[ Pobierz całość w formacie PDF ]

strój zrównoważył nieco frywolny nastrój panujący w hotelu. Dlatego
upięła włosy w kok i nałożyła okulary w rogowej oprawie.
Stanęła pośrodku sali i rozejrzała się wokół, szukając wzrokiem
ludzi wyglądających na uczestników szkolenia, lecz zobaczyła tylko
kilka zakochanych par. Kobieta i mężczyzna przy stoliku tuż przed nią
całowali się zapamiętale, tak jakby zapomnieli, że nie są w swoim
pokoju. Kendall z zażenowaniem odwróciła wzrok i nerwowo
zerknęła na zegarek. Było wcześnie, więc może nikt jeszcze nie zszedł
na dół. Nagle w odległym, ciemnym kącie sali zobaczyła poruszającą
się postać. To był Stephen DeGallo, który machał do niej radośnie,
37
RS
zapraszając do siebie. Kendall podniosła rękę w powitalnym geście i
zaczęła się przeciskać między stolikami, jednocześnie szukając
wzrokiem innych osób z OmniTech. Musiała przejść obok całującej
się pary. Powstrzymała się, by nie zwrócić im uwagi. Miała ochotę
wylać na nich szklankę wody, która stała na stoliku.
- Witaj, Kendall - powitał ją DeGallo. - Bardzo się cieszę, że
znów cię widzę.
- To przyjemność być w tak uroczym miejscu - odparła Kendall.
- Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie. Cieszę się, że będę pracować
dla OmniTech.
Stephen chwycił jej dłoń obiema rękami i przytrzymał dłuższą
chwilę. Nie był to zwyczajny uścisk dłoni i Kendall znów sobie
przypomniała ostrzeżenie Matthiasa. Niepotrzebnie się jednak
denerwowała. Stephen był po prostu miły, a ona zbyt przeczulona z
powodu podejrzeń Matthiasa. Takie były efekty przebywania na co
dzień z pracoholikiem, który nie wierzył, że ludzie potrafią być mili i
przyjacielscy bez konkretnego powodu.
Stephen uśmiechnął się czarująco, ostatecznie rozwiewając
wątpliwości Kendall. Nie był oszałamiająco przystojny, lecz miał w
sobie coś ujmującego. Był szczupły i wysportowany. Zgodnie z
zapowiedzią miał na sobie wakacyjny strój: dżinsy i białą koszulkę
polo. Jego żywe, niebieskie oczy tryskały humorem, a jasne włosy
przyprószone były gdzieniegdzie siwizną. Braki w urodzie nadrabiał
urokiem osobistym. Widać było, że jest urodzonym przywódcą, choć
się nie narzucał i robił wszystko, by ludzie czuli się przy nim
swobodnie.
38
RS
Kendall przygotowała się pilnie do spotkania, więc dużo o nim
wiedziała. Podobnie jak Matthias Barton, Stephen był oddany swojej
firmie. Jednak o ile Matthiasa całkowicie pochłaniała praca, DeGallo
potrafił korzystać z uroków życia. Zdobył tytuł mistrzowski w
żeglarstwie, a dziesięć lat temu założył fundację wspierającą zdolną
młodzież. Był nie tylko świetnym biznesmenem, ale i dobrym
człowiekiem.
Kendall usiadła na krześle, które Stephen jej podsunął. Oparła
łokcie o stół i splotła dłonie, po czym posłała mu uroczy, w pełni
profesjonalny uśmiech.
- Chyba przyszłam za wcześnie - zauważyła.
- Nikogo innego nie będzie - sprostował Stephen.
Kendall miała wrażenie, że wyczuła w jego głosie lekkie
zażenowanie, ale uznała to za efekt oszczerstw Matthiasa. Mimo to
nieco się zaniepokoiła.
- Jestem jedyną punktualną osobą w grupie? - spytała.
- Nie. Inni mają rezerwację dopiero od środy. Kendall zdziwiła
się. Czyżby DeGallo chciał spędzić z nią dwa dni sam na sam?
- Ach, tak - szepnęła.
- To pracownicy na stanowiska dyrektorskie. Ty będziesz
jedynym nowym wicedyrektorem. Pomyślałem,że będzie lepiej, jak
we dwójkę spokojnie przestudiujemy procedury, które dotyczą twojej
pracy. - To brzmiało logicznie. - Ale najpierw się napijmy -
powiedział Stephen, przywołując kelnera, który dyskretnie czekał z
boku na wezwanie. - Na co masz ochotę? Odkryłem niedawno
wspaniałe kalifornijskie wino pinot noir. Ma cudowny bukiet.
39
RS
- Dziękuję, ale napiję się wody gazowanej. Stephen spojrzał na
niÄ… zaskoczony.
- Przecież świętujemy twoje przejście do OmniTech!
- Dlatego zamówię wodę z bąbelkami. Stephen zaśmiał się
radośnie.
- Zatem dwie wody, proszę - zwrócił się do kelnera. -Chciałbym
dziś porozmawiać o paru sprawach - zaczął, gdy kelner poszedł do
baru.
- Stephen DeGallo - zabrzmiał nagle czyjś głos. Jego dzwięk
wywołał na twarzy Kendall lekki grymas,
lecz szybko się opanowała i wróciła do profesjonalnego
uśmiechu. Stephen też nie był szczęśliwy. Jednak jak na wytrawnego
biznesmena i miłego człowieka przystało, wstał i z uśmiechem podał
rękę Matthiasowi. Kendall ograniczyła się do chłodnego uśmiechu.
Miała nadzieję, że jej obojętność da mu do myślenia. %7łałowała, że nie
może sobie pozwolić na bardziej jednoznaczne gesty. Najchętniej
podstawiłaby mu nogę albo wyzwała od idiotów. Zauważyła, że
Stephen nie przywitał się tak serdecznie z Matthiasem jak z nią kilka
minut wcześniej. Uścisnął jego dłoń zdecydowanym ruchem, po
męsku. To zrozumiałe, przecież Matthias był jego rywalem i nie mógł [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl