[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiedziałam, kiedy przestaliśmy się zanosić śmiechem.
Wróciłam do swojego zadania, ale podniosłam oczy, kiedy zorientowałam się, że mi
nie odpowiedział.
127
Patrzył na mnie, uśmiechając się lekko, a w oczach miał dziwaczny błysk
- A czemu nie wodziłaś?
-%7Å‚e co?
- Wiesz, z tego, co powiedziałaś, wynika, że wszystkie dziewczyny się we mnie durzą.
Więc dlaczego ty nie? Nie jestem w twoim typie?
Wzięłam głęboki oddech w nadziei, że nie zauważy. Dziwaczne chwile, takie jak ta,
zdarzały się nam z Archerem stanowczo zbyt często. Może przez to, że w tej piwnicy
spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu na osobności, albo też przez to, że poznaliśmy
niezle swoje ciała, kopiąc się i bijąc podczas obronnego, ale powoli dostrzegałam, że
coś zaczyna się zmieniać w naszej znajomości. Nie łudziłam się, że naprawdę mu się
podobam, ale niewątpliwie zaczęliśmy flirtować. Czułam się z tym dziwnie, a w takich
chwilach całkowicie niepewnie.
- Nie - powiedziałam w końcu, siląc się na obojętny ton. - Zawsze wolałam typ
kujona. Aroganccy przystojniacy niezupełnie na mnie działają.
- A więc uważasz mnie za przystojniaka?
- Zamknij siÄ™.
Odczułam potrzebę zmiany tematu.
- A co z twoją rodziną? - zapytałam. Rzucił mi zdumione spojrzenie.
i Co co z mojÄ… rodzinÄ…"?
- Twoja rodzina. Czy oni lubią mojego tatę? Odwrócił na moment wzrok i wzruszył
bez przekonania
ramionami, ale ja wyczułam, że coś jest nie w porządku.
- Moja rodzina zasadniczo trzyma się z dala od polityki - oznajmił, po czym podniósł
segregator. - Widziałaś może
Kieł wampira: D. Frocelli? Pokręciłam przecząco głową.
Wróciłam do pisania pracy, ale cały czas główkowałam, co takiego mogłam
powiedzieć, że Archer zareagował w ten sposób. Przyszło mi do głowy, że przez
ostatnie sześć tygodni, kiedy pracowaliśmy razem, rzadko mówił o swojej rodzinie.
Nigdy wcześniej mnie to nie zastanowiło, ale oczywiście teraz, kiedy okazało się, że
nie ma ochoty o tym rozmawiać, zaczęła mnie zżerać ciekawość.
Zastanawiałam się, czy Jenna ma szanse wiedzieć cokolwiek o przeszłości Archera,
ale szybko odrzuciłam tę myśl. Ledwie odzywała się do kogokolwiek i najwyrazniej
miała potężnego doła. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała, było moje nudzenie w
kwestii zadurzenia.
Kiedy Vandy po nas przyszła, miałam napisaną większość zadania, a resztę
postanowiłam dopisać rano przed lekcjami.
Wracając do pokoju, po drodze minęłam uchylone drzwi sypialni Elodie, skąd
dobiegał cichy śpiewny głos Anny.
- Ja tam miałabym podejrzenia, gdyby to był mój chłopak.
Zatrzymałam się przed drzwiami, żeby usłyszeć odpowiedz Elodie.
- Ja też, gdyby ona nie była taką świruską. Wierz mi, skoro już Archer musi być
zamknięty w piwnicy z jakąkolwiek dziewczyną z tej szkoły, to dobrze, że to jest
Sophie Mercer. On nawet na niÄ… nie spojrzy.
Zabawne. Wiedziałam, że Archer się mną nie interesuje, ale takie stwierdzenie w
ustach innej dziewczyny nie należało do przyjemności.
- Ona ma duże piersi - zauważyła Anna.
Elodie tylko parsknęła w odpowiedzi.
- Proszę cię, Anno. Największe piersi nic nie dadzą, kiedy jesteś niska i pospolita. I te
jej włosy! - Nie widziałam jej, ale wyobraziłam sobie, jak Elodie wzdryga się przy tych
słowach.
Mnie tymczasem robiło się trochę niedobrze. Wiedziałam, że powinnam sobie
stamtąd pójść, ale nie mogłam powstrzymać się od podsłuchiwania. Zastanawiałam
się, dlaczego zawsze lubimy słuchać, co inni o nas mówią, nawet jeśli są to okropne
rzeczy. I wiecie, przecież Elodie nie stwierdzała niczego, o czym nie wiedziałabym
wcześniej. Jestem niska, pospolita i mam okropne włosy. Sama sobie to wielokrotnie
powtarzałam. Dlaczego więc teraz czułam, że zbiera mi się na płacz?
- Tak, ale Archer jest dziwny - powiedziała Anna. - Pamiętasz, jaki był dla ciebie
wredny na początku? Nazywał cię przecież głupią lalą i tak dalej. Albo płytką...
- To należy do przeszłości, Anno - oznajmiła ostro Elodie, a ja musiałam powstrzymać
się od śmiechu. Wygląda na to, że Archer miał kiedyś nieco rozumu. Co się zmieniło?
Czyżby Elodie jednak miała jakieś ukryte zalety, jak się wyraził? Bo ja odnosiłam
wrażenie, że, kończąc urwane zdanie Anny, była płytka jak kałuża. - A poza tym
nawet gdyby Archerowi odbiło do tego stopnia, że poczułby cokolwiek do Sophie, to
po balu nigdy nie pomyśli o tym, żeby spojrzeć na inną dziewczynę.
129
- Dlaczego?
- Postanowiłam mu się oddać.
Och, buuee. Kto tak mówi? Czemu nie użyła zwrotów w rodzaju najdelikatniejszy
kwiat" albo cielesne rozkosze", albo czegoś równie głupiego?
Anna jednak oczywiście pisnęła z zachwytu.
- O Boże, ależ to romantyczne!
Elodie zachichotała, co zabrzmiało dziwacznie w jej wykonaniu. Dziewczyny takie jak
ona powinny gdakać.
- Pewnie!
Miałam zdecydowanie dość, więc odeszłam na paluszkach i cicho otworzyłam drzwi
mojego pokoju.
lenna jak zwykle leżała zwinięta na łóżku, przykryta jednym ze swoich ostro
różowych koców. Ostatnimi czasy często tak robiła, udając, że śpi, żebym nie
próbowała z nią rozmawiać. Zazwyczaj ulegałam jej kaprysom i nie zaczynałam
rozmowy. Ale tego wieczoru usiadłam na skraju łóżka współlokatorki i to tak, żeby
nim lekko zakołysać.
- Wiesz, co właśnie podsłuchałam? - zanuciłam. Odchyliła róg koca i zamrugała do
mnie jednym okiem
jak sowa.
- Co?
Powtórzyłam jej rozmowę Elodie i Anny.
- Jesteś w stanie w to uwierzyć? Postanowiłam mu się oddać". Fuj. Dlaczego nie
mogła użyć po prostu słowa seks", wiesz może?
W nagrodę otrzymałam słaby uśmieszek.
- To idiotyczne - przyznała Jen na.
- Kompletnie - zgodziłam się z nią.
- Mówiły cokolwiek o Chaston?
- Ee... nie - odpowiedziałam zdziwiona. - W każdym razie ja nic nie słyszałam. Ale
podsłuchałam coś, co mówiła pani Casnoff przy kolacji parę dni temu. Chaston ma
się dobrze i wypoczywa z rodzicami na Riwierze czy też w innym równie
ekskluzywnym miejscu. Wróci w przyszłym roku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]