[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przyniosÄ™ ci herbatÄ™.
- Wspaniale. - Schwycił ją za rękę. - Co ja bym bez ciebie zrobił?
- Teraz zaparzyłbyś herbatę, a pózniej... nie wiem.
53
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
ROZDZIAA SZÓSTY
Postawiła tacę na nocnym stoliku, po czym starannie złożyła swoje
koce i położyła na komodzie.
- Opuszczasz mnie? - zmartwił się James.
- Jeszcze nie, ale o tej porze już nie zasnę. Natomiast ty
powinieneś dużo spać, żeby jak najprędzej zregenerować siły. -
Uśmiechnęła się promiennie. - Teraz idę się wykąpać, potem obudzę
mojego brata i nakarmię go twoim kosztem. Ty też będziesz musiał coś
zjeść.
- Tak, siostro. Eleri...
- SÅ‚ucham?
- Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję.
- Bardzo proszÄ™.
Z przyjemnością zanurzyła się w gorącej wodzie i zamknęła oczy.
Po kąpieli owinęła mokre włosy ręcznikiem. Zajrzała do sypialni; James
spał w najlepsze.
Na palcach poszła do kuchni, przygotowała kawę i grzanki i zjadła
śniadanie w błogiej samotności. Gdy przyszedł Nico, usmażyła mu
solidnÄ… porcjÄ™ jajek na bekonie.
- To się nazywa śniadanie! - zawołał żarłok. - Jak pacjent?
Zajrzałem do niego, ale śpi jak niemowlę.
- Czuje się lepiej, choć nie idealnie. Antybiotyk zadziałał i
temperatura spadła.
- Nie wywinÄ…Å‚ jeszcze czegoÅ› w nocy?
- Raz na krótko pomylił sen z jawą, ale sobie poradziłam. -
Odwróciła się, aby ukryć zmieszanie. - Potem spał spokojnie.
- Dziś też będziesz tu nocować? Jeśli chcesz, mogę wieczorem
przyjechać.
- Myślałam, że idziesz na mecz.
- Idę, ale pózniej mogę przyjechać.
54
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Oj, znamy się jak łyse konie - powiedziała roześmiana - więc
podejrzewam, że masz ochotę oglądać telewizję do północy.
- Wcale nie - żachnął się, urażony. - Chciałem służyć ci pomocą.
- Już to zrobiłeś, kochany, i bardzo ci jestem wdzięczna. Sama nie
dowlokłabym Jamesa do sypialni.
- Wiesz, on mi siÄ™ nawet podoba.
- To dobrze. Idz więc i zobacz, czy się obudził.
- Już lecę. - Po powrocie powiedział: - Twój pacjent nie śpi, ale
wyglÄ…da marnie.
- Trudno, żeby po antybiotyku tryskał zdrowiem i olśniewał urodą
- mruknęła, idąc za nim do przedpokoju. - Ostrożnie, uważaj na ścianę.
Będzie ci dość ciepło?
- Mówisz jak mama - burknął. - Do widzenia.
Przez chwilę stała na progu, patrząc w ślad za nim i z przy-
jemnością wdychając świeże, czyste powietrze. Potem poszła do
sypialni.
- James, robię śniadanie. Co zjesz?
- Nie jestem głodny, siostro.
- Nie pytałam, czy jesteś głodny. Zjesz jajecznicę i grzankę?
- Dla pani zjem wszystko, panno Conti - odparł, ciężko
wzdychajÄ…c.
- Nawet nerki na gorąco, panie Kincaid? - zażartowała.
- Wciąż nawracasz do nerek. Zabraniam ci o nich mówić!
Chętnie zjem jajecznicę i napiję się mocnej kawy.
Przyniosła apetycznie pachnące śniadanie i usiadła, ponieważ
James prosił, aby mu dotrzymała towarzystwa.
- Mam pewien pomysł - powiedział, zabierając się do jedzenia. -
Mniam, mniam, ale mi smakuje. Nie podejrzewałem, że tak zgłodniałem.
- Wczoraj nic nie jadłeś, więc nic dziwnego - zauważyła logicznie. -
Co to za pomysł?
- Zmartwiłem się, gdy mówiłaś o pracy w kawiarni.
- O, dlaczego?
55
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Bo miałaś przy tym bardzo smętną minę. Pomyślałem trochę i
doszedłem do wniosku, że mógłbym osobiście porozmawiać z twoimi
rodzicami. Gdybym im powiedział, jak bardzo jesteś nam potrzebna,
może łatwiej by się z tobą rozstali.
Nalała kawy do filiżanki i dopiero potem rzekła z ociąganiem:
- Może...
- Kiedyś i tak ich przecież opuścisz. Tak czy owak nie będziesz
wiecznie pracować ani u rodziców, ani u nas.
- Czemu tak uważasz? - spytała, marszcząc brwi.
- Masz wysokie kwalifikacje, jesteÅ› mÄ…dra, bardzo Å‚adna, a nade
wszystko dobra. Tego ostatniego dowiodłaś, poświęcając się dla mnie. -
Mrugnął porozumiewawczo. - Prędzej czy pózniej jakiś szczęśliwiec
zdobędzie twoje serce i założysz własny dom.
- I nigdy nie będę w nim sama.
- O to ci chodzi?
- Owszem. W przeciwieństwie do ciebie, nigdy nie mieszkałam
sama. Ale nie zagaduj mnie, bo czas na pastylki.
- Nie zareagowałaś, gdy wspomniałem o powrocie do nas. Może
jednak zmienisz zdanie? Przysięgam, że na serio nie podejrzewałem cię
o zdradzenie tajemnicy, ale musiałem zapytać. Więc proszę cię, wybacz
mi nietakt i wracaj.
- Dlaczego? - spytała, bacznie go obserwując. - Na pewno
znajdziesz kogoÅ›, kto mnie z powodzeniem zastÄ…pi.
- Chcę pracować z osobą pełną inicjatywy i znającą browarnictwo
od podszewki... - Urwał, ponieważ zaniósł się gwałtownym kaszlem. -
Zależy mi na kimś, komu można ufać i zlecać załatwianie spraw pod
moją nieobecność. I czasem zabrać w podróż służbową. Krótko mówiąc,
to masz być właśnie ty.
Zaniemówiła z wrażenia. Perspektywy, jakie przed nią roztoczył,
szczególnie wspólne podróże, były bardzo kuszące. Sądziła, że rodzice
nie odmówią prośbie i znajdą kogoś na jej miejsce. Rozsądek
podpowiadał, że nie powinna rezygnować z dobrej pracy z powodu
56
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
uczuć, jakie żywi w stosunku do dyrektora. Jedyne, co powinna zrobić,
to ustalić, że ich wzajemne stosunki nie będą wykraczać poza służbowe
ramy.
- Przemyślę moją decyzję jeszcze raz - powiedziała w końcu.
James ucieszył się i rozpromienił.
- Czy to znaczy, że porozmawiasz z rodzicami?
- Tak, w odpowiedniej chwili.
- Może dziś wieczorem?
- Czy w biurze jest aż tak zle i stąd pośpiech?
- Zupełny chaos. A przez moją nieobecność będzie jeszcze gorzej.
- Trudno. Musisz poleżeć kilka dni - orzekła stanowczo. - Nico za
wcześnie poszedł do szkoły i nawrót choroby był gorszy niż pierwszy
atak. A on - dodała z naciskiem - ma nadzwyczaj odporny organizm.
- Chcesz powiedzieć, że w moim podeszłym wieku trzeba być
ostrożnym?
- Nie przesadzaj z wiekiem - odparła roześmiana - ale rzeczywiście
lepiej uważać. Przynajmniej trzeba zażyć całą przepisaną dawkę
antybiotyku.
- Jeśli zgodzisz się być moją pielęgniarką, mogę chorować bez
końca - zawołał z wesołymi iskierkami w oczach. - Ale poważnie
mówiąc, teraz dam już sobie radę. Widzę, że jesteś bardzo zmęczona,
więc jedz do domu.
- Myślałam, że zostanę do lunchu, a potem przyjadę, żeby zrobić
kolację. W nocy już nie będę ci potrzebna, bo ostatnie antybiotyki masz
wziąć wieczorem.
- Pamiętam, ale będzie mi brak uroczej pielęgniarki.
Eleri nagle poczuła, że ogarnia ją irytacja. Przyjemnie było słuchać
pochwał dla umiejętności pielęgniarki i sekretarki, ale wolałaby, żeby
James chociaż raz pomyślał o niej jak o kobiecie.
Wieczorem rodzina spotkała się przy kolacji.
57
malutka
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Widzę, cara, że jesteś przemęczona - powiedział pan Conti. -
Czy ten twój Kincaid naprawdę nie ma nikogo, kto mógłby się nim
zaopiekować?
Eleri wyjaśniła, jak sytuacja wygląda i zakończyła:
- Naprawdę nie mogłam go zostawić. Wczoraj był bardzo marny.
- Wyglądał okropnie - potwierdził Nico. - Ale jest miły i na pewno
przypadłby ci do gustu, tato.
- Wątpię. - Pan Conti pokręcił głową. Eleri, mam nadzieję, że nie
spędzisz drugiej nocy z tym człowiekiem.
- Nie. Pojadę tylko, żeby dać mu kolację i wracam. Nie martw się o
mnie. Jutro rano stawiÄ™ siÄ™ na posterunku.
- Przestań! - gniewnie wtrąciła pani Conti. - Dobrze wiesz, że nie
martwimy siÄ™ z powodu pracy.
- Przepraszam, mamo - szepnęła zawstydzona.
- Jeśli ona znowu chce nocować u Jamesa, mogę im towarzyszyć -
zaofiarował się Nico.
- Z jakiej racji, synu? - fuknęła matka.
- Bo zaproponował, żebym mu mówił po imieniu - bronił się Nico.
- A El może poświadczyć, że się przydałem.
- Po to cię posłałam - rzekła pani Conti. - Eleri, dlaczego nie jesz?
- Nie jestem głodna.
- Więc może chora? - spytał pan Conti.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]