[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przyjdz. Coś mi się zdaje, że temu biedactwu brak kobiecej ręki.
Narzuciła ciepłą kurtkę na bladozielony moherowy sweter, do którego po powrocie do domu
włożyła obcisłe czarne spodnie. Chętnie posłuchałaby wyznania, że Rob także potrzebuje kobiecej
ręki - jej ręki.
Co ja tu robię, skoro mnie nikt nie chce? - pomyślała, dzwoniąc do drzwi. Ciężkie znużenie po
trudach i emocjach dnia nagle przygniotło jej ramiona, aż oparła się o framugę, by nie upaść.
- Co się stało? - spytał Rob, otworzywszy drzwi. - Wyglądasz, jakbyś była zupełnie wyczerpana.
Wprowadził ją do środka i posadził na krześle przed ogniem.
- Dam ci coÅ› do picia. Herbaty? Kawy? Sherry?
- Sherry dodałoby mi trochę życia - powiedziała przepraszająco.
Kiedy nalewał drinka, Nina rozejrzała się dokoła. Mieszkanie wyglądało dziś o wiele weselej. W
kącie stała przystrojona choinka, a rozłożone wszędzie karty z życzeniami wzmagały świąteczny
nastrój. Pomyślała, że mogłaby tu zostać na zawsze, tak miło było siedzieć w cieple, czuć się
bezpiecznie i pozwalać, by Rob się o nią troszczył. A może patrzył na nią w tej chwili jak na
pacjentkÄ™?
Potrzebowała lekarstwa na ból serca i niepewność, która towarzyszyła jej miłości do niego, ale on
jakoś nie wyczuwał jej potrzeby. Sącząc sherry i grzejąc się przed kominkiem, robiła się coraz
bardziej senna, aż z przerażeniem stwierdziła, że nie ma siły unieść powiek. Jak mogłam do tego
dopuścić
akurat teraz, kiedy mam Roba tylko dla siebie, pomyślała, walcząc z przemożną sennością.
Rob przyglądał się z uśmiechem, jak wpada w otchłań zapomnienia. Pewnie za nic w świecie nie
chciała tam wpaść, żeby nie ominęło jej nic, co mogło wydarzyć się na jawie, ale była wyraznie
zmęczona. Jego praktykantka, uśpiona przed kominkiem, wyglądała młodo i bezbronnie.
Dziwnie pasowała do tego pokoju, jakby tu był jej dom. Nie dlatego, że skromnie urządzone
mieszkanie lekarza nad ośrodkiem zdrowia było najodpowiedniejszym dla niej lokum, lecz dlatego,
że każde z nich pragnęło być tam, gdzie drugie.
Teraz Rob z poważną miną patrzył na śpiącą kobietę, otuloną blaskiem ognia. Nie była to
odpowiednia chwila na takie rozważania. Wiedział, że nie dopuścił Niny do głosu, nie pozwolił jej
wypowiedzieć własnego zdania.
Z bardzo prostego powodu... Nie był pewien, czy wytrwa w swym postanowieniu, gdy usłyszy, co
ma do powiedzenia. Podobnie nie wiedział, jak przeżyje bez niej, gdyby wyjechała do jakiegoś
odległego kraju. Nachylił się i wziął ją delikatnie na ręce, jak matka bierze dziecko. Przeszedł do
sypialni i położył ją ostrożnie na łóżku.
Poruszyła się i wydala cichy jęk, ale nie obudziła się. Przykrył ją kołdrą, usiadł przy niej i zaczął
rozmyślać.
ROZDZIAA JEDENASTY
Przebudziwszy się, zobaczyła nad sobą obcy sufit. Zaskoczona leżała przez chwilę nieruchomo,
starając się uprzytomnić sobie, gdzie jest. Potem obróciła głowę i zobaczyła, że obok niej, na
pościeli, leży Rob.
Teraz wszystko jej się przypomniało. Zasnęła przed kominkiem, a on, jak widać, zaniósł ją do
sypialni. Westchnęła ze szczerym żalem. Spędzili-ze sobą noc, a ona nawet o tym nie wiedziała.
Ciężar, który czuła na sobie, to była jego ręka, przerzucona przez nią we śnie. Uniosła ją ostrożnie i
ułożyła na jego piersi. Spał głębokim snem, w samych szortach, podczas gdy ona nadal była ubrana
w zielony sweter i czarne spodnie.
Nie odrywając spojrzenia od twarzy, która była jej tak droga, Nina zaczęła się rozbierać. Nie mogła
się doczekać, aż wezmie prysznic, chociaż potem musiała włożyć to samo ubranie.
Kiedy została w samej bieliznie, poszła szukać łazienki. Juz przymierzała się do prysznica, gdy
nagle przypomniała sobie, co powiedziała ojcu poprzedniego dnia wieczorem - że wyskoczy na
paręminut. Od tamtej chwili minęło dwanaście godzin. Uśmiechnęła się. Ojciec na pewno zagrał już
pobudkę i przekonał się, że jej nie ma! Potrzebowała dobrego wytłumaczenia swojej nieobecności.
Nie mogła przecież powiedzieć, że spędziła ten czas z Robem. Może uda jej się wymyślić jakieś
wezwanie, wymagajÄ…ce od niej zarwania nocy.
- W porządku - rzekł ojciec, wysłuchawszy jej wyjaśnień. - Więc kiedy mam się ciebie spodziewać
w domu? O dziewiÄ…tej?
- Tak - potwierdziła słabym głosem. - Będę z powrotem o dziewiątej.
Odkładając słuchawkę, usłyszała kroki w sypialni i nim zdążyła uciec do łazienki, Rob stanął w
drzwiach.
- A więc się obudziłaś - rzekł, przyglądając się jej skąpo osłoniętej nagości.
- Mmm... no tak - odparła z lekką chrypką i zaczęła się śmiać, dostrzegając komiczną stronę tego
spotkania. - Myślałam, że jeszcze śpisz.
- Tak było - rzekł cicho, podchodząc do niej - ale teraz już nie śpię. Przez całą noc leżał u mojego
boku ktoś ciepły i słodko pachnący, ale ledwie sobie poszedł, poczułem się zagubiony.
To nie dzieje się naprawdę, powiedziała do siebie Nina. Nie trafia się dwa razy do raju. Lada
moment zacznie postukiwać wiadrem i szczotką Kitty Kelsall albo ktoś wywoła Roba. Cofnęła się o
krok, marszcząc swój zadarty nosek.
- Mam wątpliwości co do tego słodkiego zapachu. Właśnie zdjęłam ubranie, które miałam na sobie
stanowczo za długo, i zamierzałam wziąć prysznic.
- Pachniałabyś słodko nawet wtedy, gdybyś wyczołgała się z gnojówki na farmie, ale skoro tak ci na
tym zależy, to może wezmiemy prysznic razem?
Zaokrągliły jej się oczy.
- Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Jesteś dla mnie
taki mity. Traktujesz mnie tak, jakbym nie była chora na żadną zakazną chorobę. Skąd ta zmiana?
Zmiech zamarł mu na ustach. Wyraz jego twarzy sprawił, że Nina wstrzymała oddech.
- Ostatniej nocy, kiedy spałaś, zdałem sobie sprawę, że jesteś tu, gdzie twoje miejsce. Ze mną. I że
od tej chwili, gdziekolwiek pójdziemy, pójdziemy razem. Powtarzałem sobie, że nie nadeszła
jeszcze właściwa chwila na wyznanie, jak bardzo cię kocham, ponieważ tak niedawno zerwałem
zaręczyny z Bettine, ale pozbyłem się tych skrupułów i byłem gotów ruszyć naprzód, gdy Eloise
usłyszała dobrą diagnozę. To była cudowna wiadomość, ale znowu niewłaściwa pora, ponieważ
otwierała się przed tobą możliwość wyjazdu za granicę, o czym tak marzyłaś. Ale ja już dłużej nie
wytrzymam, Nino. Kocham cię! Uwielbiam! Chcę mieć z tobą dzieci i szanować cię do końca życia.
Więc co teraz zrobimy?
- Zostaniemy w Stepping Dearsley do czasu, aż nasze dzieci dorosną, a ty uznasz, że możesz
porzucić tę praktykę. Wtedy zrobimy to, co planowałam... razem - rzekła cicho. - Zgoda?
Kiwnął głową.
- Tak. Nie muszę być do końca życia internistą w wiejskim ośrodku zdrowia. Zrobimy tak, jak
powiedziałaś. Któregoś dnia zawieziemy naszą wiedzę i umiejętności do innego kraju, gdzie
będziemy potrzebni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl