[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zostanie zakończona. Uwa\am, \e powinniśmy po prostu zapomnieć o tym, co się zdarzyło.
-Twój ojciec... twój ojciec ma coś wspólnego z tym wszystkim - oskar\yła go.
Poło\ył jej cię\ko rękę na ramieniu, ścisnął mocno, a potem puścił, odsuwając się od niej.
- Daj sobie spokój, Schuyler. Dla twojego i mojego dobra.
-Jack! - zawołała.
Nie obejrzał się. Widziała, jak zszedł na drugie piętro, gdzie Mimi Force wychodziła z klasy.
Zobaczyła ich razem, jakby po raz pierwszy zauwa\ając, \e mają identyczne gibkie sylwetki,
identyczne kocie ruchy, taki sam wzrost, takie samo umaszczenie. Zobaczyła, \e Mimi uśmiecha
się na widok Jacka. Kiedy Jack objął siostrę ramieniem w intymnym i czułym geście, coś w sercu
Schuyler pękło.
- Co powiedział Jack? - zapytała Bliss, spotykając się z Schuyler i O1iverem na kawie w
Starbucks w czasie długiej przerwy.
- Nie pomo\e nam - powiedziała głucho Schuyler.
-Czemu?
- Zmienił zdanie. Uznał, \e się wtedy pomylił. Kazał mi o wszystkim zapomnieć -
systematycznie darta papierową serwetkę na malutkie kawałeczki, a\ jej tacka wypełniła się
konfetti. - Powiedział, \e Komitet wszystko wyjaśni w swoim czasie, musimy tylko być
cierpliwi - dodała gorzko.
- Ale co z Dylanem? - gorączkowała się Bliss. -Nie mo\emy tak po prostu pozwolić, by został
skazany za coś czego nie zrobił!
- Nie mo\emy. Wszystko zale\y od nas - oznajmił Oliver
- Tylko my mo\emy mu teraz pomóc.
TRZYDZIEZCI TRZY
Policja nie pozwoliła im zobaczyć się z Dylanem. Chcieli go odwiedzić po szkole, ale odbili się
od muru stró\ów prawa - nikt na posterunku nie chciał nawet przyznać, \e ich kolega jest tam
przetrzymywany. To był ślepy zaułek. Zabrano mu komórkę i netbooka, więc w \aden sposób nie
mogli się skontaktować. Schuyler miała złe przeczucia. To wszystko zbli\yło ich trójkę - ją,
Olivera i Bliss - bardziej ni\ kiedykolwiek. Następnego dnia Bliss przestała przesiadywać koło
Mimi w kafeterii. Zamiast tego spędzała ka\dą przerwę rozwa\ając, jak pomóc przyjacielowi.
-Jego rodzina jest nadziana. Na pewno załatwili mu jakiegoś super sławnego adwokata, nie? -
zapytała Bliss. - Musimy z nimi porozmawiać. Muszę im coś powiedzieć.
- Co takiego? - spytała Schuyler.
- Wczoraj przeprowadziłam własne dochodzenie. Dobra, podsłuchałam, jak mama z kimś o tym
rozmawia. Mówiła, \e według policji śmierć nastąpiła między dziesiątą a jedenastą wieczorem.
Są tego całkowicie pewni. Okoliczności, w jakich znaleziono ciało Aggie, wykluczają inną porę.
- Więc?  odezwał się sceptycznie Oliver.
- Więc Dylan był ze mną od dziesiątej do jedenastej, Byliśmy na zewnątrz, na ulicy, przez cały
ten czas, paliliśmy papierosy. Nie ruszył się stamtąd na krok.
- Ani razu? Nawet do łazienki? - spytała Schuyel Bliss potrząsnęła głową.
- Nie, jestem pewna. Kilka razy patrzyłam na zegarek. Bo tego, bałam się, \e Mimi zacznie mnie
szukać.
- Wiecie, co to znaczy? - zapytał z uśmiechem Oliver. Dziewczęta potrząsnęły głowami.
- To znaczy, \e ma alibi jak skała. Bliss Llewellyn, jesteś niesamowita. Jesteś jego przepustką na
wolność. Chodzcie, musimy pogadać z rodzicami Dylana.
Dylan mieszkał w Tribece, więc po południu pojechali tam rolls-roycem Bliss. Oliver i Schuyler
byli pod wra\eniem luksusowego wnętrza.
- Muszę namówić ojca, \eby sprawił nam podobny-zachwycał się Oliver. - Mamy tylko starego,
nudnego lincolna.
Tribeca była dawną dzielnicą przemysłową - pełną brukowanych ulic i starych zabudowań
fabrycznych zamienionych w luksusowe apartamentowce.
- To chyba tutaj? - powiedział Oliver, kierując się do budynku na rogu. Zajrzeli do ksią\ki
adresowej Duchesne. Miał rację. -Nigdy go nie odwiedzaliście? - zdziwiła się Bliss. Oliver i
Schuyler potrząsnęli głowami. -Myślałam, ze byliście przyjaciółmi.
- Byliśmy - powiedziała Schuyler. - Tylko widzisz... -Nigdy nie zauwa\yliśmy... - wyjaśnił
Oliver. Schuyler westchnęła.
-Zawsze siedzieliśmy u Olivera, bo ma TiVo i Xboksa. Dylan nigdy nie protestował.
- A ty? Jesteś chyba jego dziewczyną, nie byłaś tutaj ? - odbił piłeczkę Oliver.
Bliss pokręciła głową. Nie była tak naprawdę jego dziewczyną. Nigdy nie określili, co ich łączy.
Spotkali się kilka razy, zamierzała go uczynić swoim familiantem i w ogóle, ale po tym, jak
zostali przyłapani tamtej nocy, rodzice zabronili jej się z nim widywać. Z jakichś powodów jej
rodzice byli przeświadczeni, \e cała ta impreza była pomysłem Dylana. BobiAnne nadal aie
mogła przeboleć, \e manekin Kopciuszka powrócił z New Jersey rozebrany ze swojej sukni.
Sprawy nie miały się dobrze w Penthouse des Ręves.
-Dzień dobry, szukamy apartamentu 1520 - powiedziała Schuyler do portiera, kiedy weszli do
budynku. W odró\nieniu od klasycznych, imponująco majestatycznych pałacowych wnętrz przy
Park Avenue, budynek w Tribece był nowoczesny i gładki, z ogrodem w stylu Zen i wodospadem
w holu. -1520? - zapytał z powątpiewaniem. -Rodzina Wardów - pomogła Bliss. Portier skrzywił
siÄ™.
 A, prawda. Zajmowali 1520, Ale lokal jest na sprzeda\, wyprowadzili siÄ™ wczoraj. W
pośpiechu.
 Jest pan pewien?
 Całkowicie.
Portier pozwolił im nawet rzucić okiem na apartamenty ogromny, prawie sześćsetmetrowy, i
całkowicie pusty, jeśli nie liczyć porzuconego zestawu telewizyjnego. Na ścianach widniały
zadrapania od mebli, na podłodze widmowy ślad w kształcie litery L znaczył miejsce po sofie.
 Jest do kupienia za jakieś pięć milionów, jeśli ktoś jest zainteresowany - dodał portier. - Na
dole mam kontakt do agenta nieruchomości.
 To nie ma sensu - odezwała się Schuyler. - Dlaczego jego rodzina miałaby się tak szybko
wyprowadzać? Nie mieli dość zmartwień z Dylanem w więzieniu?
Chodzili po pustym apartamencie, jakby próbując wyczuć przyczynę nagiego zniknięcia
Wardów.
 Wie pan mo\e, dokąd pojechali? - zapytała Schuyler
 Słyszałem, \e wracają do Connecticut. Nie jestem pewien. Portier wyprowadził ich i zamknął
za nimi drzwi, Zjechali windą do holu. Bliss wyciągnęła z torby katalog Duchesne,ale podany
tam telefon do rodziców Dylana nie odpowiadał Innego numeru nie było.
 Znaliście jego rodziców? - spytała, chowając komórkę. Schuyler i Oliver znowu potrząsnęli
głowami.
 Wydaje mi się, \e ma brata w college'u - przypomnała sobie Schuyler, czując się coraz
bardziej winna, \e nie wie nico swoim przyjacielu. Spędzali razem ka\dy dzień w szkole i
wszystkie weekendy. Ale teraz, przyciśnięci, ani Schuyler, ani Oliver nie umieli sobie
przypomnieć \adnych dodatkowych informacji na temat Dylana.
-Nie opowiadał o sobie - zauwa\ył Oliven - Był raczej skryty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl