[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dreenan zesztywniał na chwilę. Wtedy ten duży Południowo Afrykanin
wyprostował się, podszedł do drugiego krzesła w pokoju i usiadł ciężko.
Van Dreenan przebiegł palcami po swoich gęstych włosach kilka razy,
zanim powiedział
- Wiemy jakie organy zostały zabrane?
- Jeszcze nie. Lokalne biuro koronera przyśpieszy sekcję, ale i tak potrwa
to do jutra. Cokolwiek to znaczy, jeden z pierwszych policjantów na
miejscu powiedział, prywatnie, że chyba odcięto biednemu dziecku wargi
sromowe. To...
- Zewnętrzne wargi pochwy, tak wiem. - powiedział Van Dreenan. Jego
głos był bezbarwny.
- A męskim ofiarom, poza organami, brakowało ich penisów. - powiedział
Fenton zapobiegliwie. Następnie potrząsnął głową. - Jak takie coś może
dodać mocy jakiejś pieprzonej wiedzmie? Jezu, przecież te dzieci nie żyły
wystarczająco długo by być aktywne płciowo.
- O to, tak naprawdę, chodzi, Agencie Fenton. Organy, nigdy nie użyte dla
seksualnych celów, są czyste, bez skazy. Nie straciły swojej mocy
mechanizmu tworzenia. - Van Dreenan wzruszył ramionami. - Albo tak
wierzą niektórzy afrykańscy czarnoksiężnicy. Różniący się plemieniem
czy religią. To jest również pojęcie szczęścia.
- Możesz powtórzyć? Szczęścia?
Van Dreenan przytaknÄ…Å‚.
- Niektóre wierzenia plemienne twierdzą, że każdy z nas rodzi się z pewną
szczyptą szczęścia przydzieloną przez Boga. Jest to tak jakby pewna
kwota pieniężna, redukowana przez wydatki. Jeśli człowiek ma dużo
szczęścia gdy jest młody, jego powodzenie może się wyczerpać gdy
dojdzie do średniego wieku.
- Tak, więc? Co to ma wspólnego z zabijaniem dzieci?
- Dzieci, z definicji, nie żyją wystarczająco długo by zużyć swój zapas
szczęścia. Większość z tego jest nadal obecna. A niektórzy czarownicy
twierdzą, że mogą uchwycić to szczęście i przenieść je na inną osobę przez
usunięcie niektórych organów z dziecięcego ciała i połączenia ich z
religijnym totemem czy fetyszem.
- Chore sukinsyny. - Fenton odchylił się na krzesło. - Tak, wiem, wiem.
Mam magistra z psychologii ze Stanford, a z Naukami Behawioralnymi
przez trzy lata, i nie powinienem myśleć w ten sposób o czyichś
zboczonych zachowaniach, ale, pieprzyć to, oni są chorymi sukinsynami.
- Bardziej już nie mógłbym się zgodzić. - powiedział van Dreenan. - Nie
przypuszczam, żeby któryś ze sprawców był na tyle taktowy, że zostawił
portfel, albo może wizytówkę czy przynajmniej odciski palców.
- Mało, pierdolenie, prawdopodobne. Mamy kilka wyraznych odcisków
stóp tym razem, ale to pomoże tylko wtedy gdy będziemy mieli
podejrzanych. Chociaż, jest kilka ciekawych rzeczy w tych śladach.
Van Dreenan uprzejmie podniósł brwi.
- NaprawdÄ™?
- Po pierwsze, stopy były nagie.
- To jest częste w większości takich rytuałów w Afryce. Wygląda na to że
ktoś odrobił pracę domową. Albo...
Fenton spojrzał na niego ostro.
- Albo co?
Van Dreenan nieznacznie potrząsnął głową.
- Raczej coś na pózniej. Teraz, co jest drugą interesującą rzeczą w tych
odciskach?
- Cóż, facet z biura FBI, z którym rozmawiałem, nie był pewny, ponieważ
tak naprawdę nie można być, ale powiedział, że jeśli miałby postawić na to
pieniądze, byłby to pewniak.
Van Dreenan zrobił niecierpliwy gest.
- Oszczędz mi napięcia, człowieku. Czym jest ten pewniak?
- Zlady zostawiła kobieta.
* * * *
Christine Abernathy zdmuchnęła czarną świecę i zamknęła księgę czarów
z frustracją. Przeklinała głośno, zarówno nieprzyzwoicie jak i zjadliwie,
chociaż pomimo tego uważała na słowa. W tym pokoju, pewne imienia nie
powinny być wymawiane, pewne akty nie powinny być wspominane, żeby
nie zostały uznane za zaproszenie przez kogoś - albo coś.
Próbowała przez prawie dwie godziny rzucić zaklęcie przynoszące śmierć
i zniszczenie na rodzinę LaRue w Wisconsin. Nie tylko przejmowała się
wiekowym zatargiem i rodzinnym obowiązkiem (fakt, Matka dokładnie jej
to wbiła), ale Christine chciała być wiedzmą, która to skończy, raz na
zawsze. Jej przodkom udało się wymierzyć znaczne szkody potomkom
Sarah Carter w ciągu tych lat, ale zawsze ktoś zdołał uciec i kontynuować
linię krwi. Ona chciała dostarczyć śmiertelnego uderzenia, czego nikt
wcześniej nie zrobił.
Christine Abernathy zastanawiała się czy wiwaty doszłyby do Piekła w
dniu, w którym w końcu zniszczy rodzinę LaRue. Miała wystarczająco
krewnych by stworzyć całkiem spory harmider.
Wyraznie,ta suka Chastain zainstalowała silny system odpierający i
zabezpieczający dom LaRue. Cóż, Christine, wcześniej czy pózniej, zrobi
coś z tą wścibską Wiccipą.
I, zresztą, kolekcja Fetyszy, którą przygotowuje Afrykańska kobieta,
Mbwato, szybko będzie gotowa. Zabójstwami dzieci zaczynają
interesować się krajowe media, a na mapie można śledzić trasę Mbwato i
sługusa Christine, Snake'a, gdy zbierają, co potrzebują. Sądząc po liczbie
martwych dzieci, które pozostawiają za sobą, prawie skończyli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl