[ Pobierz całość w formacie PDF ]

muszę. Zrobię to tylko z miłości.
- Myślisz, że ze mną to wykluczone?
Było mu przykro, słyszała to w jego głosie.
Nie chciała go urazie, ale wyjść za niego? Uciec z nim?
OdpowiedziaÅ‚a mu szczerze. Wyjdzie za mąż z miÅ‚o­
ści. Za człowieka, który ją pokocha i którego ona obdarzy
uczuciem.
Michael nie jest jej obojÄ™tny. Jest w nim coÅ› szalenie po­
ciągającego. Ale miłość?
Za krótko się znali, by to mogła być miłość.
A zatem na razie będzie sama wychowywać dziecko.
- Parker jest w ciebie wpatrzona, jesteÅ› dla niej wzorem.
Ale...
- Ale? Nie cierpię tego słowa. Nie wróży nic dobrego.
- Ale - podjęła Cara - prawda jest taka, że prawie się
nie znamy. A już na pewno nie... - urwała, by nie użyć
tego sÅ‚owa. - Nie Å‚Ä…czy nas to, co Parker i Shey z ich na­
rzeczonymi.
Michael potrząsnął głową.
- Między nami zaiskrzyło już w pierwszej sekundzie, gdy
tylko się ujrzeliśmy. To spadło na nas jak grom. Tak samo
było na lotnisku. Z miejsca wszystko odżyło.
- To tylko twoja wyobraznia - zaoponowała Cara.
Nie chciała przyznać mu racji.
- Nie - zaprzeczyÅ‚ Michael. - To szczera prawda. W mo­
jej rodzinie tak wÅ‚aÅ›nie jest. MiÅ‚ość spada na nas nieocze­
kiwanie. Od razu wiemy, że to ta osoba. Popatrz na Parker
i Jace'a.
- To zupełnie co innego.
- Nie. Zaraz po jej ślubie chciałem jechać do Erie, żeby cię
szukać. Wtedy nie mogÅ‚em zostać, miaÅ‚em zaplanowanÄ… ca­
Å‚Ä… wizytÄ™ w Stanach. PoprosiÅ‚em Jace'a, by spróbowaÅ‚ ciÄ™ od­
nalezć. Sam, jak już ci mówiÅ‚em, zamierzaÅ‚em przyjechać za­
raz po weselu. Szalałem z tęsknoty. Zastanawiałem się, gdzie
jesteś i co robisz. Zadręczałem się tym, bo nawet nie znałem
twojego imienia. Tamtej nocy mówiłem do ciebie cara mia,
ale chciałem poznać twoje prawdziwe imię.
- Nieświadomie sam je odkryłeś. - Cara pamiętała, jak
była poruszona, gdy powiedział do niej cara mia.
- Nigdy wczeÅ›niej do nikogo tak nie mówiÅ‚em. Tylu rze­
czy chcę się o tobie dowiedzieć.
- Michael, to, co czułeś, co myślisz, że nadal czujesz, to
tylko zauroczenie, chwilowa fascynacja. Za krótko siÄ™ zna­
my. Dziecko tego nie zmieni.
- Ale może zmieni to czas - powiedział. - Dajmy sobie
czas, żeby się poznać. Zobaczymy, czy coś z tego wyniknie.
- Co w takim razie proponujesz?
- RozmowÄ™ i kolacjÄ™. JesteÅ› blada. Zbyt blada. Nie chcÄ™,
byś zemdlała, tak jak na lotnisku. Zacznijmy w końcu jeść.
Nie zastanawiajmy siÄ™ teraz nad przyszÅ‚oÅ›ciÄ…. Porozma­
wiajmy, poznajmy siÄ™ lepiej.
-Ale...
- Proszę - nie dał jej skończyć. - Cara, rozluznij się. Za-
pracowujesz siÄ™ przy przygotowaniach do Å›lubu przyjació­
Å‚ek, zamartwiasz naszÄ… sytuacjÄ…...
- MojÄ… sytuacjÄ….
- Znowu to samo. - Michael pokręcił głową. - Nigdy
bym nie przypuszczał, że jesteś taka uparta.
- Sam widzisz, jak mało mnie znasz.
- Ciii... Bierz siÄ™ za jedzenie. Szefowa przeszÅ‚a dziÅ› sa­
mÄ… siebie.
Obserwował ją spod oka. Cara opowiadała historyjki
z dzieciństwa, ale jedzenie jej nie szło. Bardziej grzebała
w talerzu niż jadła.
Coraz bardziej go to niepokoiło. Czy ona zdaje sobie
sprawÄ™, że teraz powinna wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ odżywiać? Od te­
go zależy zdrowie jej i ich dziecka. Sporo już przeczytał
na temat ciąży i wszÄ™dzie podkreÅ›lano, jak istotne jest do­
starczanie organizmowi odpowiednich składników - kwas
foliowy, duże ilości białka i wapnia. Nie mógł o tym nie
myśleć, gdy patrzył, jak znowu odsuwa coś na bok talerza.
Przecież to jest potrzebne dziecku.
Ich dziecku.
Cudownie to brzmiało.
Cara jest zachwycajÄ…ca. Ma w sobie tyle Å‚agodnoÅ›ci, a jed­
noczeÅ›nie jest silna. Nie da siÄ™ prowadzić za rÄ™kÄ™ ani zmu­
sić do czegokolwiek. I choć mieszało to jego szyki, musiał to
uszanować. Potrzeba dużo czasu i wysiłku, by przekonać ją,
że są dla siebie stworzeni. Ale w końcu się uda. Musi się udać.
Nie może stracić jej po raz drugi.
- Czemu umilkłeś? - zapytała Cara, dziobiąc widelcem
kawałek szparaga.
- Zamyśliłem się.
- Nad czym? Powiesz mi czy lepiej, bym nie wiedziała?
- Zastanawiałem się, czy jedzenie ci nie smakuje. Prawie
nic nie tknęłaś.
- Przepraszam. Nie jestem wybredna, ale sos jest dla
mnie trochÄ™ za ciężki, potem bÄ™dÄ™ mieć zgagÄ™... - Zmie­
szała się i szybko zakryła usta dłonią.
- Co się stało?
- Nie powinnam rozmawiać z ksiÄ™ciem o takich rze­
czach, zwłaszcza przy stole. - Zarumieniła się gwałtownie.
- Jeśli mówi to matka mojego dziecka, nie ma w tym nic
niestosownego. W czasie ciąży zgaga to normalny objaw.
CzytaÅ‚em o tym dziÅ› po poÅ‚udniu. Zaczynasz drugi try­
mestr. Osłabienie i poranne mdłości powinny stopniowo
ustępować, za to piersi staną się bardziej wrażliwe i...
- Może wystarczy - przerwała mu Cara.
Z rozpalonymi policzkami wyglądała cudownie.
- Dobrze. Wiem też, że nasze dziecko ma teraz około
trzech centymetrów długości. Czy to nie cud, Caro?
Tym razem nie przywołała na pomoc Stuarta. Skinęła
głową.
- Tak, to cud.
- Teraz musisz dobrze się odżywiać. Jeśli zjesz warzywa,
to przejdziemy do deseru.
- Chcesz mnie przekupić jak dziecko?
- Namawiam ciÄ™ do jedzenia, dla dobra naszego dziecka.
Cara posłusznie zjadła resztkę szparagów.
- ProszÄ™.
- Lody domowej roboty - oznajmił Michael, stawiając
na stole szklaną salaterkę. - Nasza szefowa twierdzi, że
Amerykanie przepadajÄ… za sÅ‚odyczami. Tobie potrzeba te­
raz dużo wapnia, więc lody dobrze ci zrobią.
-Podoba mi się twoje podejście - powiedziała Cara,
wpatrujÄ…c siÄ™ w salaterkÄ™. - Jaki smak?
- Czekoladowo-śmietankowe. Szefowa przysięgała, że
będą ci smakować. Będziesz błagać o dokładkę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl