[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziewczyną. Trish leżała z zamkniętymi oczami i słuchawkami w uszach. Cali wsłuchi-
wała się w szum fal, głosy bawiących się dzieci, czuła dotyk słońca na ciele i lekki po-
dmuch wiatru.
Mogłaby polubić taki styl życia.
Obok niej leżał Jake. Na jego ciemnych włosach błyszczały krople wody, a mokre
szorty oblepiały szczupłe biodra i uwydatniały kształt tego, od czego Cali nie mogła ode-
rwać wzroku. Z trudem przełknęła ślinę i spojrzała na jezioro. Na pewno mogłaby czuć
R
L
T
się tu szczęśliwa, nie ryzykując kariery. Powinna tylko pamiętać, by nie przekraczać
pewnych granic.
Granic Jacksona. W tym wypadku w grę wchodziła Amanda oraz jej własna kariera
i jej uczucia. Było zbyt wiele powodów, by o nim nie myśleć i nie pragnąć go. A jed-
nak... Gdyby się dobrze nad tym zastanowić, to można by przesunąć tę granicę. Przede
wszystkim gdy chodziło o Amandę.
Niewątpliwie jej szefowa była bardzo związana z Jake'em. Ale jak wytłumaczyć
fakt, że to właśnie ona ułatwiała im spotkania. Nawet dzisiaj zachęcała Jake'a, by poszu-
kał Cali na plaży. A może ze strony Amandy była to jakaś wyrafinowana gra? Głos
Jake'a przerwał jej rozmyślania.
- Może pójdziemy napić się kawy? - zaproponował.
- Chętnie - odparła Cali.
To był dobry pomysł. Chciała z nim porozmawiać o wydarzeniach sprzed tygo-
dnia. Jake zerwał się szybko na nogi i podał jej rękę. Kiedy znalezli się daleko od plażo-
wego tłumu, Cali wzięła głęboki oddech.
- Powinnam była zadzwonić do ciebie - powiedziała. - yle się wtedy zachowałam.
- Wiem, jak traktujesz swoją pracę i seks. - Jake uśmiechnął się lekko. - To było
nieporozumienie... ale tylko dlatego, że zadzwonił telefon.
Cali milczała. Mogłaby wymienić wiele powodów, dla których uznała ten incydent
za błąd.
- Jak praca? - Jake szybko zmienił temat.
- W zasadzie dobrze. Chociaż jest więcej problemów, niż można się było spodzie-
wać. Początkowe prognozy były mocno zaniżone.
- To niedobrze - skwitował Jake, rozglądając się dokoła. - Tu gdzieś powinien być
bar kawowy... Dasz sobie z tym radÄ™?
Z czym, pomyślała, wpatrując się w niego. Z nim? Jake popatrzył na nią, zdumio-
ny. Popadam w paranoję, pomyślała Cali. A może Amanda miała inny powód, by do-
prowadzać do tych spotkań?
- Zawsze interesujesz się moją pracą - wyjąkała wreszcie.
R
L
T
W istocie Jake nie wydawał się zbytnio tym zainteresowany, ale Cali wiedziała, że
dla Amandy przyjaciele i podwładni są często zródłem wiadomości o postępach jej pra-
cowników. Szybko przebiegła myślą sprawy, o których rozmawiała z Jake'em. Zawsze
zachowywała się profesjonalnie. No, poza tym incydentem z sobotnim telefonem.
- Nie narzekam - szybko dodała, choć wszystko wskazywało na to, że Jake wcale
jej nie wypytuje, tylko prowadzi zwykłą rozmowę. Chyba że... - Oczywiście daję sobie z
tym radę - zapewniła.
Jake zatrzymał się nagle, wziął ją za rękę i obrócił do siebie.
- Hej - powiedział, a jego niebieskie oczy miały poważny wyraz. - Bez względu na
to, co powiesz, powinnaś wiedzieć, że nie wspomnę o tym Amandzie. Przyjaznię się z
nią, ale cokolwiek wydarza się pomiędzy nami lub cokolwiek jest powiedziane, pozostaje
wyłącznie między nami.
Dotyk jego dłoni spowodował, że Cali poczuła, jak ogarnia ją fala gorąca. Jeśli bę-
dzie jej dotykał albo patrzył w oczy, odkryje prawdę, którą usiłowała przed nim ukryć.
Rozpali w niej płomień, jaki tlił się bezustannie od chwili ich spotkania w klubie, a w ze-
szłym tygodniu po prostu wybuchnął.
Jeśli Amanda nie wykorzystywała Jake'a do uzyskania informacji, jak Cali radzi
sobie z pracą, to i tak on pozostawał  Jacksonem Amandy".
- Amanda stale mnie pyta o ciebie. - Cali odsunęła się od niego, podejmując despe-
racką próbę obrony. - Interesuje się naszymi spotkaniami, pyta, co robiliśmy, co mówiłeś
i czy dobrze się bawiłeś. O wszystkim jej mówię. Ona jest moją szefową, Jake. A między
nami nic nie ma.
- A więc czas to zmienić. - Jake przesunął palcem po jej dolnej wardze i Cali na-
tychmiast o wszystkim zapomniała, poza dręczącym ją pożądaniem. - Tu nie potrzeba
Amandy.
Nie mogę się poddać, myślała gorączkowo Cali, choć całe jej ciało pragnęło jego
pieszczot.
- Tylko nie... - zaczÄ…Å‚ Jake.
- Nie, co? - wyszeptała.
- Tylko mi nie mów, że tego nie chcesz.
R
L
T
Oczywiście, że chciała. Ale nie tylko o to chodziło.
ROZDZIAA DZIEWITY
Kiedy wrócili nad jezioro, Trish, Matt i reszta grupy zbierali się do odejścia. Po
kilku minutach Cali i Jake siedzieli już w taksówce. Jake był zły, że Cali nie podjęła te-
matu. Potem szli w milczeniu przez hol budynku, kierujÄ…c siÄ™ do windy. Jake nacisnÄ…Å‚
guzik, przeczesał palcami włosy.
Po tym nerwowym ruchu poznała, jak bardzo jest zirytowany.
Za każdym razem, kiedy znalezli się obok siebie, myśleli tylko o seksie. I coraz
trudniej było im z tym walczyć.
- Może tak będzie lepiej - powiedziała Cali, a Jake obrzucił ją niechętnym spojrze-
niem.
- O co ci chodzi? - warknÄ…Å‚.
- Nie może tak dłużej być. Ja nie mogę... - Spojrzała na Jake'a i słowa zamarły jej
na wargach.
Oczy mu pociemniały, miał zaciśnięte wargi. Szybko odwrócił głowę. Po chwili
Cali zobaczyła go zupełnie odmienionego. Był uśmiechnięty i rozluzniony. Wziął ją za
rękę i rozejrzał się dokoła.
- Chodz tu na chwilę - powiedział, prowadząc ją do małego pomieszczenia, gdzie
znajdowało się tylne wyjście z budynku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl