[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chyba cztery razy, ale muszę przyznać, że byłam trochę rozproszona.
- Tak jak twoja stopa. Zaplątała się gdzieś w moich nogawkach.
- Czy dlatego tak się wierciłeś?
84
RS
Rzucił jej zabójcze spojrzenie, lecz szybko odwrócił się, wybuchając
śmiechem.
- Zasłużyłeś sobie. Te twoje gadki o dziewczynkach z haremu
zaczynały mi działać na nerwy.
Na takich pogawędkach schodziła im droga. Wydawało się, że ich
znajomość można zmierzyć latami lub wiekami, a nie zaledwie dniami.
W południe zatrzymali się przy sklepie, w małym miasteczku w stanie
Maryland, by zrobić zakupy na lunch. Esther stała przy półce ze słodyczami,
gdy Dan płacił za bardziej pożywne jedzenie. Kiedy skończyli, podszedł do
niej, objął ramieniem i pocałował w policzek.
- Lubisz słodycze?
- Mało powiedziane. Jestem uzależniona od czekolady.
- A tak. Przypominam sobie coś z twego pamiętnika na ten temat.
- Chodzmy, zanim urządzę sobie ucztę ze słodkościami. - Nadal nie
mogła przyzwyczaić się do tego, że Dan tyle wie o jej dzieciństwie.
- Posłuchaj - powiedział, przytrzymując otwarte drzwi.
Gdzieś grało radio. Esther najpierw rozpoznała melodię, potem chórki.
Smętna melodia, księżyc w pełni,
Ty w mych ramionach,
Niebo w gwiazdach i świetlikach,
I cały twój powab czarowny.
- Ależ staroć - rzekła ze smutnym uśmiechem, kierując się w stronę
samochodu.
- Esther! - zawołał. Dogonił ją. - Kochanie, przepraszam. Nie chciałem
cię zdenerwować. Nawet nie pomyślałem, że nadal może cię ranić śpiew
Setha.
85
RS
- Nie rani - zaprzeczyła, uśmiechając się niepewnie. -Ja... Ta piosenka
była jedną z pierwszych. Przywołała wiele wspomnień. Po powrocie do
Bellwood stałam się chyba przewrażliwiona na punkcie całego mego życia.
- Chcesz mi o tym opowiedzieć?- zapytał łagodnie, sadowiąc się obok
niej w samochodzie.
- Od czego mam zacząć?
- Od początku - zaproponował. Zapalił silnik. Bardzo chciał poznać
resztę życia Esther. - Twoja matka pracowała kiedyś dla Addy. Czy tam
spotkała Edgara Belldona?
RobiÄ…c kanapki, obierajÄ…c owoce i otwierajÄ…c puszki z napojami,
Esther opowiadała. Tak, Edgar Belldon był klientem Laury. Według
opowieści matki, Edgar w pewnym momencie zażyczył sobie wyłącznych
praw do jej usług, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do tego, kto
jest ojcem dziecka. MÅ‚oda, naiwna dziewczyna, urodzona i wychowana
pośród wzgórz Zachodniej Wirginii, gdy odkryła, że jest w ciąży, zwróciła
się do Edgara. Jego żona również spodziewała się dziecka. W zamian za
milczenie ofiarował Laurze pracę w biurze kopalni i nowy dom. Przyjęła to
z wdzięcznością i pozostała całkowicie oddana Edgarowi.
- Nie należała do kobiet wyzwolonych wyjaśniła Esther. - Czy
wyobrażasz sobie, co to był za rok dla biednego Edgara? Starał się utrzymać
dwie ciężarne kobiety w przeciwnych krańcach miasta przez całą zimę.
Matka Esther dbała o nią, lecz w jakiś obojętny sposób. Karmiła ją,
ubierała, wykonywała wszystkie normalne czynności związane z pielęgnacją
dziecka, nie było w tym jednak żadnej czułości, miłości, żadnych ważnych
rozmów o życiu. To do Addy Markham chodziła się wyżalać; ona wyjaśniła
przerażonej dziewczynce, jak dojrzewają kobiety. Kiedy Addy przyłapała
Esther na wynoszeniu czekolady ze sklepu, zmusiła ją do zwrócenia towaru i
86
RS
przeprosin. Potem zrobiła wykład na temat jej odwagi i wymogła obietnicę,
że nigdy więcej niczego nie ukradnie. Addy uciszała w swych ramionach
płacz Esther tej nocy, gdy Tommy próbował ją zgwałcić. Addy Markham
była także jedyną osobą, z którą Esther się pożegnała, wyjeżdżając z
miasteczka.
- Nadal nie mogę uwierzyć, że w wieku szesnastu lat wzięłaś pieniądze
od Glorii Belldon i wyjechałaś. Musiałaś być przerażona - powiedział.
- Byłam raczej wściekła jak diabli - sprostowała Esther. To wszystko
wydawało się tak odległe i jakby wcale jej nie dotyczyło. Jeżeli tak,
dlaczego więc wróciła? Czego szukała? - Gdybym nie wyjechała, Gloria
zupełnie zniszczyłaby matkę, chociaż po śmierci Edgara niewiele z niej
zostało. Podejrzewam, że matka naprawdę cały czas go kochała.
- Ciebie również kochała, na swój sposób - dodał cicho. - Tak mi
powiedziała.
Nagle coś ścisnęło Esther za gardło. Z trudem pokonała emocje i
przemówiła.
- Kiedy?
- Dzień przed swoją śmiercią. Była wyjątkowo przytomna, nigdy jej
takiej przedtem nie widziałem. Miewała chwile jasności umysłu, ale wtedy
to było coś innego. Mówiła o swoich rodzicach i o twoim ojcu, potem
powiedziała... Mogę nawet dokładnie przy toczyć jej słowa, ponieważ często
o nich myślałem i chciałem ci je powtórzyć. Powiedziała: Moja mała
Esther, taka dobra i miła dziewczynka. W moim życiu to jedyny powód do
dumy. Jedyna wartościowa rzecz, jaką zrobiłam to to, że ją urodziłam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]