[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potraw, to dla niej miła odmiana. Fisherowie byli dla Gemmy bardzo mili i przyjazni,
zaproponowali nawet, aby wieczorami przychodziła do nich na telewizję. Dziewczyna
szybko polubiła te wieczory w rodzinnej atmosferze, kiedy siedzieli sobie razem, rozma-
wiając o tym i owym, a ona bawiła się z psem Fisherów, Hettie.
Jack często skarżył się, że suka nie ma zbyt dużo ruchu, więc Gemma z
przyjemnością zabierała ją ze sobą na poranne spacery. Pogoda była bardzo zmienna - w
jednej chwili piękne słońce, a zaraz potem pochmurnie i ciemno. Deszcz przychodził i
odchodził, można się było go spodziewać w każdej chwili. Pomimo złej aury Gemma
starała się jak najmniej przebywać w domu. Każdego dnia odbywała dalekie spacery,
zabierajÄ…c ze sobÄ… psa.
Niedaleko Killin znajdowała się góra Ben Lawers - jedna z najwyższych w Szkocji.
Przemierzanie tras w okolicy tej góry należało do ulubionych zajęć dziewczyny. Jej pobyt
w miasteczku przedłużył się bardziej, niż to planowała. Zdawała sobie sprawę, że czas już
wracać do Bowness, jednak odkładała decyzję wyjazdu z dnia na dzień.
Tego ranka wybrała się szczególnie daleko. Szło jej się tak dobrze, że zamyśliwszy
71
S
R
się, dopiero po dłuższym czasie zorientowała się, jak daleko zaszła. Zauważyła też, że
pogoda zmieniła się nagle: lekki deszcz, który dotychczas wydawał się przyjemny i
niegrozny, zapowiadał nadchodzącą ulewę. Gęsta, zimna mgła zdawała się opadać coraz
niżej, tak że niedługo miała zasłonić całkowicie widoczność. Gemma spojrzała w tył -
okazało się, że weszła bardzo wysoko na Ben Lowers, a niewielkie Killin, pozostało
gdzieÅ› w oddali.
Hettie najwyrazniej poczuła się niepewnie, bo zaczęła łasić się do jej stóp i nie
odstępowała jej na krok. Gemma pomyślała, że cieszy się z towarzystwa psa, a
przynajmniej nie czuła się samotnie w obliczu nadchodzącej ulewy. Zdecydowała, że
należy wracać. Nawet jeśli chmury rozejdą się, a mgła opadnie, deszcz zbliżał się z każdą
chwilą i dalsza wędrówka nie miała sensu. Wracając znaną ścieżką, dziewczyna marzyła o
gorÄ…cej kÄ…pieli i przepysznej zupie pani Fisher.
Idąc tak i myśląc o przyjemnościach, które czekają ją po powrocie, Gemma
zorientowała się nagle, że mgła przesłoniła jej widoczność, uniemożliwiając rozpoznanie
drogi, a zarys miasteczka, jeszcze niedawno tak wyrazny, rozpłynął się we wzmagającym
się deszczu. Wtedy przestraszyła się bardzo. Rozejrzała się dookoła. Hettie nagle gdzieś
zniknęła, zostawiając ją samą. Zaczęła wołać psa po imieniu, jednak jej okrzyki pozostały
bez odzewu.
Była teraz sama, wśród mgły i deszczu, bez żadnego pomysłu na wyjście z tej
sytuacji. Idąc przed siebie, w panice przyspieszyła jeszcze kroku. Ciepłe ubranie zaczęło
przemakać, a zimna mgła zmroziła ją porządnie. Palce miała zmarznięte, włosy pod
kapturem wilgotne. Solidne buty już dawno przestały chronić jej stopy przed wilgocią.
Zaczęła biec - zdawała sobie sprawę, że nie było to mądre, ale nie mogła nic na to
poradzić.
Nagle poczuła, jakby została zupełnie sama na świecie, a wszystkie siły natury
sprzysięgły się przeciwko niej. Z oczu potoczyły się jej łzy strachu i bezsilności. Nagle
potknęła się i przewróciła. Wydała głośny okrzyk bólu, ale nie mogła się poruszyć. Mgła
zgęstniała, była biała jak mleko i Gemma poczuła się słaba - opadła na ziemię niezdolna
do podjęcia żadnego wysiłku.
Nie wiedziała, jak długo tam leżała. Nie wiedziała też, czy to sen, czy naprawdę
72
S
R
widzi koło siebie Hettie, łaszącą się, piszczącą i liżącą ją. Ostatkiem sił podniosła głowę,
która jednak natychmiast opadła z powrotem na ziemię.
ROZDZIAA 9
Odzyskała przytomność na parę chwil. Zobaczyła, że unosi się w powietrzu, co
bardzo ją zaskoczyło, bo wiedziała, że nie jest w stanie wykonać najmniejszego ruchu.
Poczuła rwący ból lewej stopy i jeszcze bardziej dokuczliwy, intensywnie promieniujący
ból głowy. Nagle zorientowała się, że ktoś ją niesie, lecz zanim zdołała zobaczyć, kto to
jest, straciła ponownie przytomność.
Przez długi czas tylko pośrednio orientowała się, co się z nią działo i jak przez mgłę
widziała jakich ludzi, dochodziły do niej fragmenty zdań i urywki rozmów. Pamiętała
dokładnie delikatne ręce, które uwolniły ją od przemoczonego, ciężkiego ubrania i
umywszy, ułożyły w czystej, ciepłej, pachnącej pościeli. Usłyszała też krótką wymianę
zdań nad swoim łóżkiem. Znajomy głos kobiecy zapytał cicho:
- Czy to coś poważnego, panie doktorze?
A męski głos o silnym szkockim akcencie odparł:
- Nie, wszystko w porządku, jest w szoku po wypadku i ma zwichniętą kostkę.
Proszę się nie martwić, pani Fisher, szybko z tego wyjdzie.
- Mój Boże, cóż to za szczęście, że Hettie ją znalazła. Gdyby nie ona... - jęknęła
Edie.
- Tak, ale teraz Gemma jest już bezpieczna i to jest najważniejsze. - Tego głosu
dziewczyna nie mogła rozpoznać: silny, męski, brzmiał dla niej obco. Chciała spojrzeć na
mówiącego, ale odwróciwszy głowę w jego kierunku, ponownie straciła przytomność. Z
następnych paru dni pamiętała jedynie niejasne zarysy wydarzeń, że czyjeś opiekuńcze
ręce karmią ją troskliwie gorącą zupą i poją wodą, a silne ręce pani Fisher poprawiają jej
poduszkę. Od czasu do czasu dobiegał do niej ten dziwny, męski głos, nigdy jednak nie
mogła uchwycić znaczenia wypowiadanych słów. Któregoś razu usłyszała jego głos, udało
jej się spojrzeć na niego: stał przy oknie i spoglądał na ogród. Był wysoki, miał ciemne
włosy, ale Gemma nie mogła jednak zobaczyć jego twarzy.
73
S
R
- Kto to? - zapytała cicho, dziwiąc się zmienionej barwie swojego głosu.
- To jest... - pani Fisher zająknęła się i spojrzawszy na mężczyznę, dokończyła: - To
jest mój syn, John.
Gemma westchnęła głęboko i przymknęła oczy - sen przyszedł natychmiast. Był to
długi, zdrowy sen, który pozwolił jej ciału odpocząć i ostatecznie wydobrzeć. Kiedy
obudziła się znowu, poczuła się silniej i lepiej. Poranne słońce, przebijając się przez
zasłony, wpadało złotymi strugami do środka, a zegar na stoliku nocnym, tykając cicho,
wskazywał wpół do dziesiątej.
Gemma pomyślała, że straciła rachubę czasu. - nie wiedziała, jaki to dzień tygodnia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl