[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokazać się służbie, mając ubranie w nieładzie.
Christophe przytaknął, ukląkł na miękkim dywanie i odsłonił kolana damy. Miała na nogach
delikatne, jedwabne pończochy, kostki wyglądały całkiem zgrabnie, ale nad kolanami było
zdecydowanie za dużo ciała. Te uda były jednak gorące, a wiadomo, że ciepłe uda działają na
mężczyznÄ™ bardzo pobudzajÄ…co. Régine uniosÅ‚a siÄ™ na chwilÄ™ i Larousse mógÅ‚ podciÄ…gnąć do góry
sukienkę od Schiaparelliego. Podwiązki były przyczepione do gorsetu, który ściskał jej zbyt duży
brzuch.
Christophe był pewien, że zobaczy ozdobione koronką majtki, ale kiedy de la Vergne rozsunęła uda,
jego zdumionym oczom ukazało się, oglądane już dzisiaj, brązowe futerko. Pogładził je ostrożnie, nie
będąc całkiem pewien, czy to przypadkiem nie jest peruka.
- O, jak dobrze - miękko powiedziała Rćgina.
Usiadł koło niej, aby mieć lepszy dostęp do adorowanego obiektu. Przez chwilę bawił się wydatnymi
wargami ukrytymi w brązowych włosach, potem palce zagłębiły się w wilgotną już norkę i od razu
natrafiły na nabrzmiały guziczek. Energicznie zabrał się do dzieła, gdyż chciał szybko osiągnąć
zamierzony cel. Rćgina dyszała, a jej brzuch poruszał się rytmicznie. Miała wewnątrz cztery palce
Larousse'a.
- Och - wyszeptała. - Czuję, że zaraz przeżyję coś wspaniałego!
Christophe położył drugą dłoń na brzuchu hrabiny i delikatnie go ściskał. W chwilę pózniej nogi damy
rozsunęły się szeroko, z otwartych ust wydobył się chrapliwy krzyk - przeżywała ekstazę.
Młodzieniec pozwolił partnerce odpocząć, potem wyjął z kieszeni marynarki białą, jedwabną chustkę
i z kurtuazyjnym: "Jeśli pozwoli mi pani..." - wytarł do sucha wilgotne partie ciała kochanki oraz
poprawił jej suknię.
W chwilę pózniej dojechali do posiadłości. Szofer z niezmąconym spokojem pomógł wicehrabinie
wyjść z samochodu, służąca natychmiast otworzyła drzwi. De la Vergne zdawała się nie zauważać
tych ceremonialnych usług, tak widocznie musiało być zawsze.
- Czy życzy pani sobie czegoś, madame? - spytała służąca.
- Przynieś butelkę szampana do mojego pokoju - i dwa kieliszki. Powiedz szoferowi, żeby pojechał do
kasyna i przywiózł resztę gości.
Larousse czuł, że musi w jakiś sposób zaakcentować swoją obecność, inaczej stanie się w krótkim
czasie zwykłym członkiem personelu.
- Przynieś nam tę butelkę raczej do basenu. Chcemy podziwiać księżyc.
Pokojówka była nieco skonsternowana. Wicehrabina popatrzyła przenikliwie na Christophe'a, a
następnie skinęła przyzwalająco głową.
- Może masz rację - rzekła po odejściu służącej. - Nauczyłam się wydawać wszystkim polecenia,
musisz jednak mnie zrozumieć. Wiele lat żyłam sama i sama podejmowałam wszystkie decyzje.
Kobiecie nie wychodzi to na dobre.
Usiedli w patio, a pokojówka podała zamrożony szampan, który wspaniale pasował do ciepłej,
bezchmurnej nocy, idealnej dla kochanków.
- Jak długo byłaś sama? - spytał ciepło Christophe.
Słowo "sama" zabrzmiało trochę dziwacznie - dom hrabiny był zawsze pełen gości i służby, ale
młodzieniec powtarzał tylko jej własne słowa.
- Prawie piętnaście lat.
- Czy twój mąż zginął w czasie wojny?
- Chciałabym, żeby tak było! Ten obrzydliwy brutal zostawił mnie i teraz żyje za granicą.
Christophe zorientował się, że poprowadził rozmowę w złym kierunku. %7łeby zmienić temat i
uspokoić wzburzoną damę, zaczął się rozbierać - zdjął frak, białą muszkę, eleganckie, skórzane
półbuty. Régine nie wiedziaÅ‚a, o co chodzi. - Co robisz?
- Idę popływać, chodz ze mną.
- Ależ ja nie mam kostiumu!
- Ja też nie - rzekł młodzieniec, kompletnie już rozebrany.
- Masz bardzo ładne ciało. Chodz tutaj i pozwól mi się dotknąć.
- Idziemy pływać!
- Sądzisz, że ja tu się rozbiorę?
- Dlaczego nie, przecież to twój dom - przekonywał Larousse.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™ w kierunku Réginy. PodniosÅ‚a siÄ™, a on pomógÅ‚ zdjąć jej sukienkÄ™ i czarny gorset.
- Ależ to czyste szaleństwo! - protestowała.
Zciągnął z jej nóg obie pończochy, tak że hrabina miała na sobie tylko diamenty - we włosach, na
palcach i szyi. Ciężkie piersi wisiały bezwładnie, a brzuch wyglądał jeszcze mniej atrakcyjnie niż
przedtem. Tylko diamenty błyszczały wspaniale! Ale jeśli mężczyzna lubi wielkie piersi i drogie
kamienie... Christophe ujął w dłonie biust wicehrabiny.
- Czy nie czujesz do mnie obrzydzenia? - spytała.
- Dlaczego miałbym czuć obrzydzenie?
- Bo nie jestem już ładna i młoda.
- Wyglądasz całkiem apetycznie...
Christophe ponaglił wicehrabinę lekkim klepnięciem w tyłek.
- Przecież mogą nas zobaczyć z okien domu!
W odpowiedzi chwycił ją w pasie i razem wskoczyli do basenu. Rozległ się głośny plusk. Kiedy stopy
Larousse'a dotknęły mozaiki na dnie, puścił partnerkę i wypchnął ją do góry. Sam również wynurzył
się na powierzchnię i pływał dookoła, obserwując ze śmiechem zmagania wicehrabiny z wodą.
- Jesteś szalony - powiedziała pani de la Vergne - ale kocham cię za to!
Ochlapywali się przez jakiś czas jak dzieci, aż zrobiło im się zimno. Christophe zadecydował, że
trzeba się rozgrzać. - Czas na wyścigi - rzekł. - Przepłyńmy basen pięć razy.
- Dla mnie to zbyt wiele, utonÄ™!
- BÄ™dÄ™ ciÄ™ pilnowaÅ‚, a takie ćwiczenia Å›wietnie ci zrobiÄ…. PÅ‚ynÄ…Å‚ spokojnie i wolno, a Régine, parskajÄ…c
i sapiąc, starała się za nim nadążyć.
Po czwartej długości basenu stwierdziła, że ma absolutnie dosyć. Jej włosy leżały na głowie jak
placek, a diamenty smętnie wisiały za uszami.
- Pomogę ci wyjść z wody - zaproponował Larousse. Nie było to jednak łatwe zadanie. Musiał użyć
całej swej
siły, żeby wyciągnąć na brzeg zmordowaną pływaniem wicehrabinę.
- Zaraz przyniosę ręczniki z przebieralni.
Obiął ją w pasie i chciał poprowadzić do patio, gdy właśnie stamtąd dobiegł ich głośny śmiech i
oklaski. Zobaczyli grupę swoich rozbawionych gości, którzy właśnie wrócili z kasyna.
- O, Boże! - zawoÅ‚aÅ‚a Régine.
Odwróciła się gwałtownie, chcąc ukryć swe wielkie, kobiece atrybuty, ale pośliznęła się i wpadła do
wody, wciągając ze sobą Christophe'a. Wypłynęła na powierzchnię, ale nawet nie usiłowała pływać;
jak wielka ryba powoli opadała na dno. Larousse próbował ją ratować, złapał wicehrabinę za szyję i z
olbrzymim wysiłkiem holował do brzegu. Wielkie piersi i brzuch wystawały nad powierzchnię,
niczym nadbudówka jakiegoś tonącego okrętu.
Mężczyzni wybiegli z patio i, dusząc się ciągle ze śmiechu, wyciągnęli kobietę na brzeg. Ułożyli ją
twarzą do dołu i poczekali, aż wykrztusi z siebie całą wodę. Kiedy zaś Larousse podciągał się na
rękach, chcąc wyjść na brzeg, jeden z ratujących przydeptał mu rękę, zmuszając do kolejnego nura.
Inny mężczyzna użyÅ‚ fraka Christophe'a jako nakrycia dla mokrego ciaÅ‚a Régine - oczywiÅ›cie chciaÅ‚
jedynie przysłonić jej nagość. O młodzieńcu zapomnieli wszyscy. Oglądał z daleka, jak goście
prowadzą wicehrabinę w kierunku domu. Wreszcie wydostał się z wody i usiadł, obejmując
ramionami kolana. Dyszał ciężko i czuł się fatalnie.
- Przeziębisz się - usłyszał tuż za sobą spokojny głos. Spojrzał w górę i zobaczył Nicolette.
- Oni wszyscy mają bzika - powiedziała wolno - ale widzę, że i tobie słońce wypaliło mózg.
Wstał i nie zwracając uwagi na to, że Nicolette gapi się na zminiaturyzowany zimnem aparat,
wciągnął na mokre ciało koszulę oraz ubrał buty. Przydepnięta ręka bardzo go bolała, ale kości nie
były uszkodzone.
- Czy nie powinnaś raczej pomóc swojej cioci? - spytał chłodno. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • realwt.xlx.pl