[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Zmarzłaś - stwierdził.
- Tak? - szepnęła z roztargnieniem. A potem, tak
prowokacyjnie, \e sama Ewa byłaby z niej dumna, spytała:
- Więc czemu nie odwieziesz mnie do domu?
ROZDZIAA SIÓDMY
W drodze do domu ani Katy, ani Connor nie odezwali siÄ™
nawet słowem.
Na czerwonym świetle, ledwie widocznym spoza gęsto
sypiącego śniegu, Connor zerknął na Katy. Otulona
płaszczem, siedziała obok i wpatrywała się w szybę.
Connor wykorzystał okazję, by obejrzeć ją dokładnie:
poczynając od jasnych loków, po gęste rzęsy. I wargi, które
całował tak niedawno.
O czym myślała?
Jakby wyczuwając to pytanie, skierowała ku niemu głowę.
Spojrzeli sobie w oczy. Na ułamek sekundy świat się
zatrzymał.
Przez ten ułamek sekundy dostrzegła jego ocienione
zarostem policzki, podniecajÄ…ce ponad wszelkie wyo-
bra\enie dłonie w rękawiczkach i wargi, na które nie mogła
patrzeć bez utraty tchu.
O czym myślał?
Connor obserwował, jak w oczach Katy błyszczy
po\ądanie. Kiedy oblizała językiem wargi, choć z
pewnością zrobiła to nieświadomie, miał wra\enie, \e
zwil\yła jego usta. Czuł płonący w ciele ogień.
Zanim minął Billy Graham Parkway i wjechał na podjazd
przed budynkiem, który kiedyś nazywał domem, z nieba
spadały ju\ płatki wielkości ćwierć-dolarówek. Zmieniały
całkiem pospolitą okolicę w dzieło zimowej sztuki. Connor
wyłączył silnik. Niemal natychmiast wnętrze wozu
wypełnił chłód. To
MILCZENIE ANIOAÓW 97
przypomniało Katy o zimnym patio, gdzie stali razem
jeszcze pół godziny temu.
- Zmarzniemy tu - rzuciła cicho, otulając się płaszczem.
Connor nie zdejmował rąk z kierownicy i świadomie
powstrzymywał się przed spojrzeniem na Katy. Kiedy na
nią nie patrzył, miał przynajmniej szansę, \e powie to, co
powinien.
- Katy - powiedział chrapliwie. - Wiesz, co się stanie, jeśli
wejdÄ™, prawda?
Ta nie wyra\ona wprost sugestia sprawiła, \e Katy
zamknęła oczy. Pod powiekami tańczyły erotyczne wizje,
obrazy splecionych nagich ciał.
- Katy? - Jeśli to mo\liwe głos był jeszcze bardziej
chrapliwy, jak gdyby Connor kroczył po napiętej linie
zmysłów, ryzykując upadek przy najl\ejszej prowokacji.
Otworzyła oczy i zwróciła ku niemu twarz. W świetle
latarni dostrzegła, \e patrzy prosto przed siebie i zupełnie
niepotrzebnie zaciska palce na kierownicy.
- Tak - szepnęła. - Wiem.
To wyznanie odebrało Connorowi oddech. Mimo oporów
spojrzał na nią i czas znów się zatrzymał.
- To bardzo skomplikuje nasze sprawy - odezwał się
głucho. - Nic pózniej nie będzie ju\ takie samo. Wszystko
będzie inne. My będziemy inni.
-Wiem.
- Czy naprawdÄ™ tego chcesz, Katy?
- Tak. - Słowo było zaledwie lekkim dr\eniem wśród ciszy.
-Tego właśnie chcę. W tej chwili to jedyna rzecz, jakiej
pragnÄ™.
Connor przymknął powieki. Usłyszał to, na czym
najbardziej mu zale\ało. Wcią\ miał zamknięte oczy, gdy
usłyszał dzwięk otwieranych drzwi wozu.
Znieg otulił Katy, gdy wyszła w zimne ramiona
98 MOCZENIE ANIOAÓW
nocy. Jakąś częścią umysłu akceptowała fakt, \e
przekroczyła granicę, zza której nie ma ju\ powrotu. Inna
część wcią\ była oszołomiona wiadomością o wypadku
samolotu. Nadal dr\ały jej dłonie. Wiedziała, \e to dlatego
odpowiedziała tak szczerze i otwarcie. Nie potrafiła
okłamywać siebie, nie wobec takiego zagro\enia. Nawet
teraz sama myśl o utracie Connora wypełniała jej serce
niewyobra\alnym bólem.
Poczuła na łokciu jego dłoń. Wchodząc na stopnie, patrzeli
na siebie przez gęstą zasłonę śnie\nych płatków. Bez słowa
podeszli do drzwi. Katy znalazła klucz i dr\ącymi palcami
próbowała wsunąć go do zamka. Connor pomógł jej i po
chwili drzwi stanęły otworem.
Katy weszła do środka, Connor bez wahania ruszył za nią.
Zdą\yła zrobić jeden krok w stronę salonu, gdy poczuła, \e
Connor chwyta ją za ręce. Delikatnie i szorstko
równocześnie odwrócił ją i przycisnął do siebie. Bez
wstępów przylgnął wargami do jej ust. Chrapliwe,
nierówne oddechy wypełniły mroczne, ciche wnętrze.
Connor odsunął się, wcią\ wyciskając dzikie pocałunki na
twarzy i szyi Katy.
- Tęskniłem za tobą! -jęknął. - Bo\e, Katy, jak za tobą
tęskniłem!
- Ja te\ - szepnęła, obejmując dłońmi jego głowę.
Przyprószone śniegiem włosy były zimne jak jego
wargi. Mimo to pragnęłaby te wargi nie odsuwały się od
szyi, chyba po to, by wrócić do jej ust.
Całował ją mocno, pieszcząc i smakując językiem.
Otworzyła się przed nim, a potem z wolna przejęła
inicjatywę. Jęknął cicho, zsunął płaszcz z jej ramion i
przytulił mocniej.
Katy westchnęła, przyciskając dłonie do jego swetra. Czuła
uderzenia serca, przyspieszone po\Ä…daniem. Naturalnym
gestem przesuwała ciało w górę i w dół,
MILCZENIE ANIOAÓW
99
pieszcząc go tak, jak potrafi tylko doświadczona kochanka.
Jęknął i przyciągnął ją mocniej -w tym zmysłowym tańcu.
Po kilku sekundach odsunął się. Dyszał cię\ko.
- Przestań - szepnął. - Chyba \e chcesz tego tutaj.
- Czy robiliśmy to kiedyś tutaj?
Mimo napięcia ogarniającego ciało, Connor uśmiechnął się.
- Chyba nie. Ale chcę w naszym łó\ku.
Katy wyczuła, \e dla Connora było to wa\ne. Musiała
przyznać, \e dla niej równie\. Z całego domu tam właśnie
tęskniła za nim najbardziej.
- Więc zaprowadz mnie do łó\ka - kusiła.
Po drodze do sypialni zrzucili ubrania. Na schodach le\ały
rękawiczki Connora i czarne buty Katy. U szczytu zsunęła
satynowe spodnie. Connor dostrzegł czarne pończochy i
prowokująco kusą parę majteczek. Bez swetra i koszuli, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl