[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kubusiu, historia twoich amorów? . Zamiast odpowieóieć, Kubuś wykrzyknął:  Do
diabła z historiami moich amorów! A toć ja, dalibóg, zostawiłem &
PAN: Cóżeś zostawił?
Zamiast odpowieóieć Kubuś wywracał wszystkie kieszenie i przeszukiwał nada-
remnie. Zostawił pod poduszką mieszek podróżny z pienięómi, ale ledwie zdążył
uczynić panu to przykre zwierzenie, ów zakrzyknął:  Do diabła z historiami twoich
amorów! Toć mój zegarek został na kominku! .
Kubuś nie dał się prosić; natychmiast zatoczył koniem i poczłapał z powrotem po-
wolnym truchtem, nigdy bowiem nie było mu spieszno&  Do ogromnego zamku?
 Nie, nie. Spośród rozmaitych możliwych noclegów wybierzcie ten, który najlepiej
odpowiada okolicznościom.
Pan, SÅ‚uga, Nuda
Tymczasem pan jechał ciągle naprzód: oto więc pan i sługa rozóielili się i nie
wiem, któremu z nich towarzyszyć. Jeśli chcecie udać się za Kubusiem, miejcie się
na baczności: poszukiwanie sakiewki i zegarka może być tak długie i zawikłane, iż
nieprędko uda się słuóe połączyć ze swym panem, jedynym powiernikiem jego amo-
rów, a wtedy bywajcie zdrowe, amory Kubusia. Jeśli wysławszy go samego na poszu-
kiwanie zegarka i sakiewki, zechcecie dotrzymywać kompanii panu, bęóie to z waszej
strony wielka uprzejmość, ale przypłacicie ją potężną nudą: nie znacie jeszcze luói
tego gatunku. Myśli w głowie ma jak na lekarstwo: jeśli mu się zdarzy powieóieć
coś do rzeczy, to chyba coś zasłyszanego albo też przypadkiem. Ma oczy jak wy i ja:
ale przeważnie nie wiadomo, czy patrzy. Nie śpi, a także nie czuwa: pozwala spływać
życiu: to jego zwykłe zatrudnienie. Automat ów wędrował przed siebie, oglądając
się od czasu do czasu, aby sprawóić, czy Kubuś nie wraca; schoóił z konia i szedł
piechotą; wsiadał z powrotem, jechał ćwierć mili, znów złaził i siadał na ziemi, okrę-
ciwszy uzdę dokoła garści i wsparłszy głowę na rękach. Kiedy znużył się tą postawą,
wstawał i patrzał z daleka, czy nie widać Kubusia. Ani śladu! Wówczas niecierpliwił
się, raz po raz mruczał bez myśli:  Hycel! pies! łajdak! góie on sieói? co on robi?
Czy potrzeba tyle czasu, aby odnalezć sakiewkę i zegarek? Kości mu pogruchocę! to
de is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 17
go nie minie; och, kości pogruchocę! . Następnie szukał zegarka w kieszonce, góie
go nie było, i popadał stopniowo w ostateczną rozpacz, nie wieóiał bowiem, co po-
cząć bez zegarka, tabakierki i Kubusia; były to trzy wielkie pociechy jego życia, które
spływało na zażywaniu tabaki, spoglądaniu na goóinę i zadawaniu pytań Kubusiowi:
a to we wszystkich możliwych kombinacjach. Pozbawiony zegarka, musiał się tedy
ograniczyć do samej tabakierki, którą otwierał i zamykał co minuta, ot, jak i ja czynię,
kiedy się nuóę. Wieczorna pozostałość tabaki w mojej tabakierce stoi w stosunku
prostym do zabawy lub odwrotnym do nudy w ciÄ…gu dnia. BÅ‚agam ciÄ™, czytelniku,
abyś się oswoił z tym sposobem mówienia zapożyczonym z geometrii, podoba mi się
bowiem jego ścisłość i będę się nim nieraz posługiwał.
No i cóż? masz już dosyć pana; a że sługi coś długo nie widać, czy chcesz, abyśmy
podążyli ku niemu? Biedny Kubuś! W chwili, gdy o nim mówimy, wykrzyknął bole-
śnie:  Było tedy napisane w górze, iż jednego i tego samego dnia przytrzymają mnie
jako złoóieja i bandytę, zaprowaóą do więzienia i w dodatku obwinią o uwieóenie
óiewczyny! .
Gdy wolnym truchcikiem zbliżał się do zamku& nie& do miejsca ostatniego
noclegu, minął go jeden z owych wędrownych kramarzy kupczących wszelkim to-
warem i krzyknął:  Panie szlachcicu, mam podwiązki, paski, łańcuszki do zegarków,
tabakierki najnowszej mody, dewizki, pierścionki, pieczątki. Oto zegarek: złoty, cy-
zelowany, z podwójną kopertą, jak nowy & Kubuś odparł:  Szukam właśnie zegarka,
ale to nie ten & i dalej człapał drogą, ciągle wolnym truchcikiem. Gdy tak jechał,
nagle zdało mu się, iż wiói napisane w górze, że zegarek ofiarowany przez tego
człowieka jest tożsamym z zegarkiem jego pana. Nawraca tedy i rzecze:  Pokaż no,
przyjacielu, ów zegarek w złotej oprawie, mam jakieś przeczucie, że mi się nada .
 Na honor  odparł przekupień  nie óiwiłbym się: piękna, baróo piękna
sztuka, prawóiwy Julian Le Roi¹w . Ledwo parÄ™ chwil, jak go mam w posiadaniu;
nabyłem go ot, za bezcen, ustąpię też niedrogo. Lubię zysk mały a częsty; ale teraz
lichy czas na interesa: mogę ze trzy miesiące czekać na podobną gratkę. Wyglądasz
na poczciwego człowieka; wolę, abyś pan skorzystał niż kto inny&
Tak gwarząc, przekupień ułożył kramik na ziemi, otworzył go i wydobył zegarek,
który Kubuś poznał natychmiast i bez zóiwienia; o ile bowiem nigdy się nie śpieszył, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl