[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Widzę twoje napięte mięśnie...
Dotyk Raffy był nieopisanie rozkoszny. Napięcie znikło w ciągu kilku se-
kund. Jednak pragnęła znacznie więcej, niż Raffa jej dawał.
- Czy nacisk jest dla ciebie wystarczajÄ…cy?
- Tak - wykrztusiła, choć marzyła, by dotykał nie tylko jej barków.
Może powinna zrobić znaczącą minę? Wypróbowała kilka wariantów, gdy
wtem Raffa zapytał:
- Próbujesz rozluznić mięśnie twarzy?
Zauważyła, że miał na sobie szatę.
- To już koniec masażu? - spytała z rozczarowaniem.
- Na razie.
Na razie? A co będzie dalej?
- Jak ty to robisz?
- Jak czytam w twoich myślach? - Pomógł jej usiąść i przysunął twarz niczym
do pocałunku. - Lata praktyki...
Zmarszczyła brwi. Niekoniecznie chciała znać szczegóły.
Mogę się przecież przyłączyć do klasy Raffy, rzekła sobie w duchu. A nawet
S
R
poprosić o korepetycje.
- Chciałbym ci coś pokazać - oznajmił nagle. - Masz ochotę?
- Co takiego?
- Pewne miejsce.
- JakieÅ› specjalne?
- Bardzo wiele dla mnie znaczy.
- Twój pałac?
- Chodz. I wez to ze sobą. - Rzucił w nią jedną z poduszek.
- Po co mi ona?
- Na grzbiet konia, trzeba go chronić przed twoim niezdarnym podskakiwa-
niem.
Ze śmiechem cisnęła w niego poduszką, dzięki czemu napięcie między nimi
złagodniało.
- Albo lepiej pojedziesz przede mną, będzie szybciej - postanowił.
- Czy w ogóle muszę jechać konno?
- Im więcej ćwiczysz, tym łatwiejsze się to staje.
- Czy wyglądam na aż tak łatwowierną? - spytała z uśmiechem Casey.
- Zaraz się przekonamy. - Trzymał błyszczącą błękitną tkaninę. - Ubierz się i
jedziemy.
- To nie jest szata, którą nosiłam wcześniej.
- Ale zostałaś przygotowana dla szejka.
- Ha! - Cisnęła w niego tkaniną. - Wolę włożyć spodnie. I przypominam, że
na końskim grzbiecie jestem raczej bezradna.
- Ale ja nie. Więc żadnych wymówek!
Nigdy dotąd nie czuła się równie bezpiecznie w tak ryzykownej sytuacji. Sie-
działa przed Raffą na grzbiecie potężnego ogiera, a jednak nie bała się upadku.
Przerażało ją raczej to, że zakochała się bez pamięci.
Gnali przez pustynię, Raffa trzymał ją mocno, wiatr rozwiewał jej długie
S
R
włosy. Zwyciężyłby bezapelacyjnie w konkursie na romantyczną przejażdżkę.
Księżyc świecił jasno na rozgwieżdżonym niebie, na horyzoncie rysowały się ostre
szczyty gór. Raffa jedną ręką trzymał wodze, zaś drugą mocno przyciskał Casey do
siebie. Czuła bicie jego serca, świeży miętowy oddech muskał jej kark.
Rozluzniła się, pozwalając biodrom poruszać się w rytm galopu. Zaczynała
kochać jazdę konną, marzyła, by ta magiczna podróż trwała wiecznie.
Z pewnością na wieczność zostanie w jej pamięci. Mknęła przez pustynię w
objęciach szejka, który uosabiał najniezwyklejsze fantazje o bohaterach. Jego czar-
na szata powiewała, twarz ukrył pod howlisem.
A jaki będzie pałac Raffy? - pomyślała.
Z pewnością stoi z dala od ludzkich spojrzeń. Trudno go odszukać, jest nie-
zdobytą fortecą, matecznikiem złotego lwa pustyni. Liczne pokoje są dobrze chro-
nione przed palącym słońcem, w którego blasku lśnią złocone kopuły. W środku
znajdują się ocienione dziedzińce, cudowne miejsca dla spotkań kochanków. Zcia-
ny pokoi pokrywają erotyczne malowidła, a królewskie łoże zachęca, by zlec w
chłodnej pościeli. Wysadzane klejnotami ściany staną się niemymi świadkami ich
miłości, a fontanny w ogrodach będą szemrać syrenią pieśń w rytm miłosnych wes-
tchnień...
S
R
ROZDZIAA PITNASTY
Raffa ściągnął wodze, a koń stępa ruszył skalistą ścieżką u podnóża gór. Był
ciekaw, co myśli Casey. Milczała już długą chwilę. Miał nadzieję, że nie dozna
rozczarowania widokiem. Otwierał przed nią fragment swojego życia, bo poszuki-
wanie pracownicy przerodziło się w coś znacznie głębszego. Chciał wiedzieć o niej
możliwie jak najwięcej.
Skierował czarnego ogiera Raadę - co znaczy po arabsku  piorun" - w głąb
wąskiego jaru. Koń zastrzygł uszami, wyczuwając miejsce, które obaj kochali i
uważali za swój azyl.
Casey odjęło mowę.
- Nie jesteś rozczarowana? - spytał Raffa, gdy koń stanął nieruchomo.
- Rozczarowana?! - wykrztusiła.
Znajdowali się u podnóża stromego klifu, z którego szumiącą kaskadą spły-
wały strumienie, tworząc pienistą sadzawkę, lśniącą srebrzyście w blasku księżyca.
Był to jeden z mniej znanych cudów świata.
Raffa zeskoczył z siodła i podał jej dłoń.
- Woda w sadzawce jest ciepła od słońca, ale ostrzegam, strumień spadający
ze szczytu jest lodowaty.
- Dzięki za ostrzeżenie... Czy mógłbyś mnie już postawić?
Oczy w szczelinie howlisu błysnęły groznie.
- Mogę cię tam wrzucić.
- Błagam... nie. - Jego oczy błyszczały humorem, jak teraz stwierdziła. - Więc
przywiozłeś mnie do kolejnego spa?
- Naturalnego.
Koń grzebał niecierpliwie kopytami, więc Raffa postawił ją na ziemi i rozsio-
dłał zwierzę. Oprowadził ogiera wokół polany, by ochłonął, a potem pozwolił mu
się napić i puścił luzem.
S
R
Casey rozmyślała, jak cudownie było mknąć w ramionach Raffy.
Jednak nie powinna sobie roić zbyt wiele. Gdyby miało się coś między nimi
zdarzyć, doszłoby do tego w oazie. Raffa pragnął jej pokazać skarby swego kraju,
które będzie reklamować, jeśli dostanie tę pracę...
- Chodz. - Wziął ją za rękę.
- DokÄ…d?
- Chciałbym, żebyś coś zobaczyła. Trzeba będzie się trochę wspinać.
- Wspinać? - Niepewnie spojrzała na strome skały.
- Mogę cię ponieść, jeśli chcesz.
- Dzięki, dam sobie radę - odparła sztywno, słysząc w jego głosie rozbawie-
nie.
- Jest tu ścieżka, ale niełatwo ją znalezć, chyba że się wie, gdzie szukać.
- Więc pokaż mi, gdzie mam iść.
Szejk ani drgnÄ…Å‚.
Odetchnęła głęboko. Miała poczucie, że to punkt zwrotny w jej życiu. Raffa
dał jej pewność siebie potrzebną do tego, by mogła przyznać, że go pragnęła. Lecz
czy on pragnÄ…Å‚ jej?
- Raffa, chciałabym cię o coś spytać.
- Tak? - Wiedział, że nadszedł ten moment.
Zwiat fantazji Casey zderzył się ze światem realnym.
- Co byś powiedział, gdybym cię poprosiła, żebyś się ze mną kochał?
- %7łe jesteś dziewicą i że powinnaś być pewna swej decyzji.
Zadumała się na moment. Czy to, że jest dziewicą, ma wypisane na czole?
- SkÄ…d wiesz?
- Lata doświadczeń. - Uśmiechnął się lekko.
- ProszÄ™, nie kpij ze mnie. Nie teraz.
Zaczął powoli odwijać howlis. Pragnął tego od pierwszego spotkania. Ufała
mu na tyle, że była przy nim naga, lecz czy był dla niej tylko jedną z jej fantazji?
S
R
Zastanowi się nad tym pózniej.
- Czy mam poprowadzić? - spytał.
Skinęła, rozpaczliwie usiłując ukryć rozczarowanie. Musiała się jeszcze wiele
nauczyć, na przykład tego, że oczekiwanie zwiększa rozkosz.
W połowie stoku skręcili za załom skały, gdzie ukazała się naturalna platfor-
ma, osłonięta od wiatru i wodnego pyłu. Jej powierzchnia była niezmiernie gładka.
- Tu możemy rozbić obóz.
- Na noc? - spytała niepewnie Casey.
- Jesteś głodna, prawda?
- Owszem - odparła z ulgą. - Gdzie jest łazienka?
- Wybierz sobie krzak. A ciepła kąpiel jest na dole, podobnie jak zimny
prysznic.
- ZacznÄ™ od rozpalenia ogniska.
- Ty? - Raffa zatrzymał się w pół kroku.
- A czemu nie? - Była kiepska w grze miłosnej, ale umiała rozpalić ogień,
nawet wyjęła już krzesiwo.
- No tak, zapomniałem, że je przywiozłaś - odparł ze śmiechem.
Zaczął schodzić na dół po jakieś rzeczy. Obserwowała go z przyjemnością -
poruszał się z gracją pantery. Gdy już znikł jej z oczu, roznieciła ogień z leżącego
pod krzakami chrustu. Płomyk pełgał, a jej serce pomknęło do Raffy.
Czuł się wspaniale. Już nie pamiętał, kiedy ostatnio biwakował w ulubionym
zakątku pustyni, choć kiedyś często tu przyjeżdżał, by odzyskać nadwątlone siły.
Ujrzał nikłe płomienie, znak, że Casey udało się rozpalić ognisko. Uśmiech- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl