[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jak pan powiedział?
- Paul. Paul Bonet.
- Tak, zdaje mi się, że to było właśnie takie nazwisko.
- Więc w ten sposób go poznał - zwrócił się Glauco do Beatrycze.
- Proszę? - spytała kobieta.
Glauco nie odpowiedział i mamrotał dalej pod nosem.
215
Jś> Rozdział 21
- Nie mieści mi się w głowie... nie wiedziałem, że Paul należał do jakiegoś
towarzystwa dobroczynnego... Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. A jednak nigdy mi
nie powiedział, że adoptował dziecko...
- Kiedy procedura powierzenia zakończyła się, pan... Bonet... wrócił do zakładu,
żeby nam podziękować. Zostawił nam też małą pamiątkę. Powiedział, że gdybyśmy
czegokolwiek potrzebowały, wystarczy pójść do Willi, powołać się na niego i
pokazać ten pierścień.
- Pierścień? Co za pierścień? - Glauco był coraz bardziej zdumiony. - Ma go
pani może?
- Pewnie, że mam. Przynajmniej powinnam. Ja niczego nie wyrzucam.
Dosłownie niczego. Tylko... musicie dać mi czas na poszukiwania...
Mieli szczęście. Popołudnie było jeszcze niezbyt pózne, gdy pani Caterina odnalazła
pierścień w głębi jednej z szuflad, w puszce pełnej kluczy bez etykietek.
- Oto on. Schowałam go z kopiami kluczy z sierocińca, naturalnie.
- Naturalnie... - skomentował Glauco.
Był to srebrny pierścień z wygrawerowaną z przodu szachownicą.
- Dom aukcyjny! - zawołała Beatrycze, gdy tylko go zobaczyła.
- Co ma do tego dom aukcyjny?
- Człowiek, który chciał kupić książkę, ten który licytował się z tobą do ostatniej
chwili... miał taki sam pierścień!
216
Droga do pola przemiany
- JesteÅ› pewna?
-Absolutnie. Zwróciłam na niego uwagę!
Glauco przyglądał mu się pod światło.
- Szachownica... a pod nią napis... - Glauco odczytał powoli, litera po literze. -
F.E.R.T. - Opuścił pierścień i spojrzał na siostrzenicę. - I co teraz?
- Wracamy do Turynu - zdecydowała Beatrycze.
- Bientot? - krzyczał Glauco do telefonu, wciskając się jednocześnie na
autostradę. - Słuchaj! Potrzebuję informacji. Nie obchodzi mnie, że jest piękne
światło na moim tarasie. Możesz przychodzić i malować sobie, kiedy tylko masz
ochotę. Tak. Wracam. Wracamy. Nie. Nie zostawiłem jej w górach. Pózniej ci
wyjaśnię. Powiedz mi wszystko, co wiesz o tej Willi, gdzie chodzisz spać. I o
Zakonie Kawalerów Obola...
Glauco słuchał, a Beatrycze obserwowała go z przejęciem. Potem oddał jej komórkę.
- Lepiej ty z nim pomów. Ja muszę skupić się na prowadzeniu - wyjaśnił Glauco,
który nigdy nie wszedł w posiadanie słuchawki zakładanej na ucho.
Beatrycze przejęła telefon, podczas gdy Glauco redukował bieg, wchodząc w trudny
zakręt.
- ...Zakon został założony na początku dziewiętnastego wieku przez, nie wiem
jakiego króla... albo królową... ale mogę sprawdzić w archiwum - opowiadał Bientot.
- Trzyma siÄ™ zawsze na drugim planie, nigdy
217
Rozdział 21
w świetle reflektorów. Rozdają koce na zimę, materace do spania, gorącą zupę.
- Zapytaj go, jaki jest związek między Zakonem a pier-
Beatrycze powtórzyła pytanie, ale Bientot nie potrafił odpowiedzieć. Nigdy nie
widział podobnego pierścienia i nic mu nie mówiła ani szachownica, ani motto.
- To powiedz mu, żeby się rozpytał. Może niech wróci do Willi i spróbuje coś
wyszperać.
Beatrycze przekazała ten pomysł i Bientot ciężko westchnął, ale odpowiedział, że tak
zrobi.
- Pyta, czy ma dalej pilnować twojego mieszkania -powtórzyła tym razem
wujowi.
- Nie. Powiedz mu, że pierścień ma najwyższy priorytet.
- Herb i motto - mruknął Glauco. - Stowarzyszenie dobroczynne założone z woli
króla. Wiesz, kto naprawdę może nas zasypać informacjami?
Beatrycze uśmiechnęła się.
- Już wybieram numer. - Czekała tylko parę sygnałów. - Pan Hrabia? Tu
Beatrycze! Beatrycze Bogliolo, siostrzenica Glauca! Ależ oczywiście! Mnie też miło
pana słyszeć. Koniecznie musimy porozmawiać. Chodzi o ekspertyzę heraldyczną...
pierścienia.
Wujek złożył palce w znak ok.
- Gdzie możemy się spotkać? My jesteśmy... - Beatrycze spojrzała pytająco na
wuja. - Czterdzieści mi-
ścieniem - wtrącił Glauco.
218 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl