[ Pobierz całość w formacie PDF ]

glądali się, nie kryjąc zdziwienia, inni tylko zerkali
ukradkiem. Do uszu Isabel docierały zdumione szep-
ty. Leandros wprawdzie uprzedził najbliższych, ale
nie mógł przecież powiadomić wszystkich...
116 MICHELLE REID
Isabel czuła się okropnie. Wróciło dobrze znane
wrażenie kurczenia się, ale tym razem nie pozwoliła
mu nad sobą zapanować. Uniosłagłowę do góry, jej
zielone oczy odsyłały ciekawskich do wszystkich
diabłów.
Tak jak kiedyś, pomyślała, wszystko jest tak jak
dawniej.
Na szczęście pojawiła się Silvia ze swoim bal-
konikiem, ściągnęła na siebie uwagę zebranych.
Ona także stanęła zdumiona tym, co się tutaj działo.
 Jesteśmy atrakcją dzisiejszego wieczoru?
 zwróciła się do Leandrosa.
 Nie irytuj się, ee pethera.  Uśmiechnął się
trochę niepewnie.  Oni zaraz zaczną się przyzwoi-
cie zachowywać.
Jedną ręką podtrzymując Silvię, drugą przytulił
do siebie Isabel. Potem powiódł po sali władczym
spojrzeniem, które uciszyło wszystkie szepty.
Isabel trochę się zdziwiła, widząc, jaki ma posłuch
w tym znamienitym towarzystwie. Nie przypuszcza-
ła, że potrafi jednym spojrzeniem uciszyć złejęzyki.
Goście wrócili do tego, co każdy robił, nim poja-
wiła się Isabel, a Leandros bez słowa poprowadził je
do sofy, usadził na niej Silvię.
Zjawił się kelner z szampanem. Isabel pozwoliła
sobie na kilka łyków dla kurażu.
 Już dobrze?  spytał cicho Leandros.
 Tak  odparła, choć oboje wiedzieli, że to
nieprawda.
KLEJNOTY DLA ISABEL 117
 Przepraszam za to, co wcześniej powiedzia-
łem.  A więc przyznał się, że ta uwaga o prze-
czuleniu była nie na miejscu.  Chyba powinienem
był to przewidzieć. Ale, prawdę mówiąc, nie spo-
dziewałem się, że stać ich na takie...
Chamstwo, dokończyła w myślach Isabel. Oczy-
wiście, że powinien był to przewidzieć. Jednak nie
był to najlepszy moment na kłótnie. Na to będzie
jeszcze dość czasu pózniej.
 Isabel!
Spojrzała w stronę, z której dobiegł radosny
okrzyk, i po raz pierwszy tego wieczoru szczery
uśmiech zagościł na jej twarzy. Eve Herakleides
przedzierała się do nich przez tłum gości. Za nią
szedł jej olbrzymi dziadek i jeszcze jeden wielkolud,
który zapewne był jej mężem.
 To zbyt piękne, żeby było prawdziwe!  zawo-
łała Eve, gdy wreszcie się do nich przedostała.
Leandros poznał Silvię z wujem Theronem, a Eve
przedstawiła wszystkim swego męża. Zrobiło się
całkiem przyjemnie.
Do ich małego grona dołączyła Chloe. Ubrana
w czerwoną suknię, idealnie leżącą na jej zgrabnej
sylwetce, wyglądała jak skończona piękność.
Chloe była najmłodszym z trójki dzieci Petro-
nadesów. Uwielbiana i rozpieszczana przez ojca
i braci była zazdrosna o każdego, kto mógłby ode-
brać jej choć niewielką cząstkę tego uwielbienia,
dlatego serdecznie nie cierpiała Isabel.
118 MICHELLE REID
Leandros bacznie obserwował siostrę. Zobaczyła
naszyjnik, zmieszała się, zaczerwieniła i odwróciła
wzrok. A więc zawiniła!
Eve także dostrzegła zmieszanie Chloe. Prze-
korna natura kazała jej zainteresować się naszyj-
nikiem Isabel.
 Wspaniały  zachwycała się Eve.  To jakaś
stara biżuteria czy całkiem nowa?
 Nowa  odparł prędko Leandros.  Kazałem
zrobić ten komplet zaraz po naszym ślubie. Niestety,
Isabel chyba tylko raz miała go na sobie. Dobrze
pamiętam, agape mou?
 Ja... Tak.  Odruchowo musnęła palcami na-
szyjnik. Usiłowała ukryć zdumienie, podczas gdy
Chloe dosłownie skamieniała.
 Nazywaliśmy je klejnotami rodzinnymi  opo-
wiadał Leandros, głaszcząc Isabel po ramieniu i jed-
nocześnie patrząc prosto w oczy siostry.
Chloe musiała się domyślić, że już wie o świń-
stwie, jakie zrobiła jego żonie, i że będzie miała za
swoje, kiedy spotka się z bratem w cztery oczy.
Podano do stołu. Dobrze się stało, bo Chloe
mogła zniknąć wtłumie. Theron podał ramię Silvii
i poprowadził ją do jadalni. Isabel i Leandros zostali
sami.
 Mam wrażenie, że Theronowi spodobała się
twoja mama  odezwał się Leandros.
 Lepiej się nie odzywaj  mruknęła Isabel.  Jes-
tem taka zła, że nie mam ochoty z tobą rozmawiać.
KLEJNOTY DLA ISABEL 119
 Dlaczego?  spytał z niewinną miną.  Co ja
takiego zrobiłem?
 Nie musisz nic robić. I tak jesteś okropny.
Widocznie masz to w genach.
 No to teraz rozumiesz, dlaczego moja siostra
jest taka, jaka jest.  Chciała mu się wyrwać i odejść,
ale on tylko mocniej ścisnął jej dłoń.  Nie ucieka-
my, agape mou  przypomniał.
 Czasami strasznie cię nienawidzę  mruknęła,
ale on ani trochę się nie przejął.
 Opowiedz mi tę historię, którą sprzedała ci
Chloe  poprosił.
Isabel zacisnęła usta. Nie zamierzała się od-
zywać.
 Lojalność myszy wobec kota?  zakpił.  Coraz
bardziej mnie zadziwiasz, agape.
Siebie też. Być może jej milczenie miało coś
wspólnego z niemą prośbą o wybaczenie, jaką wy-
czytała w oczach Chloe.
 Jestem głodna  skłamała.
Nikt lepiej od niej nie wiedział, że nie przełknie
ani kęsa, ale musiała dyplomatycznie dać Leand-
rosowi do zrozumienia, że nie ma ochoty rozmawiać
o jego siostrze.
 Po co wymyśliłeś tego pirata z Wenezueli?
 spytała.  Dlaczego nie francuski, hiszpański czy
jakikolwiek?
Leandros się roześmiał. Ludzie patrzyli na niego
z takimi minami, jakby po raz pierwszy słyszeli jego
120 MICHELLE REID
śmiech. Udał, że nie widzi tych spojrzeń, pocałował
Isabel i poprowadził ją do jadalni.
Niestety, kolacja się skończyła i trzeba było dalej
poddawać się towarzyskim torturom. Leandros
skrupulatnie prowadził żonę od jednej grupy gości
do drugiej i wszędzie robił uwagi, które miały na
celu podkreślenie solidności ich związku. Nie omie-
szkał przy tym zwracać się do Isabel po grecku.
Wkrótce już wszyscy wiedzieli, że Isabel zna ich
ojczysty język. Niektórym zrzedła mina po tej infor-
macji, inni po prostu przyjmowali ją do wiadomości,
a jeszcze inni nie kryli zadowolenia. Tych, którzy
mieli nietęgie miny, zapisywał sobie w pamięci.
Niemal widać było, jak układa listę osób, które
zostaną wykluczone z kręgu ich znajomych.
Jeszcze inni trzymali się z daleka, co dobitnie
świadczyło o tym, co myśleli o Isabel. Jedną z tych
osóbbył Takis Konstantinodous, drugą  oczywiście
 Chloe. Isabel rozumiała zachowanie Chloe, ale
chłód Takisa nieco ją zaskoczył.
No i oczywiście Diantha Christophoros. Jeśli
Isabel spoglądała przypadkiem w jej stronę, Diantha
zawsze była w towarzystwie Chloe lub jej matki
albo też obu na raz. W pewnym sensie nawet żało-
wała Dianthy. Niełatwo jej było kręcić się wśród
ludzi, którzy teraz już na pewno wiedzieli, że plotki
o rozwodzie i ponownym małżeństwie Leandrosa
okazały się mocno przesadzone.
KLEJNOTY DLA ISABEL 121
 Nie sądzisz, że powinniśmy do niej podejść?
 spytała Isabel, dostrzegłszy, że Leandros patrzy na
Dianthę.
 Po co?
 Musi się czuć niezręcznie. Te plotki dotknęły
ją tak samo jak ciebie.
 Jeśli chce się zabić plotkę, to trzeba ją za-
głodzić  odparł.  Zresztą sama widzisz, że moja
matka i siostra zajmują się Dianthą jak należy. To
musi jej wystarczyć.
Istotnie, rodzina jasno określiła, po czyjej stronie
jest jej sympatia. Równie dobrze mogliby nosić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl