[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie ma oporu na śrubie - oznajmił Donald. Wyłączył układ napędowy. Warkot ucichł po
raz drugi. Teraz jedynym dzwiękiem był szum wentylatora. - Myślę, że jesteśmy w powietrzu.
- Jak możemy być w powietrzu? - zaprotestowała Suzanne. - Przecież jest zupełnie ciemno i
nie czuje się ruchu fal!
- Ale to jedyne wytłumaczenie, dlaczego sonar nie działa i dlaczego nie ma oporu na śrubie
napędowej - odparł Donald. -1 spójrz. Temperatura na zewnątrz wzrosła do dwudziestu jeden
stopni. Musimy być w powietrzu.
-Jeśli to jest życie po życiu, ja nie jestem gotowy -oświadczył Perry.
- Chcesz powiedzieć, że znalezliśmy się zupełnie poza wodą? - Suzanne nadal nie mogła w
to uwierzyć.
- Wiem, że to brzmi jak szaleństwo  przyznał Donald.  Ale to jedyny sposób, w jaki
mogę wytłumaczyć wszystko, włącznie z tym, że hydrotelefon nie działa. - Spróbował użyć radia,
ale też bez powodzenia.
- Ale jeżeli siedzimy na suchym lądzie - powiedziała Suzanne -jak to możliwe, że się nie
przewracamy? Chodzi mi o to, że kadłub ma kształt walca. Gdybyśmy osiedli na suchym lądzie,
musielibyśmy przewrócić się na bok.
74
- Masz rację!  przyznał Donald.  Tego nie umiem wyjaśnić.
Suzanne otworzyła skrytkę umieszczoną między fotelami pilotów, wyjęła z niej latarkę i
skierowała snop światła w najbliższy iluminator. Po drugiej stronie ukazało się beżowe,
gruboziarniste błoto, przyciśnięte do szyby.
- Przynajmniej wiemy, dlaczego się nie przewróciliśmy -powiedziała. - Siedzimy w
warstwie mułu głobigerynowego.
- Mów po ludzku!  poprosił Perry. Pochylił się do przodu, aby lepiej widzieć.
- Muł globigerynowy to najpospolitszy osad dna oceanicznego  wyjaśniła Suzanne. 
Składa się głównie ze szkieletów planktonowych stworzeń nazywanych otwornicami.
- Jak możemy tkwić w osadzie oceanicznym, jeśli jesteśmy w powietrzu? - zapytał Perry.
- Oto jest pytanie  przyznał Donald.  Nie możemy, w każdym razie nie w żaden znany
mi sposób.
- Poza tym muł globigerynowy nie może występować tak blisko Grzbietu Zródatlantyckiego
- dodała Suzanne. - Spotyka się go na równiach abysalnych. To wszystko nie trzyma się kupy.
- To absurd - stwierdził krótko Donald. - I zupełnie mi się to nie podoba. Gdziekolwiek
byśmy byli, jesteśmy uziemieni!
-Czy to możliwe, żebyśmy byli całkowicie zagrzebani w mule? - zapytał niepewnie Perry.
Jeżeli tak było, nie chciał usłyszeć odpowiedzi.
- Nie! W żadnym razie! - odparł Donald. - Gdyby tak było, opór na śrubie byłby większy, a
nie mniejszy. Na kilka minut zapadła martwa cisza.
- A może jesteśmy we wnętrzu góry? - odezwał się wreszcie Perry, przerywając milczenie.
Donald i Suzanne odwrócili się w jego stronę.
- Jak możemy być we wnętrzu góry? - zapytał gniewnie Donald.
- Rany, tak tylko pomyślałem. Mark powiedział mi dzisiaj rano, że ma jakieś dane
radarowe, z których wynika, że góra może zawierać gaz, a nie płynną lawę.
75
- Nigdy mi o tym nie wspomniał - powiedziała Suzanne.
- Nie wspomniał o tym nikomu  odparł Perry.  Nie miał zaufania do tych danych, bo
pochodziły z powierzchownego badania twardej warstwy, przez którą próbowaliśmy się
przewiercić. To była ekstrapolacja, i wspomniał mi o tym jedynie mimochodem.
- Jakiego rodzaju gaz?  zapytała Suzanne, próbując jednocześnie wyobrazić sobie, w jaki
sposób podmorski wulkan mógłby umknąć zalania wodą. Z geofizycznego punktu widzenia
wydawało się to niemożliwe, choć wiedziała, że na lądzie niektóre wulkany istotnie zapadają się do
środka, tworząc kaldery.
- Tego nie umiał powiedzieć - odparł Perry. - Wydaje mi się, że za najbardziej
prawdopodobne uważał, że to para, utrzymywana wewnątrz przez tę supertwardą warstwę, z którą
się tak mordowaliśmy.
- Nie, to nie może być para - stwierdził Donald. - Nie w temperaturze dwudziestu paru
stopni.
- A może gaz ziemny? - podsunął Perry.
- Nie mogę sobie tego wyobrazić - powiedziała Suzanne. - Okolice Grzbietu
Zródatlantyckiego to obszar młody geologicznie. Nie może tu być ani ropy, ani gazu ziemnego.
- W takim razie może to powietrze  zasugerował Perry.
- Skąd by się tu wzięło? - zapytała Suzanne.
- Ty mi to powiedz - odparł Perry. - Ty jesteś oceanogra-fem, nie ja.
- Jeżeli to naprawdę powietrze, nie znam żadnego naturalnego wytłumaczenia dla jego
obecności w tym miejscu -powiedziała Suzanne. - I tyle.
Wszyscy troje patrzyli na siebie przez chwilę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl