[ Pobierz całość w formacie PDF ]

92
Na waszej głowie, byście się z przeważającą siłą w bitkę nie wda-
li, bo pan nasz gotów na to nie zważać. Jeśli z pieszymi nie nadążę
przed napotkaniem Mojsława, cofajcie się na nas. Wszystkiego nie
przewidzi, ale doświadczenia wam nie brak. Może tymczasem Ruś
nadciągnie. Nadąży czy nie, tę bitwę musimy wygrać, choćby drogo
zapłacić przyszło. Nie czas się długo z Mojsławem zabawiać, bo
i w kraju nie wiada, do czego raniej ręce przyłożyć.
liiegan istotnie wiedział, że wojna składa się z samych niemal nie-
spodzianek, ale i Mojsławowi doświadczenia nie brak. Może istotnie
ciągnąć w kierunku Wizny, ale może też zaskoczyć Kazimierza
w czasie przeprawy przez Bug i nawet równymi siłami zadać mu klę-
skę. Odparty podjazd nie był zapewne jedynym, a jeśli nawet, to zbie-
gli doniosą mu o nadciąganiu Kazimierza. Toteż Biegan ze swym
hufcem wysunął się naprzód i wieczorem już przeprawił go przez rze-
kę bez przeszkód i stanął obozem, wysyłając tylko podjazdy do pobli-
skiego lasu. Ogni palić i koni rozsiodłać nie pozwolił, póki zresztą
jazdy nie nadejdzie książę i postanowi, czy czekać będzie na prze-
prawÄ™ pieszych wojsk.
Kazimierz nadszedł wkrótce po świcie i również bez przeszkód
przeprawił się, postanowił jednak nie czekać na piesze wojska i bez-
zwłocznie ruszył w kierunku Narwi. Wojska zanurzyły się w las. Pod-
szyty był, pełen wiatrołomów i wykrotów, toteż rozciągnęły się
w długiego węża, by się nie rozpraszać. Las stawał się rzadszy, prze-
chodził w młodnik samosiewu i koło południa czoło pochodu dotarło
do otwartej wyżynki, z rzadka porośniętej krzewami. Tu Kazimierz
zatrzymał pochód, czekając, by dociągnęła reszta jazdy, a także, by
napoić i naobroczyć konie, a ludziom pozwolić spożyć posiłek. Gdy
tylko od wodopoju przywiedziono pierwsze konie, wysłano silny pod-
jazd z poleceniem dotarcia do Narwi, jeśli wcześniej nic napotka na
przeciwnika. Na dowódcę wprosił się młody Michał Awdaniec, któ-
remu pilno było wykazać się męstwem i sprawnością. Kazimierz, po-
wiedział do niego, uśmiechając się:
Wżdy stryk ci przykazał baczyć na moją bezpieczność, ale chcesz,
to jedz. Pomnij takoż, że mnie żywych potrzeba, tedy bacz i na siebie.
93
Michał zarumienił się, ale odparł butnie:
- Wojna mi już nie nowina, a wam, miłościwy panie, nie ciasto-
chów1 trzeba, którzy swej bezpieczności pilnują.
Odwrócił się i dosiadłszy konia ruszył na czele podjazdu. Obecny
przy rozmowie Biegan powiedział do księcia:
- Za młodu też byłem niccierpiętliwy. Jeno mi dziwno, że rodzic
jego cherlawy i do wojny niezdatny, a to pachoł tęgi i widno w dziada
się wdał, nie w rodzica. Lubo w stryka, takoż Michała, któren skoń-
czył już wojowanie. I mnie pora kończyć, jeszcze ten raz wam usłużę,
ale synów zrałych mam dwóch, których łasce miłościwego pana zale-
cam. Nie będą gorsi ode mnie.
- Wdzięczen wam jeśm - odparł Kazimierz. - Nie jeno w wojnie
doświadczonych ludzi mi trzeba, by z ich dorady skorzystać.
- Tedy zechciejcie i ninie - powiedział Biegan. - Mojsław już wie,
że ciągniemy przeciw niemu, ale nie może wiedzieć, że ciągnie tu też
Ruś. Bez pruskiej pomocy siły ma większe nizli my, tedy na jego
miestcu nie czekałbym nawet na pruską pomoc. Tym ci bardziej, jeśli
już nadeszła, ciągnąć będzie przeciw nam. Poczekajmy, by podjazd
wrócił, a tymczasem wojewoda Skarbek dociągnąć winien z pieszymi.
Kraj tu lesisty, nie wiada, kamo bój toczyć przydzie, a w lesie koń je-
no zawadÄ….
- Uczynię, jak radzicie - powiedział Kazimierz, po czym polecono
starszyznie zapowiedzieć dłuższy postój. Rozsiodłano konie, by mo-
gły się wytarzać, ludzie wypoczywali, jak kto chciał i umiał, napięcie
czekającą ich walką zmalało.
Słońce chyliło się już ku zachodowi, cień padający od ściany lasu
wydłużał się, ale Skarbek z pieszymi jeszcze nie nadchodził. Zdało się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl