[ Pobierz całość w formacie PDF ]
co by się wydarzyło, gdyby postąpiła inaczej takie myśli na powrót wytrącały
ją z równowagi.
Will zapewne jest ju\ w odległej Japonii. Nie zna jego adresu ani
telefonu, a więc nie musi zmagać się z dylematem: zadzwonić czy nie
zadzwonić, napisać czy nie napisać, błagać, \eby Will do niej wrócił, czy te\
zrezygnować z niego na zawsze.
Carolinę prześladowały jednak słowa wypowiedziane przez Sue Ann:
Powinnaś była z nim pojechać . To było dla przyjaciółki oczywiste i bardzo
romantyczne. Carolina przekonała się ju\ jednak, \e rzeczywistość mo\e
odbiegać od marzeń. Will nie przypominał Paula, to jedno musiała przyznać.
Nie miała prawa go prosić, by zrezygnował ze swoich \yciowych planów jak
ka\dy mę\czyzna chciał mieć wszystko: ukochaną kobietę i ukochaną pracę.
Wyznał jej miłość i zaproponował mał\eństwo, ale zdą\yła się ju\ nauczyć, \e
nawet wieczyste przysięgi niczego nie gwarantują. Czy jednak nie nazbyt często
odwołuje się do przeszłości? Czy nie wpływa ona na jej decyzje?
Wspomnienia przychodziły same, nie proszone Will się śmieje, Will
pracuje, Will bierze ją w ramiona... Kochają się... Panującą wokół ciszę
przerwał nagle warkot samochodu. Pewnie ktoś pomylił drogę i zaraz zawróci,
pomyślała, ale zaniepokoiła się, słysząc szelest, jak gdyby ktoś skradał się przez
las. Wróciła do rzeczywistości. Mieszkała sama na odludziu od dwóch i pół roku
i nic złego się nie wydarzyło, ale teraz się przestraszyła. Mo\e dlatego, \e była
rozstrojona. Podniosła się i szybko zeszła ze skały.
Skoczyło na nią coś du\ego, kudłatego. Krzyknęła i zamknęła oczy.
Otworzyła je, gdy poczuła liznięcie psiego języka. Zbój z czerwoną chustką
zamiast obro\y machał ogonem i obskakiwał Carolinę ze wszystkich stron.
Zbój, do nogi!
Will. Nie wierzyła własnym uszom. To naprawdę głos Willa? Czy to
mo\liwe? Zbój, zachęcający ją do zabawy, był jednak realny. Zza zarośli
wyszedł nagle na ście\kę Will, wysoki, silny, przystojny. Jej Will.
Podszedł do Caroliny i powiedział:
Nic nie mów, tylko słuchaj. Zamierzał wygłosić przemowę, zanim
Carolina otrząśnie się z zaskoczenia. Pojechałem na lotnisko w San Francisco i
odwołałem swój lot, wyjaśniłem, \e nie mogę lecieć, poniewa\ wybieram się na
ślub. Will przerwał na widok twarzy Caroliny, która wyra\ała i radość, i
niepewność, i napięcie. Powiedział wprost: Wyjdz za mnie.
Will...
Wiem, uwa\asz, \e nale\ę do tych, co to nie potrafią zagrzać nigdzie
miejsca, a ty pragniesz stabilizacji. ObjÄ…Å‚ CarolinÄ™ zachwyconym spojrzeniem.
Kocham cię i mnóstwo czasu poświęciłem na rozmyślania o nas, o wspólnej
przyszłości. Zastanawiałem się tak\e nad sobą i doszedłem do wniosku, \e nie
muszę jechać na koniec świata. Równie dobrze mogę zostać tutaj, co więcej,
chcę tu zostać. A jeśli wyjadę gdzieś do pracy, przysięgam, wrócę do ciebie.
Mo\esz być tego pewna. Chciałbym, \eby dom, który zbudowałem dla ciebie,
był tak\e moim domem.
Nie masz pojęcia, jak bardzo pragnę w to uwierzyć szepnęła Carolina
z oczami pełnymi łez.
Jak mam dowieść szczerości moich słów? Szukał odpowiedzi na jej
twarzy. Byłem z wieloma kobietami, z wieloma młodszymi kobietami. Nigdy
nie prosiłem \adnej z nich, aby za mnie wyszła. Nigdy nie pragnąłem ich i nie
kochałem tak jak ciebie. Moja osoba to jedyna gwarancja na przyszłość.
Carolina wsłuchała się w siebie. Czy była niepewna, przestraszona, pełna
obaw? Nie, rozpierała ją niezmierna radość na myśl o wspólnej przyszłości z
Willem.
A podró\ poślubna?
Will pochylił głowę, jakby nie dosłyszał.
To znaczy, \e wyjdziesz za mnie i pojedziesz ze mnÄ… do Japonii?
Objęła go za szyję.
A czy jakakolwiek kobieta przy zdrowych zmysłach zrezygnowałaby z
paru miesięcy w egzotycznym kraju, u boku mę\czyzny, którego kocha?
Will wybuchnął śmiechem, chwycił Carolinę na ręce i zawirował w tańcu
zwycięstwa. Zbój przyłączył się do tego szaleństwa skakał i szczekał radośnie.
Will zatrzymał się wreszcie, postawił Carolinę na ziemi i nie
wypuszczając z objęć, zawładnął jej ustami. Gdy oderwali się od siebie po
długim, namiętnym pocałunku, Carolina powiedziała: Ale pies zostanie na
dworze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]