[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wąską ścieżką zbliżali się ku nim jacyś ludzie, nie przejmując się, że przerywają ich
tete - a - tete. Kit usiadł koło Lauren, a grupka przeszła obok nich z pozorną obojętnością,
lecz z oddali dobiegły ich chichoty i wybuchy śmiechu.
- Czy naprawdę chce pan po raz drugi zaręczyć się z byłą narzeczoną?
- Może uda mi się tego uniknąć...
- A czy ona tego chce?
- Szczerze wątpię. Trzy lata temu wolała Hieronima niż mnie. Co prawda z Freją
nigdy nic nie wiadomo.
- Chcę zawrzeć z panem pewien układ - powiedziała bardzo spokojnie. - Pojadę do
Alvesley jako pańska narzeczona.
Zaniemówił.
- Jako pańska fikcyjna narzeczona - dodała. - Przedstawi mnie pan rodzinie, a ja okażę
się dokładnie taka, jak należy. Pozostanę tam, póki nie pogodzi się pan z ojcem i póki tamto
haniebne narzeczeństwo z damą, która wolała brata, nie pójdzie w niepamięć. Odciążę pana,
by tak rzec, podczas fety rocznicowej, ale za pana nie wyjdÄ™. A pod koniec lata zerwÄ™
zaręczyny i wyjadę. Zrobię to tak, że panu nie będzie można nic zarzucić. Mam nadzieję, że
potem rodzina pozwoli panu wreszcie wybrać sobie odpowiednią żonę.
- Chce pani zerwać zaręczyny?! To wywoła straszny skandal.
- Myślę, że nie będzie aż tak zle - uśmiechnęła się blado, nadal wpatrzona w swoje
dłonie. - Może mi nawet pogratulują, że uniknęłam małżeństwa z niepoprawnym hulaką.
Zresztą nie dbam o to. Mówiłam już, że nie chcę wychodzić za mąż. Czuję, że muszę zerwać
z rodziną, która w najlepszej zresztą intencji traktuje mnie jak małą dziewczynkę. A ja od
dawna jestem dorosła i chcę zapewnić sobie wygodny, niezależny byt. Zamierzam osiąść
gdzieś na stałe, może w Bath. Po lecie spędzonym w charakterze fikcyjnej narzeczonej łatwiej
mi przyjdzie to, co powinnam była zrobić już rok temu. Nikt mnie od tego nie odwiedzie.
Pozostanę niezamężna.
Co, u licha? Dopiero teraz zrozumiał, że wcale jej nie zna. A chciał się z nią żenić za
dwa tygodnie!
- Czy Kilbourne tak wiele dla pani znaczył?
Pochyliła niżej głowę. Znów nerwowo splatała i rozplatała palce. Wychowywaliśmy
się razem, odkąd przywieziono mnie do Newbury Abbey jako trzyletnią dziewczynkę. Był dla
mnie jak brat, ale zawsze wiedziałam, że pożenią nas, gdy tylko dorośniemy. %7łyłam nadzieją,
że zostanę jego żoną, nawet gdy wstąpił do wojska i odjechał ze słowami, że nie muszę na
niego czekać i wolno mi wyjść za innego. Ja jednak czekałam. Po wyjezdzie ożenił się jednak
potajemnie, a pózniej, w Portugalii, wpadli z żoną w zasadzkę i myślał, że ona nie żyje.
Wrócił więc i w końcu postanowił poślubić mnie. Ale Lily wcale nie zginęła. Zjawiła się w
Newbury... w dniu mojego ślubu.
Nie zmyliła go jej pozorna obojętność. Zresztą znał tę historię, sensację zeszłego roku.
Plotki z entuzjazmem sławiły miłość młodej pary. Wprawdzie litowano się nad Lauren, lecz
robiono to dyskretnie. Iluż ludzi rozumiało ból, który wtedy przeżyła i który może trwa do
dziś? Była o włos od spełnienia marzeń, a los obszedł się z nią tak okrutnie.
- Kochała go pani? - Nie był pewien, czy należało użyć czasu przeszłego.
- Oczywiście... ale nie tak, jak kochają się Neville i Lily, bo tak silnych uczuć lepiej
unikać. Byłabym lojalna i wierna... Och, jasne, że go kochałam! - Westchnęła. - Nie myślę już
o małżeństwie.
Litość i nieczyste sumienie kazały mu milczeć, ale ona jakby czytała w jego myślach.
- Nie chodzi mi o litość, tylko o to, co w przypadku mężczyzn nikogo nie dziwi - o
swobodne życie z dala od ludzi, którzy na siłę chcą mnie uszczęśliwić. Pragnę samotności i
niezależności. Jeśli tego lata zrujnuję sobie reputację, to dopnę celu bez trudu.
- Do licha, czy mam się na to zgodzić? Niedawno mówiłem o honorze. Jak go
pogodzić z oszukiwaniem naszych rodzin? Jak mogę przerzucać na panią brzemię zerwania
zaręczyn? Bo chyba jasne jest, że jako dżentelmen nie mogę zerwać ich sam.
W tym właśnie rzecz. Pańskie narzeczeństwo musi przecież uchodzić za prawdziwe.
Gdybym to ja zachowała się niehonorowo i mimo zawartej umowy odmówiła ich zerwania,
nie miałby pan innego wyjścia, jak tylko mnie poślubić. Zgoda na moje warunki sprawi, że
nie będzie pan musiał kłamać.
Próbował znalezć lukę w jej rozumowaniu. Bez skutku. Oczywiście, gdyby przyjął tę
zdumiewającą ofertę, zaręczyny, w jego rozumieniu, byłyby prawdziwe. A gdyby tak
odzyskać utracony honor i w ciągu lata namówić ją, żeby jednak za niego wyszła? Może da
się przekonać, że to znacznie atrakcyjniejsza alternatywa niż samotność. Nawet kobiety,
którym zamożność pozwalała na niezależne życie, nie zażywają w nim wielkiej swobody.
Nie kochał jej, a nawet, jak ze zdumieniem stwierdził, nie znał. Mimo to przez ostatnie
pół godziny przekonał się, że jest interesującą osobą, bynajmniej niepozbawioną uczuć.
Wzbudziła w nim nawet pewne uznanie. No i czuł się winny.
- Czy wielka urodzinowa feta przypadnie pani do gustu?
Nareszcie na niego spojrzała.
- Myślę, że tak. Miałam być panią dworu w Newbury Abbey, hrabiną. Bez trudu
poradzÄ™ sobie z rolÄ… narzeczonej hrabiego Redfielda. Nie zawiedzie siÄ™ pan.
- Czy koniecznie trzeba w ten sposób nakłaniać krewnych do zgody na pani styl życia?
Nie widzę w pani nieśmiałości ani pokory. Wystarczy chyba stanowczo oznajmić swoją wolę,
a oni niech pilnujÄ… swego nosa.
- To, co pan powiedział, w pełni potwierdza złą opinię, jaką o panu miałam. Przez
chwilę sądziłam, że najlepiej będzie odwrócić się i odejść, tylko że...
Myślał, że to już koniec, lecz się mylił.
- Moje życie było spokojne i cnotliwe. Dopiero niedawno zrozumiałam, że również i
nudne. Odpowiada mi jednak ta nuda. Przywykłam do niej, lubię ją i mogę nadal żyć w ten
sposób. Ale ostatnio gwałtownie zapragnęłam jakiejś odmiany. Choćby nieznacznej. %7łeby...
ach, nie potrafię wyrazić tego słowami. Może lato spędzone w roli fałszywej narzeczonej
przyniosłoby mi... dreszczyk emocji... Chciałabym, hrabio Ravensberg, żeby przyrzekł mi pan
w zamian za tę umowę jedno wspaniałe, niezapomniane lato. Przygodę. Bo to ma być
przygoda! Tego właśnie żądam za uratowanie pana przed niechcianym małżeństwem.
Kiedy chciał się odezwać, podniosła rękę.
- Kilka dni po moim niedoszłym ślubie wstałam rano i poszłam samotnie na plażę.
Kiedy schodziłam z pagórka w kotlinę, usłyszałam czyjeś głosy i śmiech. Neville i Lily kąpali
się w sadzawce pod wodospadem, niedaleko letniego domku, który dziadek Neville'a
wybudował dla swojej żony. Drzwi były otwarte. Widocznie tam nocowali. Byli... byli prawie
nadzy. A prócz tego... tacy swawolni! Neville po prostu promieniał. Przy mnie nigdy tak się
nie zachowywał! Nie mogłabym się... aż tak bardzo zapomnieć. A przynajmniej tak mi się
wydaje. W kilka sekund zrozumiałam, czym jest namiętność. I uciekłam stamtąd co sił w
nogach.
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale tylko pokiwała głową i umilkła.
7?
- Czy pani pragnie lata pełnego namiętności i przygody?
- Skądże! - Znowu była sobą. Wyprostowała się, uniosła podbródek. Wyglądała na
zgorszoną. - Pragnę jedynie rozluznić krępujące mnie więzy. Na krótko. Nie stać mnie na
wielką namiętność ani na szaleńczą radość. Chcę tylko przeżyć jedno niezapomniane lato.
Czy może mi je pan zapewnić? Jeśli tak, jadę z panem do Alvesley. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl