[ Pobierz całość w formacie PDF ]

języka.
- Bardzo proszę. - Sarah znużonym gestem wskazała stertę książek na
stoliku. - Przynajmniej nie będę czuła się winna, kiedy na nie patrzę. A w
ogóle jak leci? Przyzwyczaiłaś się trochę? Słyszałam, że świetnie dajesz
sobie radÄ™, w przychodni i w sali operacyjnej.
- Dziękuję - odparła Kirsty z uśmiechem. - Wszyscy mi pomagają,
służą radą i pomocą. A szczególnie Greg. Chociaż bardzo mnie wspiera, to
chyba myśli, że nie jestem jeszcze gotowa do samodzielnej pracy.
- Jest bardzo wymagający, bo chce, żeby pacjenci mieli jak najlepszą
opiekÄ™.
82
RS
- O to właśnie chodzi. Chyba mnie nie akceptuje. Wydaje mi się, że
byłby zadowolony, gdyby mnie tu nie było, gdybym spakowała walizki i
wróciła do domu.
- Tak sądzisz? Wcale nie odnoszę takiego wrażenia. Nasz Greg powoli
przyzwyczaja się do twojej obecności.
Zanim Kirsty miała czas przemyśleć jej słowa, w kuchni rozległ się
huk, a potem krzyk złości. Obydwie zerwały się na równe nogi. Okazało się,
że Calum siedzi na podłodze wśród garnków i patelni. Sarah wzięła go na
ręce i uspokoiła.
- Spadły na mnie - szlochał.
- Młody człowieku, chyba raczej ściągnąłeś je sobie na głowę. Ale już
w porządku. - Obsypała dziecko pocałunkami tak, że płacz zmienił się w
śmiech. - Czy ten rozrabiaka nie odstraszy cię od posiadania dzieci? -
spytała Sarah ponad główką Caluma.
- Nie. Chcę mieć dzieci - odparła Kirsty cicho. -Ale najpierw muszę
znalezć właściwego mężczyznę.
- Nie ma nikogo w twoim życiu?
- Był... Ale to skończone.
Sarah rzuciła jej pytające spojrzenie.
- Jeszcze miesiąc temu byłam zaręczona - ciągnęła Kirsty. - Teraz
powinniśmy spędzać nasz miesiąc miodowy - przyznała, starając się ukryć
gorycz.
- Chcesz o tym porozmawiać? - zapytała Sarah.
- Chodziłam z Robbiem od dawna. Poznaliśmy się, kiedy zaczął
pracować z moim ojcem. Wydawało się, że mamy wiele wspólnego. Oboje
lubiliśmy teatr, restauracje, kluby. W zeszłym roku zaręczyliśmy się. To
83
RS
było naturalne, kolejny krok w naszym życiu. Wszystko było zaplanowane.
Kariera, miłość...
- I co się stało?
- Dwa tygodnie przed ślubem zastałam go w łóżku z kobietą.
Przyjechałam tutaj w dzień naszego planowanego ślubu.
- Wygląda na to, że lepiej ci bez niego. Ale musiało cię to mocno
zranić - rzekła Sarah ze współczuciem.
- Na początku owszem. Teraz czuję złość, ale też i ulgę. Nie chodzi mi
tylko o to, że mnie zdradził, byłam wściekła, że się zgodziłam nie mieć
dzieci. To on ich nie chciał. Powiedział, że w naszym życiu nie ma dla nich
miejsca. Miałam nadzieję, że go przekonam, ale byłam gotowa poświęcić
dla niego swoje marzenia. Dla kogoś, kto nie był mi nawet wierny. Co za
głupota!
- Nie możesz obwiniać siebie. Ciesz się, że jeszcze przed ślubem
wyszło na jaw, jaki to drań.
- Teraz się zastanawiam, czy kiedykolwiek naprawdę go kochałam.
Minęło dopiero kilka tygodni, a wcale za nim nie tęsknię. Byłam bliska
popełnienia najgorszego błędu w życiu. Podejrzewam, że wykorzystał mnie,
aby zapewnić sobie pozycję w prywatnej klinice mojego ojca. Jest warta
mnóstwo pieniędzy.
- Czy to prawdziwy powód, dla jakiego się tutaj znalazłaś? Ucieczka?
Nie martw się, wcale cię nie obwiniam. Cokolwiek cię tu sprowadziło, jest
dla nas wszystkich jasne, że umiesz ciężko pracować i uczysz się szybko. A
w końcu tylko to się liczy.
- Nie jestem pewna, czy Greg jest tego samego zdania. Podejrzewam,
że gdyby poznał przyczynę mojego przyjazdu, potwierdziłyby się jego
najgorsze podejrzenia w stosunku do mnie. I chociaż takie mogły być moje
84
RS
powody, to nie dlatego chcę tu zostać. Więc proszę cię, Sarah, nic mu nie
mów.
- Chcesz, żeby miał o tobie dobrą opinię, prawda? Ale uważaj, żeby
nie zaczęła znaczyć dla ciebie zbyt wiele.
- Co masz na myśli? - Kirsty przyjęła postawę obronną. - Oczywiście
chciałabym, żeby miał dobrą opinię o mojej pracy. Ale to wszystko. - Nagle
odczuła potrzebę samotności. - Zostawię cię, bo dzisiaj mam dyżur. -
Ziewnęła. - Muszę się przespać.
- A ja muszę zapakować tego młodego człowieka do łóżka. I też się
położyć. Baw się dobrze w weekend. I spróbuj zmusić Grega, żeby trochę
odpoczÄ…Å‚.
Kirsty nie mogła sobie tego wyobrazić. Ten mężczyzna jest jak
nakręcona sprężyna.
Noc minęła spokojnie. Na początku dyżuru Kirsty towarzyszyła
Gregowi podczas obchodu.
- Zaczniemy od pediatrii. Chciałbym obejrzeć kilkoro dzieci.
Kiedy weszli na oddział, uderzył ją surowy wystrój pomieszczeń. W
Anglii wyglądały inaczej, pełne były zabawek, dzieci oglądały telewizję.
Dużo było pielęgniarek, a nawet opiekunów prowadzących zajęcia, by mali
pacjenci siÄ™ nie nudzili.
Tutaj w salkach stało tylko kilka rzędów łóżeczek. W niektórych
umieszczono po dwoje maluchów. Dyżur sprawowały dwie siostry.
Większość dzieci leżała spokojnie, patrząc w sufit. Przy trojgu czy czworgu
matki czuwały lub spały obok na podłodze, ale przy pozostałych nie było
nikogo, kto by je przytulił czy okazał trochę zainteresowania.
Kirsty myślała, że jej serce pęknie, kiedy patrzyła na niewinne
twarzyczki, obojętne, bo niczego się nie spodziewały. Jedno z dzieci
85
RS
zrzuciło z siebie kocyk, ale jego płaczem nikt się nie zainteresował. Ku jej
zdziwieniu Greg wziął na ręce maleństwo i zaniósł je do dyżurki
pielęgniarek. Rozmawiając z nimi, ukołysał je, aż płacz ucichł i dziecko
zasnęło. Ciągle trzymając je w ramionach, podszedł z jedną z sióstr do
łóżeczka, w którym leżał półprzytomny dwulatek, nieświadom wszystkich
rurek i aparatów podłączonych do jego ciała.
- Zapalenie płuc. Jak widzisz, dostaje kroplówkę z antybiotykiem i
tlen. Ale nie reaguje tak, jak się spodziewaliśmy. Co o tym myślisz?
- HIV?
- Nie, test był negatywny.
- Gruzlica? Niedożywienie? Czy przebadano resztę rodziny?
Nierozpoznana choroba serca?
- JesteÅ› na dobrym tropie. Szukaj dalej.
Następnym dzieckiem, do którego podeszli, był chłopiec ze wsi.
- Nie jest zle. Oparzenia na rękach goją się, ale jeszcze przez jakiś czas
nie będziemy wiedzieć, czy ręka będzie sprawna. Buzia też się goi, ale z
powodu infekcji pozostaną blizny. W każdym razie zdolność poruszania
ręką wraca.
- Słyszałam. Siostra Matabele powiedziała mi, że już w karetce było
lepiej.
Greg popatrzył na nią ze zdumieniem.
- Co cię tak dziwi? Chyba nie sądziłeś, że się o niego nie zapytam? A
co dalej? Chirurgia plastyczna?
- Jego rodziców na to nie stać. Ledwo im wystarcza na jedzenie. Mogą
tylko mieć nadzieję, że syn zachowa władzę w kończynach.
Jeszcze raz Kirsty poczuła złość, a potem wstyd. Zanim tu przyjechała,
nie zastanawiała się nad swoim uprzywilejowanym życiem. W dzieciństwie
86
RS
nie brakowało jej niczego, może poza obecnością ojca, a gdy dorosła, nigdy
nie zwracała uwagi, jak wydaje pieniądze. Ale jeżeli te dzieci niczego nie
posiadajÄ…, to przynajmniej rodzice je kochajÄ….
- Gdzie są rodzice pozostałych dzieci? Wiem, że siostry nie mają
czasu, żeby się z dziećmi bawić, ale gdzie są rodziny?
- Większość tych dzieci nie ma rodziców. AIDS uśmierciło większość
dorosłych w tym regionie. Prawie wszystkie dzieci są tutaj z powodu
konsekwencji tej infekcji. Nie mieliśmy leków, żeby pomóc rodzicom, ale
teraz, kiedy są fundusze na finansowanie kuracji retro wirusem, większość
będzie mogła prowadzić normalne życie.
- W sierocińcach? Bez rodziców? To za mało.
- Racja, masz prawo się oburzać. Chyba się na to uodporniliśmy.
Robimy, co możemy, ale to ciągle jest za mało. Sarah i Jamie kupują
dzieciom zabawki, a one zabierają je, opuszczając szpital. Chcielibyśmy
mieć pieniądze, żeby zrobić więcej. Potrzebujemy ludzi, leków, sprzętu. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl