[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wiesz co, Allie? Nie rzucaj wyzwania, jeśli nie jesteś gotowa, by je podjąć.
Stała jak sparaliżowana Nie wiedziała, czy odepchnąć Drake'a czy też pozwolić, by
robił to, czego domagało się jej zdradzieckie serce i ciało. Drake zauważył jej wahanie i
pochylał się już, by ją pocałować, gdy nagle jakiś ruch rozproszył jego uwagę. Uniósł głowę,
by popatrzeć, co się dzieje.
Drogą biegła w ich stronę jakaś kobieta z dzieckiem na ręku. Zatrzymała się i
krzyknęła po rosyjsku:
- Allie, czy coś się stało?
Drake zaklął i wyprostował się, gdy Allie odwróciła się ku nowo przybyłej.
- Ludmiła! - zawołała.
- Czy ten facet chce ci zrobić krzywdę? Co to za jeden? Zanim Allie zdążyła
odpowiedzieć, Drake objął ja gestem posiadacza i uśmiechnął się do Rosjanki.
- Czyżby Allie nie uprzedziła pani o moim przyjezdzie? Jestem jej mężem.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Czy to prawda? - spytała podejrzliwie Ludmiła. - Nic mi nie mówiłaś, że twój mąż
ma tutaj przyjechać.
- Sama o tym nie wiedziałam. - Allie z całych sił powstrzymywała się, by n i
e
wybuchnąć śmiechem. Bawił ją komizm całej sytuacji. Drake był tak podniecony, że gdyby
choć trochę się od niego odsunęła, Ludmiła miałaby co podziwiać. W pierwszej chwili
rzeczywiście chciała to zrobić, ale jego błagalny szept sprawił, że zlitowała się nad nim.
- Skąd on wiedział, gdzie ma cię szukać? - dziwiła się Rosjanka.
- No właśnie - Allie spojrzała przez ramię na Drake'a - skąd to wiedziałeś? - Teraz cię
mam, pomyślała z satysfakcją.
Okazało się jednak, że Drake miał gotową odpowiedz.
- Nie pamiętasz, maja ljubow, że dzwoniłaś do mnie z komórki?
Oburzona, że nazwał ją swoim kochaniem, wyśliznęła się z jego objęć. Już się cieszyła
na myśl, że za chwilę Drake naje się wstydu. Niestety, kiedy spojrzała na jego mokre
spodenki, zobaczyła, że znowu płasko przylegają do ciała. Drake zdążył już się opanować.
Zorientował się, co knuła, i uśmiechnął się szyderczo. Mogła mu tylko odpowiedzieć tym
samym.
Ludmiła bardzo była ciekawa  męża Allie i chciała zostać na pogawędkę, jednak
dziecko zaczęło płakać, więc musiała wrócić do domu. Allie także ruszyła w stronę daczy, nie
oglądając się na Drake'a. Cały incydent uznała za wielce niestosowny; mimowolnie stali się
spiskowcami i to w tak intymnej sprawie. Popełniła błąd i zamierzała go naprawić. Od tej
pory będzie uważać, żeby trzymać Drake'a na dystans. Tymczasem on jakby nigdy nic szedł
sobie obok niej.
- Jadłaś już śniadanie? - spytał w pewnym momencie. - Jeśli nie, mogę usmażyć dla
nas omlety.
- Taki z ciebie kucharz doskonały? - zauważyła z ironią.
- Nie tylko kucharz. Radzę sobie z wieloma domowymi czynnościami.
- Kto cię tak wyszkolił?
- Chyba mama. Poza tym od dawna sam troszczę się o siebie, więc musiałem się tego
nauczyć.
Znowu zrobił unik, uznała Allie. Doszli właśnie do domku i postanowiła zostać na
zewnątrz. Usiadła na drewnianej ławce, wystawiając twarz do słońca. Skoro Drake
zaofiarował się przygotować śniadanie, niech sam się męczy.
- Jakie mamy plany na dziś?! - zawołał po pewnym czasie przez otwarte okno. Z
wnętrza domku dolatywał smakowity zapach smażonego bekonu i odgłos rozbijanych
skorupek jaj.
- My? - zdumiała się Allie. - Od kiedy używasz w stosunku do nas tego zaimka?
Drake wyszedł przed chatę i podał Allie kubek z parującą kawą.
- Odkąd się poznaliśmy - odparł lekkim tonem. - Proponuję, żebyśmy zjedli śniadanie
na świeżym powietrzu. Co o tym sądzisz?
Nakrył obrusem drewniany stół w wiejskim stylu, przyniósł sztućce, cienko pokrojony
chleb, masło. Jest tak zwyczajnie i domowo, jakbyśmy naprawdę byli starym, dobrym
małżeństwem i wspólne śniadania stanowiły codzienny rytuał, pomyślała Allie, zerkając na
Drake'a. Zauważył, że na niego patrzy, i uśmiechnął się do niej tak zmysłowo, aż przeszły ją
dreszcze. Drake poszedł po omlet, a potem w milczeniu jedli śniadanie. Allie przeszkadzała ta
dzwoniąca w uszach cisza, lecz Drake wyraznie nie miał zamiaru jej przerwać. Musiała to
zrobić sama.
- Podobno gdzieÅ› niedaleko stÄ…d jest muzeum ikon, mieszczÄ…ce siÄ™ w nieczynnej
cerkwi. Chyba siÄ™ tam wybiorÄ™.
- Niezły pomysł. Warto coś takiego zobaczyć - zgodził się Drake.
- To nie było zaproszenie - zastrzegła się Allie. - W porządku. Pojadę za tobą.
- Czy ty mnie słuchasz? Powiedziałam...
- Wiem, co powiedziałaś - przerwał jej. - Ale to ty nie słuchasz, co się do ciebie mówi.
Ubiegłej nocy oświadczyłem, że nie spuszczę cię z oka i dotrzymam słowa.
Allie ze złością odsunęła na bok pusty talerz i zerwała się od stołu. Co za uparty facet,
rozmyślała ponuro, maszerując pod górkę w stronę kępy drzew rosnących nad jeziorem.
Usiadła w cieniu na trawie, rozważając, jak pozbyć się Drake'a. Był tak czujny, że wydawało
się to prawie niewykonalne. Chyba że zdołałaby jakoś uśpić jego czujność... Przekonać go, że
w końcu zaakceptowała jego obecność tutaj i sprawić, by w to uwierzył.
Tylko jeden sposób wydawał się skuteczny. Musi pójść z Drakiem do łóżka.
Sama nie mogła uwierzyć, że tak perfidny pomysł przyszedł jej do głowy. Nie
należała przecież do kobiet, które traktują seks instrumentalnie. Dla niej zbliżenie między
mężczyzną a kobietą powinno być obopólną przyjemnością, fizycznym dopełnieniem
łączących ich uczuć. Uczucia te powinny być czymś więcej niż tylko przyjaznią. Wiedziała,
że jej uczucia do Drake'a już od dawna nie są tylko przyjacielskie.
Zerwała zdzbło trawy i zaczęła owijać je wokół palca. Gdyby kochała się z Drakiem,
oboje czerpaliby z tego ogromną rozkosz. Na myśl o wspólnym pójściu do łóżka poczuła, jak
płoną jej policzki. Uśmiechnęła się do siebie. W tym momencie zobaczyła, że Drake idzie w
jej stronÄ™.
- Uwielbiam twój uśmiech - powiedział, wyciągając się na trawie obok niej. - Mam
nadzieję, że myślałaś o mnie.
- Oczywiście. Tylko o tobie. - Nadal się uśmiechała, ale tym razem już nieszczerze. -
Postanowiłam ci wybaczyć, żeś mnie śledziłeś. Możesz jechać ze mną do cerkwi.
Zamierzała wstać, lecz Drake chwycił ją za nadgarstek.
- Skąd ta nagła zmiana?
- No cóż, chciałam być sama, ale skoro to niemożliwe... - Wzruszyła ramionami. -
Ponieważ nie dociera do ciebie, że jesteś mi obojętny, chyba będę musiała się z tym pogodzić.
- Na razie to wystarczy. - Powstał z ziemi, wciąż jednak trzymał Allie za rękę. -
Chociaż nie wierzę, że naprawdę nic cię nie obchodzę.
- Przykro mi, ale to prawda.
- Ciągle to powtarzasz. Kogo chcesz przekonać: siebie czy mnie?
Allie gwałtownie wyszarpnęła rękę z uścisku.
- Możesz sobie pomarzyć! - krzyknęła i pobiegła w stronę daczy. Drake podążył za
nią. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl