[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Ruth najpierw usiadła, a potem położyła się na łóżku. Piętro przytulił twarz do jej piersi. Był
wstrząśnięty. To nie było tylko pożądanie, nie tylko uczucie, ale jakaś mistyczna kombinacja tych
dwóch, warta każdego poświęcenia. Gdyby miał taką władzę, sprawiłby, żeby to trwało wiecznie.
Ale świat nie dał o sobie zapomnieć. Istniał gdzieś na skraju jego świadomości, przypominając mu te
chwile, gdy Ruth zarzuciła mu ręce na szyję i szeptała mu do ucha: Te voja ben.
To niechciane wspomnienie go zdenerwowało. Wtedy, owej pierwszej nocy, Ruth zdawała się
półprzytomna i chyba brała go za Gina. Zaraz potem się ocknęła i zachowywała się, jakby nigdy nic.
Przysiągł sobie, że nigdy jej o tym nie powie, ale teraz...
- O co chodzi? - spytała zaniepokojona.
- Jak możesz pytać? Chyba oszalałem... Wstał pełen odrazy do samego siebie.
- Jak możesz mówić, że to szalone, skoro tego pragniesz? - spytała Ruth. - Oboje tego pragniemy.
- Czy tylko to się liczy? To, czego pragniemy w tym momencie? A potem? Potem będziemy żałować?
- %7łałowałbyś? - spytała cicho. Piętro znów nad sobą panował.
- %7łałowałbym wszystkiego, czym mógłbym cię zranić.
- Ja siÄ™ tym nie przejmujÄ™.
- A ja muszę się przejmować. Nie jesteś w najlepszym stanie, i to cię tutaj sprowadziło. Zwróciłaś się
do mnie o pomoc, a ja...
- Nie jestem niepełnosprawna.
- Ale nie jesteś też zupełnie zdrowa. Ledwie parę go-
dzin temu biegłaś na dworzec na spotkanie z Ginem. Gdyby tam był, co byś czuła?
- Nie wiem.
- No właśnie. Może go kochasz, może nie. Dopóki nie znajdziesz na to odpowiedzi, nie mam prawa...
- Może mnie pragniesz - rzuciła ze złością, zapinając w pośpiechu guziki. Wiedziała, że na razie to
koniec.
- Tak, pragnę. Gdyby nic między nami nie stało, mógłbym wrócić do swoich starych zwyczajów i...
- Nawet tego nie mów - przerwała mu. - Nie mów, że byś mnie wykorzystał, jakbym była ofiarą.
- Nie to miałem na myśli.
- Chyba właśnie to - rzekła gwałtownie.
- Chodzi mi o to, że jesteś bezbronna. Gdybym wykorzystał. .. wziął to, co masz do ofiarowania -
poprawił się, widząc jej złowrogie spojrzenie - zachowałbym się niewybaczalnie. Mam już dość
niewybaczalnych rzeczy na swoim koncie.
Chciała zapytać, czy miłość do niej jest niewybaczalna, ale ugryzła się w język. Nie śmiała użyć słowa
miłość, choć w jej sercu rosło przekonanie, że to jest właśnie to.
- Nie wierzę, że zrobiłeś cokolwiek niewybaczalnego.
- Co ty o mnie wiesz, do diabła? - Ruth prawie podskoczyła. Nie tylko podniósł glos, ale powiedział to
z wściekłością. - Co ty wiesz? - powtórzył już spokojniej. - Znasz moje życie, wiesz, czego
doświadczyłem? Znasz mnie?
- Tak sądziłam.
- Nie wiesz o mnie więcej niż ja o tobie. Gramy w grę, w której występujesz w trzech osobach, ale to
nie jest gra. To jest tragiczna rzeczywistość. Co byś o mnie pomyślała, gdybym zawiódł twoje
zaufanie?
- Ufam ci...
- Dlaczego?
- Cały czas opiekowałeś się mną i mnie nie skrzywdziłeś.
- Czekałem na właściwy moment. - Zaśmiał się gorzko. - Możesz być pewna, że to nieprawda?
Potrząsnęła głową oniemiała.
- Nie możesz być pewna, bo nic o mnie nie wiesz. - Pochylił się ku niej, jego oczy były zimne. -
Mogłem cię potraktować, jak chciałem, a ty nie miałabyś wyjścia. Kto by ci uwierzył w tym mieście,
gdybyś się na mnie poskarżyła?
Jego ponura wrogość wzbudziła w niej złość.
- Jasne - warknęła. - Pomyśleliby, że wracasz do formy. Drugi Casanovą, tak cię nazywali?
- Słyszałaś? Zwietnie. Może odzyskasz rozum.
- Słyszałam o twojej szalonej młodości. Pewnie połowę z tego wymyśliłeś.
- Zapewniam cię, że nie. Zachowywałem się tak fatalnie, jak opowiadają, i mam też na swoim koncie
kilka występków, o których, na szczęście, nikt nie wie.
- Więc nikt by mnie nie słuchał. Powiedzieliby, że powinnam się cieszyć, że mnie w ogóle
zauważyłeś. Tyle że ty już nie jesteś Casanovą.
- Nie wiesz, kim jestem - rzekł ostro. - Gdybyś wiedziała, miałabyś dość rozsądku, żeby tu ze mną nie
siedzieć.
- Mów sobie, co chcesz. Nie jestem głupia. Uważam, że zasługujesz na zaufanie.
- Masz tak bogate doświadczenie? Gino nauczył cię czegoś na ten temat? Zmiem wątpić. A co było
przed nim?
To było okrutne. Ruth zamknęła oczy. Piętro wyciągnął do niej rękę, ale cofnął ją, nim to zauważyła.
- To się więcej nie powtórzy - rzekł martwym głosem. - Daję ci słowo. Dobranoc.
Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Chwilę pózniej Ruth usłyszała, jak zamknął się w swoim pokoju. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl