[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Letycja padła na ziemię, tłukła w nią pięściami, łzy spływały jej
potokiem tuszu po policzkach. Gdy żółte kalosze Margot opadły w
piach, kobieta podniosła lament.
Chlip, chlip, chlup łkała. To była moja przyjaciółka.
Przyjaciółka nas wszystkich. Chlip, chlip, chlap.
Nie była. Nie mogłem jej znieść zamruczał pod nosem
Iitam.
Aaaach, chlip, chlup, chlap Letycja tarzała się po ziemi.
Wezcie mnie zamiast niej, wezcie. (To zdanie usłyszała w
Egzorcyście" i uważała je za bardzo efektowne.)
Trochę za pózno bąknął Iitam, patrząc na nią w zdumieniu.
Dobrze siÄ™ czujesz?
Letycja spojrzała na niego.
Bez serca, diabeł zawyła, po czym pozbierała się z ziemi i
rzuciła się na niego, wyciągając przed siebie szponiaste łapy.
Lokaj! zaskrzeczał Iitam. Powstrzymaj ją!
Z przyjemnością, sir odparł Lokaj, chwytając kobietę i
przygniatając ją do ziemi. Zaniosła się szlochem i skierowała ku niebu
lamenty cierpiętnika.
Daj jÄ… do pokoju obok Rodericka, Lokaj. Zaaplikuj jej coÅ› i
niech śpi. Jakiegoś kołka z prochami, sam wiesz.
Fikołka, sir poprawił Lokaj.
Tak, tak, dobra. Tylko zabierz ją z moich oczu. Pójdę
popatrzyć na to, co zostało. I powędrował przez trzęsawisko, by
zbadać zgliszcza.
Mark i Lokaj sporządzili bardzo sprytny koktail. Jakież to
szczególne, że ci dwaj mężczyzni, z tak odmiennych środowisk, znali
najlepszy sposób powalenia dziewczyny na plecy w piętnaście minut.
Jakaż szkoda, że tylko jeden mógł pózniej z tego skorzystać.
Słońce zaszło w końcu za horyzont i ciemności otoczyły
Findidnann Hali. Na górze, w sypialni Rodericka, Letycja zaczęła
poruszać się obok niego na łóżku. Cała bateria trójprężnych silników
kruszących potężne granitowe kamienie dudniła w jej głowie. Wichry
Hadesu hulały w jej uszach. Wnętrzności miała jakby wyładowane
gównem i tak też było czuć. Jednak jakikolwiek był jej niechciany kac,
pewna była, że nie dorównywał rozpaczy biednego, zamroczonego,
osamotnionego Rodericka.
Letycja jęknęła, ale mimo to pomasowała mu czoło mokrym
ręcznikiem. Głęboko w podświadomości Rodericka Morte D Arthura
Tennisona coś poruszyło się. Prawdopodobnie spowodował to mokry
ręcznik, a wiązało się to z zarządzonymi przez pielęgniarkę mokrymi
kompresami, po spowodowanych grÄ… w rugby wstrzÄ…sach, w jego
szkole z internatem.
Och, siostro jęknął głośno.
No, no, biedny chłopczyna uspokajała go Letycja.
Walnąłeś głową w słupek bramki i jesteś nieprzytomny już
drugi dzień powiedziała pielęgniarka. Rodzice strasznie się o
ciebie martwią, nie mówiąc już o tym, że brak ciebie na szkolnym
przedstawieniu. Jednak twoje zdrowie jest najważniejsze i pan
Cartwright będzie musiał poczekać do następnego roku. Ucieszysz się,
że
twojÄ… rolÄ™ przejmie Cylinder Ogromniasty?
O, nie, siostro, tego nie zniosÄ™.
Och, naprawdę, Rodericku zganiła go. Musisz nauczyć
się tolerancji i pokory. Gdybyś nie był taki chory, dostałbyś kapciem
klapsa na tyłek.
Roderick, Roderick, słyszysz mnie? głos Letycji przedzierał
się przez mgłę wspomnień.
Cylinder Ogromniasty spieprzy tÄ™ rolÄ™... ty gnoju...
Roderick rzucał się z boku na bok, potem zamarł. Siostro zawołał
dziecięcym głosem. Siostro, dlaczego mnie tam myjesz?
Ponieważ jest brudny i trzeba go oczyścić.
Jeju, siostro, a to co?
Właśnie tego używam, żeby cię oczyścić.
Nie wiedziałem, że aż tak byłem brudny.
Wy, chłopcy, nie wiecie jacy jesteście brudni. Ocieracie sobie
paskiem, pocicie się w ławkach. Dziw, że nie sczerniał.
Sczerniał? wykrzyknął przerażony Roderick.
Nie martw się odparła spokojnie siostra. Wyssam z
niego co najgorsze, jak drzazgÄ™...
Drzazgę, ała, ooo, aaa... biodra Rodericka wprawiły się w
ruch falisty, aż kołdra wzniosła się na wysokość dość znaczną.
Jejku sapnęła Letycja. Jakimś cudem kac zniknął, gdy
wyobraziła sobie tego włochatego, wielkiego potwora w wieku lat
trzynastu, ubranego w krótkie spodenki, rozłożonego na stole
zabiegowym, z monstrualnym penisem tryskajÄ…cym nasieniem po
piersiach pielęgniarki. Zadarła kołdrę i odsłoniła wielkiego, o
niebieskich
żyłach, pulsującego członka Rodericka. Drżał w przyćmionym świetle
elektrycznym.
Poczekaj, skarbie błagała, zrzucając z siebie kolejne
warstwy rajstop.
Co to, siostro? zawołał udręczony Roderick rzucając się na
łożu.
Lewatywa, Rodericku.
To pomoże ci wyssać truciznę?
W pewien sposób, w pewien sposób.
Letycja była gotowa. Objęła sromiastymi ustami wyłupiasty koniec
penisa.
Taki duży jęczał Roderick.
Och, tak, pomyślała Letycja.
Taki twardy cisnął się na łóżko.
Delektowała się tą chwilą, zanim nadziała się na sztylet Rodericka.
Taki zimny zaskrzeczał.
Zimny? I wtedy to się stało.
Erekcja Rodericka runęła niczym wznoszony nerwowo domek z kart,
gdy siostra wepchnęła rurę w jego tyłek i mocno zassała.
To mi się nie podoba! zawołał, a po policzkach popłynęły
mu Å‚zy.
Letycja była wściekła.
Każdy, kurwa, Anglik ma jakieś problemy z jebaniem, jak
mam go tuż tuż. Chryste, jedyny, z którym się rżnęłam na tych
wakacjach, to pierdolony duch!
Usiadła zniechęcona, potem spojrzała na Rodericka.
Ale nie poddam się, nawet jeśli zwiśnie ci jak koniowi. Dam ci
krew niebieskÄ… i ci stanie.
Usiadła okrakiem na jego twarzy, jezdziła mu po nosie i ustach,
aż zaczął się dusić. Interes pozostawał miękki. Zabrała się do ssania
prącia, namiętnie lizała mu odbyt, pocierała swą mokrą pochwą jego
udo, ssała mu ucho, gryzła je, zassała jego sutki, wsadziła jego palec
do swojej cipki, wsadziła jego palec do swojego odbytu, wsadziła swój
palec w jego odbyt. Nic z tego. Spróbowała najrozmaitszych
kombinacji. CiÄ…gle nic.
Wypróbowała wszystko prócz jednej rzeczy, takiej, którą tylko
ona potrafiła zrobić, a nie każdy miał z tego przyjemność. Letycja
usiadła mu na piersiach.
Chłopcyk mamusi, cio? wspięła się i wepchnęła mu w usta
jednÄ… ze swych monumentalnie wielkich piersi. Lubimy ostro, co?
Pozwoliła, by drugi cycek luzno pacnął go w twarz jak mokra ryba.
Z głową Rodericka między wielkimi piersiami, pomiędzy którymi
chłopcyk chrapał zawzięcie pod wyperfumowanym mostkiem,
Letycja wprawiła w ruch, jak to nazywała, kołyskę pani Newton.
Uniosła w górę jeden wisiorowaty gruczoł mleczny i puściła go;
z chlaśnięciem padł na twarz Rodericka. Pęd wprawił drugiego cyca w
ruch i posłał go aż do nieba wysoko, ale zaraz powrócił, by zadać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]