikiem
partyjnym, tylko ot tak sobie, dla jakiegoś durnia, który nie myśli
nawet serio tego, co mówi. Emigranci liczą ka\dy grosz, ale
zmarnowanie całego dnia  to dla nich \aden problem. A Lenin  prze-
chorowywał ka\dą straconą godzinę! I nawet spotkanie, rozmowa czy
sprawa, które pózniej ocenia się jako wa\ne i potrzebne  w momencie
zaskoczenia, jeśli nie były wcześniej planowane, wywołują
rozdra\nienie.
Istnieje jednak etyka emigracji i jesteś bezbronny wobec takich
gości, nie mo\esz po prostu pokazać im drzwi, albo nie wpuścić: wśród
emigrantów natychmiast zaczyna krą\yć plotka, która powa\nie
zaszkodzi twojej reputacji, w jednej chwili oskar\a cię o
zarozumialstwo, jaśniepaństwo, partycjuszostwo, wodzostwo,
dyktaturę... Emigracja  to wściekłe gniazdo, które przez cały czas
porusza się i syczy. I oto człowiek zmuszony jest wszystkich tych
arogantów, ka\dego, kto tylko był łaskaw opuścić Rosję ja uciec z
Syberii to fraszka, i wszyscy uciekają za granicę, a tu utrzymuj ich
na rachunek partii) nie tylko przyjmować, ale jeszcze wymyślać dla
nich zajęcia. I nagle widzisz, \e taki łajdak ju\ po roku
rzeczywiście staje się współpracownikiem jakiegoś pisma, choćby miało
ono ukazać się tylko raz.
I tak właśnie wygląda sprawa z śenieczką Bosz, urodzoną in-trygantką
 dlaczego nie wyje\d\a do Rosji, przecie\ się wybierała? A tu nie ma
nic do roboty, ale stale będzie czegoś szukać i chce, \eby dla niej
szukali. Straszna plaga emigracji  wymyślanie zajęć dla emigrantów.
Oczywiście, jak tylko wybuchnie rewolucja  w jej szerokim nurcie
ka\de z tych chłopaczków i dziewczynek będzie miało co robić, ka\de [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl