[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Mimo wszystko DuÝy George wzià" sobie do serca matry-
monialne plany kuzyna. Kiedy stojàc na ska"ach, desperackim
gestem wyrzuci" ramiona w gór´, uzna" za cud, Ýe zamiast re-
cytowaç falom i gwiazdom swe wiersze, moÝe obrzuciç obe-
lgami wdow´ Terlizzick.
Og"osi" ca"emu Êwiatu, Ýe Terlizzickowa jest rozwÊcieczo-
nà kobrà, wielkà, t"ustà kretynkà, drapieÝnà samicà i tygrysi-
cà Êliniàcà si´ na widok zdobyczy. Wspó"czu" Ma"emu Geor-
ge owi. UwaÝa" go za biednego faceta o zbyt bujnej fantazji.
Powinien uwaÝaç! Dwaj m´Ýczyêni odeszli juÝ z Ýycia Terliz-
zickowej, pozostawiajàc jej ogromne doÊwiadczenie w pew-
42
nych sprawach. Jest naprawd´ rozrzutna, jeÝeli chodzi o m´-
Ýów.
Wszystkie te i podobnie pochlebne komentarze by"y
skrz´tnie powtarzane Ma"emu George owi i pani Terlizzick,
bez oglàdania si´ na fakt, czy sprawia"y im przyjemnoÊç czy
nie. Ma"y George znalaz" na to rad´ i ostentacyjnie podarowa"
DuÝemu George owi ca"à trójk´ dzieci Musztardy.
Bia"a bogini poranka sta"a na paluszkach na zegarowej pó"-
ce, a warstwa kurzu zdàÝy"a juÝ pokryç jej zgrabne nogi. Kie-
dy kapitan Leon wystartowa" ze swojà loterià w Chapel Point,
Ma"y George oznajmi", Ýe nic nie zdo"a go powstrzymaç
przed ponownym uczestnictwem w zabawie.
Wiosna i lato przemin´"y, nadesz"a jesie’. Przed nastaniem
zimy mieszka’cy Rose River zacz´li ocieplaç swe chaty wo-
dorostami. Nie czyni" tego tylko pisarz, który zawsze wyjeÝ-
dÝa" przed zamarzni´ciem zatoki.
Pewnego wieczoru DuÝy George w´drowa" wzd"uÝ wy-
brzeÝa w stron´ latarni morskiej. By" to d"ugi i doÊç wyczer-
pujàcy spacer, jak dla cz"owieka cierpiàcego na dolegliwoÊci
reumatyczne. DuÝy George uwaÝa" jednak, Ýe to o wiele lep-
sze niÝ siedzenie w domu i granie w bierki. Dobija"y go krót-
kie dni i d"ugie, szybko zapadajàce wieczory, a na dodatek
cierpia" z powodu wiecznych przeciàgów panujàcych w cha-
cie Wilkinsa. Mia" nadziej´, Ýe Ýona starego latarnika pocz´-
stuje go obiadem. Wprawdzie kuchnia DuÝego George a po-
prawi"a si´ ostatnio, ale on sam dawno doszed" do wniosku, Ýe
jest za stary, by osiàgnàç kulinarne mistrzostwo. Z drugiej zaÊ
strony nie pozwala" sobie na cz´ste myÊlenie o t"ustych pud-
dingach i smakowitych potrawach przygotowywanych przez
Ma"ego George a. Stara" si´ zapomnieç o s"odkich ciastecz-
kach, gdyÝ w przeciwnym razie popad"by w szale’stwo.
Tego ranka spad" pierwszy Ênieg. S"o’ce Êwieci"o przez
godzin´ lub dwie, a póêniej znikn´"o za chmurami. Krótki
43
dzie’ sta" si´ zimny i surowy, tak jakby ktoÊ okry" ziemi´
p"aszczem sinego przymrozku. GdzieÊ w dali s"ychaç by"o
niewyraêny gwizd pociàgu. J´kn´"a Stara Pani Zatoki i DuÝy
George wiedzia", Ýe oznacza to zbliÝajàcy si´ sztorm. Móg",
co prawda, wróciç do domu drogà przy rzece, ale pomyÊla", Ýe
przyp"yw nie b´dzie na tyle wysoki by uniemoÝliwiç przejÊcie
na skróty. Kiedy jednak dotar" do czerwonawego pó"wyspu,
na którym wznosi" si´ stromy p´kni´ty masyw skalny znany
jako Dziura w Âcianie, przyp"yw si´ga" znacznie wyÝej, niÝ
DuÝy George si´ spodziewa". Tak naprawd´ nie by"o tam
przejÊcia. Wspinaczka w gór´ po skalistym klifie nie wcho-
dzi"a w rachub´, bowiem jego Êciana wznosi"a si´ zbyt stro-
mo, a odwrót z tego miejsca oznacza" spore nad"oÝenie drogi.
Wtedy DuÝy George wpad" na szalony pomys". Skoro nie
móg" przejÊç naoko"o s"ynnej Dziury w Âcianie, od której pó"-
wysep wzià" swojà nazw´, spróbuje przejÊç przez nià. Niko-
mu wczeÊniej to si´ nie uda"o, ale przecieÝ kiedyÊ musi byç
ten pierwszy raz. Trzeba zaryzykowaç.
Woda podchodzi"a coraz wyÝej, powoli zalewajàc pó"wy-
sep. Otwór w ska"ach powi´ksza" si´ z roku na rok, ulegajàc
nieustannemu dzia"aniu wody i temperatury i teraz wydawa"
si´ juÝ ca"kiem spory. DuÝy George nie by" ani wysoki, ani t´-
gi, dlatego uwierzy", Ýe zdo"a przecisnàç si´ mi´dzy ska"ami.
Po"oÝy" si´ na ziemi, podczo"ga" do otworu i ostroÝnie wsunà"
we’ g"ow´ i ramiona. W pewnej chwili zrozumia", Ýe jest
grubszy, niÝ przypuszcza" i przez chwil´ wydawa"o mu si´, Ýe
Êciany zaczynajà na niego napieraç. Jednak postanowi" brnàç
dalej. Co prawda próbowa", ale nie bardzo móg" si´ poruszaç.
W niezrozumia"y sposób p"aszcz owinà" mu si´ wokó" bar-
ków i skutecznie go skr´powa". Na próÝno DuÝy George kr´-
ci" si´, wierci" i szarpa". Ska"y wi´zi"y go jak Ýelazny po-
trzask. Im mocniej si´ wyrywa" z ich uÊcisku, tym bardziej si´
zakleszcza". Ostatecznie utknà" w szczelinie zmarzni´ty
i przepe"niony uczuciem paraliÝujàcego strachu. Jego g"owa
znalaz"a si´ dok"adnie w samym centrum skalnego otworu,
44
zablokowane barki wykluczy"y wykonanie jakiegokolwiek
ruchu, a nogi... W"aÊnie, gdzie by"y jego nogi? Nie dzia"o si´
z nimi nic szczególnego poza tym, Ýe wystawa"y dok"adnie po
drugiej stronie skalnej Êciany.
CóÝ za beznadziejna sytuacja! Sam na pustej plaÝy zalewa-
nej przyp"ywem, uwi´ziony w skale, wobec nadchodzàcej li-
stopadowej nocy i nadciàgajàcego sztormu. Tego si´ nie da
przeÝyç! Umrze na zawa" przed nadejÊciem dnia, jak stary ka-
pitan Jobby, który po pijanemu usi"owa" przeleêç przez za-
mkni´tà bram´ i  niestety  juÝ na niej zosta".
Podczas spaceru DuÝy George nikogo nie spotka", a wo"a-
nie o pomoc w tej sytuacji i tak niczego nie zmieni. Ani przed
nim, ani za nim nie by"o Êladu obecnoÊci cz"owieka, tylko za- [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl