[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Potem dzieciaki wpadły na pomysł, \e same te\ chcą się
przejechać.
- Nie ma mowy! - sprzeciwiła się stanowczo Freddie. -
Nie będziesz uczył moich dzieci jazdy na byku!
- Na koniu, Fred. Nie mogą przecie\ zostać kowbojem i
kowbojką, jeśli nie nauczą się jezdzić konno.
Uznawszy niechętne milczenie Freddie za przyzwolenie,
zaczął szukać jakichś koni, które mógłby wypo\yczyć. Pani
Peek oczywiście wiedziała, z kim powinien się skontaktować.
Nazajutrz miał konie dla wszystkich. Nawet dla Freddie.
Na początku się nie zgodziła. Jednak Gabe przypomniał,
\e to jej dzieci. Czy\by nie chciała asystować przy ich nauce?
Nie chce cieszyć się wraz nimi z ich postępów? Być przy nich,
gdy wreszcie im się uda osiągnąć cel?
Więc poszła ze wszystkimi i trzeba przyznać, \e całkiem
niezle trzymała się w siodle. To ON spadł z konia! Było mu
naprawdę głupio. I to nie była wcale jego wina. Wszystko
przez cholernego ba\anta, strachliwego konia i to idiotyczne
angielskie siodło, gdzie nie ma się za co chwycić!
- Nic ci się nie stało? - Freddie i dzieci pochyliły się nad
nim, zmartwione.
Jego duma została zraniona. Tak samo jak siedzenie. Gabe
zerwał się na nogi.
- Wszystko w porzÄ…dku - mruknÄ…Å‚, otrzepujÄ…c kurz z
d\insów.
- Juhuuuu! - W oddali, na skraju drogi, dostrzegli paniÄ…
Peek w czerwonym swetrze, która machała do nich, stojąc
przy swoim rowerze. Wyjęła z kieszeni notesik i zaczęła coś
szybko zapisywać. Gabe jęknął, a Freddie zachichotała z
zadowoleniem.
- Ciekawe, jaki będzie tytuł.
- Wydawca zabija siekierÄ… nowÄ… sprawozdawczyniÄ™.
Ale Freddie, wcią\ roześmiana, pokręciła z podziwem
głową.
- Bardzo powa\nie traktuje swojÄ… pracÄ™.
Gabe wybuchnął śmiechem, przyznając, \e starsza pani
jest pełna poświęcenia. Nie mogła się doczekać, a\ ujrzy swój
artykuł w druku. Jej pierwsza kolumna z lokalnymi
wiadomościami została wydrukowana w ostatni czwartek, po
trupie Percy'ego", i od tej pory pani Peek chodziła w glorii i
chwale.
Teraz, gdziekolwiek Gabe spojrzał, widział czerwony
sweter pani Peek, która wściekle pedałując na swym rowerze,
zbierała miejscowe nowości, mając nadzieję, \e przebije panią
Bolt i paniÄ… Nute z Instytutu Kobiet.
Mógł jedynie liczyć na to, \e jego upadek nie zostanie
odnotowany wobec zalewu innych frapujących wieści.
Wyglądał na szczęśliwego. Freddie obserwowała, jak bawi
się z dziećmi, jak uczy je posługiwać się lassem i jezdzić
konno. Widziała, jak dodaje otuchy pani Peek i cieszy się z
ka\dego triumfu, który dawał nadzieję na to, \e uda się
dzwignąć Gazette" z upadku. Patrzyła, jak siedzi swobodnie
rozparty w salonie, obserwując ją spod przymkniętych powiek
i dając do zrozumienia, \e czeka na tę właściwą chwilę".
I chocia\ wiedziała, \e nie powinna tego robić,
zastanawiała się nad tym, nad czym nie było sensu się
zastanawiać - jak by to było kochać Gabe'a McBride'a i być
przez niego kochanÄ….
On wyjedzie, oczywiście, \e wyjedzie. Nie było co do
tego \adnych wątpliwości. Bez przerwy opowiadał
dzieciakom o ranczu.
- U mnie w domu... - mówił. - Na ranczu...
Brzmiało to wszystko cudownie - niezmierzone, puste
przestrzenie, góry zwieńczone czapami śniegu, wielkie doliny,
które trudno jej było sobie wyobrazić.
Tak więc Gabe znów zadzwonił do Randalla i poprosił o
przysłanie zdjęć rancza, rodziny i dokumentacji zdjęciowej z
licznych rodeo.
Dzieci były oczarowane. Freddie zresztą te\.
- Ojej - westchnÄ…Å‚ z podziwem Charlie. - To
niesamowite...
- Czy to szałas? - pytała Emma, wskazując na jedno ze
zdjęć rozło\onych na stole w salonie. Siedziała na kolanach
Gabe'a. Charlie stał obok, przesuwając z zainteresowaniem
zdjęcia, przerzucając je i zmieniając ich kolejność, jakby nie
mógł się dość napatrzyć.
- Ale tu du\o krów... - powiedziała, patrząc na jedną z
fotografii.
- I kowbojów - westchnął Charlie. - Chciałbym być
kowbojem.
- Mo\e kiedyś będziesz - powiedział Gabe, mierzwiąc mu
włosy.
Freddie, widzÄ…c wyraz zachwytu na twarzy syna, z trudem
powstrzymała się, by nie powiedzieć cierpko: przestań go
łudzić na pró\no. Charlie miał ostatnio tak radosne spojrzenie,
taki pewny, sprę\ysty krok, \e nie miała serca się odezwać.
Od śmierci Marka nigdy nie widziała, by jej syn był tak
radosny i pełen zapału. I choć wiedziała, \e nie mo\e zachęcać
go do tych kowbojskich zabaw, nie chciała te\ odbierać mu
nadziei.
Jeszcze nie teraz. Poza tym Charlie nie był ju\ taki mały,
sam wiedział, \e Gabe wyjedzie - nie krył tego, \e jego pobyt
w Buckworthy potrwa tylko jakiś czas, więc chłopiec nie
mo\e być załamany, gdy nadejdzie chwila rozstania. I
pozostanÄ… mu wspomnienia.
To samo powtarzała Freddie sobie samej, mając nadzieję,
\e to wystarczy.
- Dosyć na dzisiaj - powiedziała, gdy spędzili ju\ sporo
czasu nad zdjęciami. - Czas do łó\ek.
- Ale jeszcze nie obejrzeliśmy zdjęć z rodeo! - sprzeciwił
siÄ™ Charlie.
- Mamo, proszę - zaszczebiotała prosząco Emma. - Chcę
zobaczyć, jak Gabe jedzie na byku!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]