[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciepłą, pachnącą bliskością.
W porannych promieniach słońca, kiedy obudził się zdrowy rozsądek,
cała sytuacja nie wydawała się już tak naturalna, tak uroczo
nieskomplikowana.
Dziękując losowi, że rusałka jeszcze śpi, wyswobodził się ostrożnie z jej
ciepłych objęć, ociągając się tylko chwilę, by nasycić oczy widokiem jej
uśpionej twarzy, gęstych, złocistych wachlarzy rzęs spuszczonych na
zaróżowione, piegowate policzki i miękkich, pełnych warg, które  czuł to 
samym swoim kształtem niemo prosiły o pocałunek...
44
R
L
T
Wielkim wysiłkiem woli udało mu się odsunąć od niej. Zdobył się nawet
na tyle przytomności umysłu, żeby odbudować zaporę z poduszek, a potem
popędził pod lodowaty prysznic.
 Nie rozumiem, dlaczego w ogóle cię to dziwi.  Margie otworzyła z
rozmachem drzwi garderoby.
Hunter miał na końcu języka uszczypliwy komentarz dotyczący
energicznej działalności charytatywnej prowadzonej przez żonę, ale jej widok
sprawił, że zupełnie zgubił wątek. Miała na sobie kostium, którego kolor i krój
były równie trudne do określenia, co nietwarzowe. Szarobury, sztywny
materiał zamykał jej drobną postać w czymś w rodzaju zbyt dużego, ciężkiego
pudła. %7łakiet miał kwadratowe, wywatowane ramiona, workowata spódnica
do pół łydki była tak uszyta, że nawet najpiękniejsze nogi sprawiały w niej
wrażenie krzywych. Biała bluzka z idiotycznym, nieładnym żabotem kończyła
się wysoko pod szyją kołnierzem sztywnym niczym pętla garoty. Całość
wyglądała jak grzech śmiertelny przeciwko damskiej modzie.
 Powiedz mi  spytał słabo, kiedy udało mu się wreszcie odzyskać
zdolność mowy.  Jesteś jakąś zakonnicą, czy coś w tym rodzaju?
 Słucham?  zdumiała się.
Nie odpowiedział, tylko objął jej postać bardzo wymownym
spojrzeniem.
 Czego chcesz od tego kostiumu?  Splotła ramiona na piersi obronnym
gestem.  Jest bardzo praktyczny.
Praktyczny? Być może. Tylko dlaczego kobietę o cudownie zmysłowym
ciele zamieniał w budzącą postrach pokrakę?
 Pytam poważnie. Masz jakiś powód, by ukrywać fakt, że jesteś
diabelnie atrakcyjna?
 Nie rozumiem.  Spuściła oczy i zarumieniła się wyraznie.
45
R
L
T
Hunter, który nie wierzył, że w dwudziestym pierwszym wieku kobiety
umieją się jeszcze rumienić, był oczarowany. Na tyle, by podejść do niej, choć
rozsądek mówił mu, że popełnia błąd. Na tyle, żeby wyciągnąć rękę i
przesunąć palcami po jej aksamitnie miękkim policzku, unieść wąski
podbródek i spojrzeć w jej przepastne, zielone oczy.
 Kochanie  wymruczał  mnie nie oszukasz. Nie zapominaj, że
widziałem, jak wyglądasz nago.
Zaczerwieniła się jeszcze mocniej i gwałtownie cofnęła. Była wyraznie
speszona. Dziwne zachowanie jak na kobietę, która używała kłamstwa i pod-
stępu, by się życiowo ustawić.
 Twoje ciało zasługuje na znacznie lepszą oprawę niż ten praktyczny
strój.
 Dzięki za wyrażenie opinii.  Energicznie przeszła przez pokój,
chwytajÄ…c po drodze torebkÄ™.
 Czas na mnie. Podejrzewam, że niestety zobaczymy się pózniej.
 Poczekaj. Pojedziemy razem.
 Co?  Zamarła z ręką na klamce, a potem obróciła się powoli. Patrzyła
na niego badawczo, podejrzliwie, jak nieoswojone zwierzątko na zbliżającego
się człowieka. W zbyt obszernym, workowatym kostiumie wyglądała...
nieprawdopodobnie krucho i delikatnie. Hunter poczuł nagle, że jego ciało
mobilizuje się w instynktownej potrzebie bronienia jej. Chciał zasłonić ją
własnym ciałem przed całym złem tego świata. Nosić ją na rękach. Nie
pozwolić, by spotkała ją najmniejsza przykrość... Musiał kompletnie oszaleć.
Potrząsnął głową, chcąc pozbyć się absurdalnych myśli. Ta kobieta z całą
pewnością nie potrzebowała, by ją chronić, wręcz przeciwnie. To on powinien
się bronić przed jej zakusami.
 Zabieram cię na zakupy  rzucił.  Potrzebujesz paru nowych ciuchów.
46
R
L
T
 Niczego nie potrzebuję.  Jej oczy zapłonęły.
 A już na pewno nie od ciebie.
 Nie zgodzę się z tobą, kochanie. Bo widzisz, jesteś moją żoną. A moja
żona nie może wyglądać tak, jakby się ubrała na kiermaszu organizowanym
przez ArmiÄ™ Zbawienia.
Wydęła usta, robiąc minę zbuntowanej pięciolatki.
 Nie chcę iść na zakupy. Zmarszczył brwi, autentycznie zdumiony.
 Po raz pierwszy słyszę takie zdanie z ust kobiety.
 Nie sil się na żarciki  powiedziała chłodno.  Nie namówisz mnie na
to.
 Uważasz, że żartuję?  warknął.
 Bynajmniej  odcięła się.  Uważam, że usiłujesz żartować, ale
wychodzi ci to niezwykle marnie.
 Och. Zawsze wiedziałem, że nie ma to jak czuła, kochająca żonka.
Skrzywiła się, a jej oczy pociemniały, jakby od nagłego bólu. Hunter
poczuł, że jest mu głupio. Odkąd poprzedniego dnia zastał rudą rusałkę w
swojej łazience, złość na nią oraz niespodziewane pożądanie, jakie w nim
wzbudziła, poważnie ograniczyły jego zdolność logicznego myślenia. Dopiero
teraz zaczęło do niego docierać, że jej także obecna sytuacja najwyrazniej nie
uszczęśliwiała.
A co, jeśli w rzeczywistości nie była cyniczną łowczynią fortun? Może
zbyt szybko przykleił jej tę krzywdzącą etykietkę? Simon przecież ufał jej bez
zastrzeżeń, a naprawdę nie należał do ludzi naiwnych.
Zresztą, kimkolwiek była, i tak musieli spędzić ze sobą najbliższy
miesiąc. Innymi słowy, był skazany na jej towarzystwo. Czy miał uznać, że
wszelkie wątpliwości świadczą na korzyść oskarżonej i wycofać zarzuty? Czy
dalej zatruwać życie jej i sobie, okazując frustrację? Nie, powiedział sobie.
47
R
L
T
Istniało trzecie wyjście  dać jej powróz i zobaczyć, czy się na nim powiesi.
Ta strategia wymagała cierpliwości, ale on potrafił być cierpliwy. Postara się
być dla niej... miły. I zobaczy, jak ona zareaguje.
 Przepraszam cię  powiedział i zobaczył, jak jej oczy ogromnieją ze
zdumienia.
Przez długą chwilę patrzyła na niego uważnie, jakby próbując ocenić,
czy mówi poważnie, czy też sili się na kolejną złośliwość. Wreszcie skinęła
głową i uśmiechnęła się lekko.
 Ja też cię przepraszam. Oboje jesteśmy w niezręcznej sytuacji. Nic
dziwnego, że puszczają nam nerwy.
 Otóż to  przytaknął skwapliwie. Ciekawe. Rusałka wydawała mu się
dotąd mistrzynią ciętej riposty, ale wyglądało na to, że z wielką ulgą przyjęła
jego sugestię ocieplenia stosunków.
 To co, rozejm?  spytała z wyrazną nadzieją w głosie.
 Czemu nie?  udał, że się zastanawia.  Jeśli będziesz grzeczna i dasz
się zaprowadzić na zakupy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl