[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na jachtach przypływają również ludzie z Grand Island. Myślę, że powinnaś pokazać te
zdjęcia Elizabeth Hart. Jest współwłaścicielką restauracji  Grist Mill i założycielką butiku
 Elizabeth's Magic w Mooseville. Powołaj się na mnie i powiedz jej, że zyska dzięki temu
rozgłos w całym stanie.
Qwilleran nie był przygotowany na znużone  halo , którym Polly rozpoczęła ich wieczorną
pogawędkę.
- Polly! Wszystko dobrze? - spytał zaniepokojony.
- Nie wiem. Gdzieś tak w okolicy szóstki na dziesięciostopniowej skali. Poszłam na
lunch z moją przyjaciółką Shirley - wiesz, tą bibliotekarką z Lockmaster. Spotykamy się raz
na parę miesięcy. Tym razem kolej wypadła na jej przyjazd tutaj. Poszłyśmy do  Onoosh's
Cafe . W poniedziałek nie ma tam ruchu, a chciałyśmy pomówić spokojnie o sprawach
biblioteki. Wymieniłyśmy wrażenia i doszłyśmy do wniosku, że biblioteki to już nie to samo
co dwadzieścia lat temu. W bibliotekach chodziło kiedyś o książki! I o ludzi, którzy je
czytają! A teraz chodzi o całe to  audio i  wideo , i komputery, i ludzi, którzy wiecznie się
do czegoś spieszą. Tam, gdzie kiedyś była cisza i spokój, teraz można znalezć wszystko z
wyjątkiem książek. Nawet ochotnikom się już nie podoba i spózniają się często do pracy.
Publika wali tłumami, żeby zobaczyć zdjęcia gwiazd filmowych, ale nikt się nie zgłosi po
program czytelniczy. Shirley się zwalnia! Jej syn ma księgarnię w Lockmaster i zamierza tam
pracować. Ja chciałam jeszcze to ciągnąć, ale nie wiem, czy wytrzymam kolejne pięć lat
frustracji. A jeśli odejdę, to czym się będę zajmować? Mogłabym uczyć dorosłych czytania...
może masz jakieś inne propozycje, Qwill?
- Jeśli Fundacja K zdecydowałaby się otworzyć księgarnię w Pickax, zgodziłabyś się
ją poprowadzić? - spytał spokojnie.
- Co? Nie możesz tego mówić poważnie! - wykrzyknęła.
- To zbrodnia przeciw miastu tej wielkości, aby nie miało swojej księgarni! Mogłabyś
organizować grupy dyskusyjne i sesje czytania klasyków... zawsze można przywiezć autobus
słuchaczy z Ittibittiwassee Estates.
- Chyba zemdleję! - powiedziała Polly.
- Zanim to nastąpi, chciałbym ci jeszcze podziękować za płytę, którą mi ostatnio
kupiłaś!
Rozdział piętnasty
Qwilleran nie żartował w sprawie księgarni. Szykowały się długie spotkania z G. Allenem
Barterem, prawnikiem Fundacji K, i podróże do Chicago, aby zdecydować, czy księgarnia
powinna powstać w nowym budynku przy Book Alley, czy w dawnej siedzibie  Pickax
Picayune . W międzyczasie była jeszcze Kocia Rewia, którą należało przygotować... i Klub
Filmowy  Thelma , który lada chwila miał otworzyć podwoje... i kolejny felieton do rubryki
 Piórkiem Qwilla , który należało oddać w terminie.
Qwilleran szlifował swoje tysiąc słów o Almanachu fajnego Koko, gdy zadzwonił
Thornton Haggis.
- Mam dla ciebie ciekawe informacje, Qwill. Masz czas?
- Zcigam się z terminem. Wpadnij może o czternastej? I wez po drodze moją pocztę i
gazetÄ™. Napijemy siÄ™ czegoÅ› dla orzezwienia. Twoje informacje siÄ™ nie zestarzejÄ…?
- Pochodzą sprzed wieku. Parę godzin więcej nie powinno im zaszkodzić. To coś, o
czym się dowiedziałem w Towarzystwie Genealogicznym wczoraj wieczorem.
Osłabiło to nieco ciekawość słuchającego, powiedział jednak na zakończenie:
- Nie mogę się doczekać!
Po czternastej jego przyjaciel Thorn przyczłapał szosą od strony Centrum Sztuki i
Qwilleran przywitał go dzbankiem sangrii. Poruszyli kwestie pogody, przyszłości Klubu
Filmowego  Thelma oraz cen paliwa. Następnie Qwilleran zadał pytanie o TG, jak potocznie
nazywano organizację o dziesięciosylabowej nazwie.
- No... parę lat temu zaczęli inwentaryzować zagubione cmentarze.
- Jak można zgubić cmentarz?
- Od około 1850 roku ludzi grzebano na podwórkach, wzdłuż dróg i na małych
placykach przykościelnych. Dziś nie ma po nich śladu, ale grupa członków TG, którzy
nazywają się tropicielami grobów, przejrzała archiwa okręgu i znalazła setki wzmianek z
nazwami i lokalizacjami starych cmentarzy. Większość małych kościołów została zniszczona,
ale znalezli jeden drewniany kościółek mniej więcej wielkości garażu - za to z dumną
wieżyczką na dachu. Kamienny murek otacza niewielki cmentarz z nagrobkami nie
większymi niż betonowe pustaki - zachowały się jednak na nich nazwiska i daty. Najstarszy
nagrobek pochodzi z 1918 roku. Cmentarz jest kompletnie zarośnięty. Swoją drogą objęto go
programem ochrony dziedzictwa Klingenschoenów. TG stara się właśnie o pozwolenie na
jego uporządkowanie. I tu niespodzianka! Na cmentarzu pogrzebano troje Thackerayów, a do
tego jest prawie pewne, że to Milo i inni farmerzy zbudowali kościół.
- Hm... - zastanowił się Qwilleran. - To byłaby niezła historia dla  Coś tam , gdyby
się nią odpowiednio zająć. Czy TG ma już konkretne plany?
- Skoro do Moose County wróciła ostatnia z tutejszych Thackerayów, pomyśleli, że na
miejscu byłaby jakaś ceremonia poświęcenia. Znasz Thelmę. Myślisz, że się na coś takiego
zgodzi?
- Lubi, gdy się o niej dobrze mówi. Zatrudniła specjalistę od public relations.
Mógłbym ją wybadać.
- W takim razie nie będziemy rozpowszechniać informacji o grobie Thackerayów,
dopóki się z nami nie skontaktujesz.
Qwilleran obiecał, że zabierze Thelmę na lunch do pensjonatu  Nutcracker ; mógłby przy
okazji zaproponować zwiedzanie okolicy, w tym wycieczkę do starego drewnianego
kościółka. Zadzwonił do niej zaraz po wizycie Thorntona, lecz zanim zdążył wystosować
swoje zaproszenie, zawołała:
- Dziękuję, złociutki, że wysłałeś nas do tej uzdolnionej Elizabeth Hart! Przyjechała
dziś rano obejrzeć nasze kapelusze i powiedziała, że wystawi je u siebie z wielką
przyjemnością!
- Musisz mi o tym opowiedzieć! Przyjadę, powiedzmy, jutro o jedenastej i zabiorę cię
na lunch i wycieczkÄ™ po okolicy.
- Jakie mam włożyć buty? - brzmiała jej szybka odpowiedz. Rozłączył się zadowolony
z  dobrze spełnionej misji . Jeszcze tego samego dnia czekało go jednak trudniejsze zadanie.
Nowa w Moose County Akcja Kotek po cichu rozwijała skrzydła i nadszedł czas, aby ją
upublicznić, organizując zbiórkę pieniędzy podczas Kociej Rewii. Pytanie tylko: gdzie i kiedy
miała się ona odbyć? Spotkanie robocze w tej sprawie ustalono na wtorkowy wieczór w domu
MacLeodów przy ulicy Miłej. Qwilleran zjawił się o dziewiętnastej trzydzieści, gdy na
trawniku przed domem zgromadziło się już kilkoro sąsiadów, a od strony Indian Village
nadjeżdżał właśnie samochód z kolejnymi gośćmi. Hannah MacLeod witała wchodzących w
drzwiach, podczas gdy wujek Louie MacLeod grał na fortepianie utwory z musicalu Koty.
W domu przy Miłej wychowały się już trzy pokolenia muzyczne MacLeodów i
wszędzie można się było natknąć na portrety przedstawiające śpiewaków operowych,
skrzypków oraz pianistów.
Najmłodszy członek rodziny - adoptowany niedawno Danny - wprowadził gości do
sąsiedniego pokoju, stosując się do wymogów etykiety tak gorliwie, jak potrafi to chyba tylko
ośmiolatek. Przyniósł dodatkowe krzesła z kuchni, zapytał, czy ktoś życzy sobie wodę w
butelce, a także odpowiadał wyczerpująco na pytania o kocią kolonię.
- Koty muszą pozostać przy matce przez osiem tygodni... Matka karmi je i pokazuje, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl