[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wypomniane przysługi są zródłem obrazy:
Posłuch nad męstwo zbytnie milszy mi sto razy.
%7łegnaj! Nie straszną dla mnie twoja złość bez siły
I zrywam wszystkie więzy, które nas łączyły.
ACHILLES
Dziękuj więzom jedynym, jakie gniew mój ceni
Jeszcze w tobie szanujÄ™ ojca Ifigenii.
Bez tej nazwy, być może, król nad królów tyle
Po wyzwaniu tym krótkie miałby życia chwile.
Pomnij dwa tylko jeszcze słowa mi zostały:
Bronić muszę twej córki i mej własnej chwały.
Nim w jej serce niewinne zdołasz cios wymierzyć,
Oto pierś, w którą wcześniej przyjdzie ci uderzyć.
SCENA SIÓDMA
AGAMEMNON sam
Oto co na niÄ… zgubÄ™ niechybnÄ… sprowadza
Córki mojej bezbronnej większa była władza.
Twoja miłość, co tutaj grozi mi zuchwała,
Przyspiesza cios fatalny, który wstrzymać chciała.
Nie wahajmy się dłużej; nic jej nie ocali;
Moja duma zraniona przeważa na szali.
Achilles, kiedy grozi, wskazuje mi drogÄ™!
Bo litość moją mógłby poczytać za trwogę.
Hej! Do mnie, straże!
SCENA ÓSMA
A g a m e m n o n , E u r y b a t e s, strażnicy
EURYBATES
Panie?
AGAMEMNON
Co czynić, bogowie?
Czyli głos mój ten rozkaz tak straszny wypowie?
Jakich zwycięstw, okrutny, tędy wiedzie droga?
298
Jakiegoż to w ich ręce wydać pragniesz wroga?
Matka czeka mnie, matka, nie strwożona niczym,
Co krwi swojej chce bronić przed ojcem zbrodniczym;
Z jej objęcia, być może. mniej ode mnie dzicy,
Nie zechcą swej księżniczki wydzierać strażnicy.
Achil grozi nam, Achil wyzywa i Å‚aje
Czy przez to moja córka zuchwalszą się staje?
Czy uchodzi tym bogom, co krwi jej żądali?
Na cios z ręki ojcowskiej czy bodaj się żali?
Ach, co mówię? W bezbożnym zapale co czynię?
O cóż taką ofiarą mam prosić boginię?
Jakież chlubne nagrody, męstwu przyrzeczone,
Jakież laury mnie skuszą, krwią córki zbroczone?
Nie, nie zdołam: Krew święta i miłość mnie wzywa,
I wstydem być nie może litość sprawiedliwa.
Niech więc żyje. Lecz jak to?! Niepomny mej chwały,
Mam dopuścić, by górę wziął Achil zuchwały?
PychÄ™ jego bezmiernÄ… jeszcze tym podwojÄ™:
Sądzić będzie, żem uległ, a może się boję?
W jaką błahą myśl moja znów popadła trwogę:
Czyż Achila inaczej ukorzyć nie mogę?
By go dręczyć, z mej córki uczynię narzędzie:
On ją kocha dla męża innego żyć będzie.
Księżniczkę i królową wezwij, Eurybacie.
SCENA DZIEWITA
A g a m e m n o n , strażnicy
AGAMEMNON
O bogowie! Jeżeli w swych zamiarach trwacie,
Jeśli wasza nienawiść dalej po nią sięga,
Cóż może przy was wszelka śmiertelnych potęga?
Zgubi ją moja miłość, co dla niej się stara:
Wiem o tym lecz zaprawdÄ™, tak wielka ofiara
Warta jest, byście znowu od waszego sługi
Zechcieli jej, bogowie, żądać po raz drugi.
SCENA DZIESITA
A g a m e m n on, K l i t e m n e s t r a, I f i g e n i a, E r y f i la.
E u r y b a t e s, D o r y d a, strażnicy
AGAMEMNON
Pani, chcesz ją ocalić, posłuchaj, co rzekę:
Córkę twoją ci wracam i daję w opiekę.
299
Z tych okrutnych co rychlej zabierz ją wybrzeży;
Pod dowództwem Arkasa daję ci żołnierzy.
Chętnie mu jego zdradę przebaczam szczęśliwą;
Trzeba sekret zachować i działać co żywo.
I Ulisses, i Kalchas milczÄ… do tej chwili:
Strzeżcie się, by ucieczki waszej nie odkryli.
Schowaj dobrze swą córkę i niech armia cała
Sądzi, żem wysłał ciebie, lecz ona została.
Uchodzcie. Oby, syci Å‚ez moich widokiem,
Bogowie ją na długo skryli przed mym okiem!
Straż niech idzie z królową.
KLITEMNESTRA
Panie!
IFIGENIA
Ojcze drogi!
AGAMEMNON
Nim kapłan grozny spełni, co mu każą bogi,
Uchodzcie, mówię. Ja zaś, by nie mógł wam szkodzić,
Idę prośbą udaną czujność jego zwodzić.
I fatalny obrządek, na który już pora,
Każę odwlec co najmniej dzisiaj do wieczora.
SCENA JEDENASTA
E r y f i l a, D o r y d a
ERYFILA
Nie, pójdz ze mną, Dorydo. Inną mamy drogę.
DORYDA
Czyż za nimi...
ERYFILA
Nie, dłużej walczyć już nie mogę.
Skutki uczuć Achila widzę dziś na sobie:
Z gniewem moim bezsilnym spocząć nie chcę w grobie.
Dość wahania, Dorydo, zgubię ją lub zginę.
Pójdz ze mną, Kalchasowi tę wydać nowinę.
300
AKT PITY
SCENA PIERWSZA
I f i g e n i a, E g i n a
IFIGENIA
Nie wstrzymuj mnie: do matki wróć mojej, Egino.
Czas uciszyć gniew bogów należną daniną:
Przez krew moją, co chciała ujść im, nieszczęśliwa,
Spójrz, jaka dzisiaj burza nad nami się zrywa.
Pomnij, w jakim królową oglądałaś stanie,
Jak nas obóz w ucieczce wstrzymał niespodzianie
I z jakim dzikim zuchwalstwem zewszÄ…d w naszÄ… stronÄ™
Zwracały się ich włóczni groty wyostrzone...
Straż w rozsypce: królowa, co leży omdlała...
Nazbyt cierpi, więc pozwól, bym z nią się rozstała;
Jej pomocy bezsilnej czekać nie chcę dłużej:
Niech mi zmysłów jej zamęt w ucieczce posłuży.
Biada! Ojciec mój nawet, wierzaj memu słowu,
Gdy mi życie ocala, zabija mnie znowu.
EGINA
On? Co słyszę, o pani? Cóż nagle się stało?
IFIGENIA
Achilles go uraził mową zbyt zuchwałą.
Lecz król żąda, bym, gniewne z nim dzieląc porywy,
Memu sercu ten przymus zadała straszliwy.
Przez Arkasa mi swoje objawił żądania:
Mówić bodaj z Achilem na zawsze mi wzbrania.
EGINA
O pani!
IFIGENIA
Ciemny losie! Wyroku zbyt srogi!
%7łycie tylko mi odjąć chcą łaskawsze bogi.
Umrę zatem, posłuszna, i miłość daremną...
Lecz co widzÄ™, bogowie! Achilles?
301
SCENA DRUGA
I f i g e n i a, A c h i l l e s
ACHILLES
Pójdz ze mną.
Niech cię krzyki nie trwożą ni zgraja prostacza.
Co twój namiot, o pani. tak ciasno otacza.
Ukaż się; zanim jeszcze ciosy moje spadną,
Lęk przed tobą tę ciżbę utworzy bezładną.
Patrokles, a z nim wodzów kilku z mojej świty
Tesalczyków ci wiodą hufiec znamienity;
Inne, pod znakiem moim dalej zgromadzone,
Niezłomnych swych szeregów dadzą ci ochronę.
Od wrogów chcę bezpieczną cię osłonić strażą:
Pod namioty Achila niech się przyjść odważą.
Cóż to, pani? Co widzę? Tak mi jesteś rada,
%7łe na słowa me tylko płacz twój odpowiada?
Czyli ufasz wciąż jeszcze tej broni bez siły?
Zpieszmy twojego ojca te łzy nie wzruszyły.
IFIGENIA
Wiem o tym: więc jedyną pokładam nadzieję
W mieczu owym, co wkrótce krew moją przeleje.
ACHILLES
Ty, umrzeć? Mowy takiej poniechaj, zaiste.
Czyś niepomna, że związki nas łączą wieczyste?
Czyś niepomna, by przeciąć te spory bez treści,
%7łe szczęście moje całe w twym życiu się mieści?
IFIGENIA
Nie z moją smutną dolą niebiosa związały
Szczęście twojego życia, tak pełnego chwały.
Miłość nasza nas zwiodła, bo niebios rachuby
Szczęście twoje uczynią owocem mej zguby.
Pomyśl, o panie, pomyśl, jak zaszczytne żniwa
Dłoniom twoim wyprawa przyniesie szczęśliwa;
Chlubne pola bitewne, rojeń waszych godne,
Krwią moją nie zroszone są dla was bezpłodne.
Taka jest wola bogów, ojcu memu znana;
Próżno, głuchy, namowy odrzucał kapłana.
Przez Greków, co na moje sprzysięgli się życie,
Raz jeszcze wola niebios przemawia niezbicie.
Ruszaj: sławie twej przeszkód przynoszę zbyt dużo.
Zpiesz wypełnić, co z dawna wyrocznie ci wróżą
Zwietnego w tobie Grecja czeka bohatera;
Na wrogów ten gniew obróć, co w duszy ci wzbiera.
Priam blednie: strwożoną już oglądam Troję,
302
Gdy stos dla mnie wzniesiony i Å‚zy ujrzy twoje.
Idz, w mieście, co się ludu wyzbędzie połowy,
Niech śmierć moją trojańskie opłakują wdowy.
W tej nadziei spokojna, radosna odchodzÄ™;
Gdy nie mogłam Achila towarzyszyć drodze,
Ufam, że przyszłość, która twe czyny uświęci,
I mnie z nimi połączy w potomnych pamięci;
%7łe od śmierci mej strasznej, zródła twojej chwały,
Będą się owe chlubne dzieje zaczynały.
%7łyj, boskich przodków godzien; żegnaj mi, o panie.
ACHILLES
Nie sądz, bym tak złowróżbne przyjął pożegnanie.
Próżnoć się na tę mowę zręczność twoja sili,
Ojcu służyć, mnie zwodzić w jednej pragnąc chwili;
Próżno, pani, do śmierci zdążając z uporem,
Zgubę swoją chcesz dla mnie uczynić honorem.
Owe świetne podboje, owe laurów żniwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]