[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pochylił głowę w geście podzięki.
Zrobiłem, co mogłem.
W jej ocenie wspiÄ…Å‚ siÄ™ na szczyty perfekcji.
Ale tak naprawdÄ™ to nic wielkiego.
Poza przedstawieniem, jakie dał przed dwunastką przybyłych na spotkanie
dyrektorów, wskakując do helikoptera, z którego oni właśnie wysiedli. No i jeszcze
tylko zniszczył kosztowny garnitur.
Postąpiłeś prawdziwie po rycersku.
Kobiety, z którymi sypiał, przed którymi nie krył, że tak naprawdę liczy się dla
niego tylko córka, mogłyby to nazwać zupełnie inaczej.
Całe szczęście, że wróciłam tak wcześnie powiedziała.
Doskonale pamiętała, jak mało brakowało, by uległa jego prośbom i została w
castillo. Przy nim jej silna wola praktycznie przestawała istnieć.
Przerwał zapinanie koszuli i popatrzył na nią, aż cały smutek i niepokój tego
poranka zaczęły od niej odpływać.
To dlatego nie chciałaś zostać powiedział.
Martwiłaś się o tę matkę.
Nigdy wcześniej żadna kobieta nie odmówiła jego zaproszeniu do łóżka, a jej nie
zdołał ubłagać, żeby z nim została. Dlatego go to dręczyło. Teraz sytuacja została
wyjaśniona, pozostawało jednak pytanie: Jeżeli gorący romans z Lucy mu nie
wystarczał, to czego jeszcze chciał?
To był dla niego teren nieznany i, zanim porozmawia z dziewczyną, przede
wszystkim chciał się rozeznać w swoich uczuciach. Kiedy słowa zostaną
wypowiedziane, nie będzie już można ich cofnąć. Za błędy, które popełnił w
przeszłości, zapłacili inni; nie mógł pozwolić, by coś takiego wydarzyło się teraz.
Lucy błądziła wzrokiem po jego umięśnionej, opalonej piersi, a w głębi jej serca
narastała paląca potrzeba dotknięcia go.
Mówiłam ci przecież.
Tak? Odgarnął popielate pasmo z jej policzka i spojrzał w zdolne rzucić czar
niebieskie oczy, a potem pochylił się i pocałował odsłonięty kark.
Przylgnęła do niego, skrywając twarz w zagłębieniu jego ramienia.
Tak, na pewno.
Chyba po prostu nie słuchałem wymamrotał między jej wargi. Myślałem o
czymÅ› innym.
Chciałam zostać przyznała, łapiąc oddech po długim pocałunku. Ale...
Odetchnął głęboko i odsunął ją od siebie na odległość ramion.
Obiecałaś coś przyjaciółce i chciałaś dotrzymać słowa. To godne szacunku.
Ale sytuacja wkrótce się zmieni. Kiedy już uwolnisz się od tych obowiązków...
To co?
Ponownie to wszystko przemyślimy.
Uczucie zawodu było przemożne. Czekała, rozpalona miłością i pragnieniem, a
dostała kubeł zimnej wody prosto w twarz. O to jednak mogła winić tylko siebie.
Nie trzeba było snuć nierealistycznych oczekiwań, nie trzeba było się w nim
zakochiwać. To było głupie, a jeszcze głupsze wmawiać sobie, że on czuje to samo.
Zwietnie, już się nie mogę doczekać rzuciła przez ramię, odmaszerowując z
wiadrem, usiłując sprawić wrażenie, że ona też potrafi traktować sprawy z
chłodnym dystansem.
Dogonił ją w drzwiach.
Pod ciężarem jego dłoni na ramieniu odwróciła się niechętnie.
Zrobiłem coś, co sprawiło ci przykrość?
Nie patrząc mu w oczy, wzruszyła ramionami, strząsając jego dłoń.
Nic takiego.
Zaklął pod nosem i pobiegł za nią przez podwórze. Zdążył jeszcze usłyszeć, jak
mamrocze:
Nie wierzÄ™.
Ale nie było już mowy o porozmawianiu sam na sam. Z land rovera z zarządcą
posiadłości za kierownicą wyskoczyła jego córka, z naprzeciwka nadjechał
weterynarz, z samochodu sąsiadki wysiadała powoli Harriet.
Z trudem zdołał powstrzymać Gabby przed pobiegnięciem do stajni, dopóki
weterynarz nie zbadał matki i oślęcia i nie orzekł, że oboje są w doskonałej
kondycji. Potem Gabby ściągnęła do stajni Lucy, a Santiago musiał odpowiedzieć
na mnóstwo pytań zaciekawionej Harriet, z których wynikało jasno, że Lucy ani
słowem nie wspomniała o nim przyjaciółce.
Do tej pory sądził, że kobiety mówią sobie wszystko, dlatego nigdy nie zwierzał
się swoim kochankom. Najwyrazniej jednak Lucy była wyjątkiem.
Wymówił się najszybciej, jak mógł, argumentując koniecznością zajęcia się
córką.
Gabby w zachwycie obserwowała małego osiołka i jego matkę. Była to jedna z
tych szczególnych chwil, kiedy Santiaga ogarnęła tak wszechogarniająca miłość do
niej, że niemal odebrała mu głos. To uczucie było warte wszystkich nieprzespanych
ze zmartwienia nocy.
Lucy wyczuła jego obecność wcześniej niż Gabby. Wyraz jego twarzy, kiedy
patrzył na córkę, napełnił ją wzruszeniem. Poczuła się prawie intruzem
zakłócającym ich prywatność, ale zanim zdążyła się wycofać, odwrócił głowę i
spotkali siÄ™ wzrokiem.
Ja też tak będę. Dzwięczny głosik dziewczynki przerwał hipnotyzującą ciszę.
Lucy wcisnęła drżące dłonie w kieszenie, a Santiago potargał córce włosy.
Będziesz osiołkiem?
Weterynarzem wyjaśniła, przewracając oczami.
Na pewno zostaniesz, kim tylko zechcesz, ale teraz musimy wracać. Mama i
mały potrzebują spokoju.
NaprawdÄ™ musimy?
Tak.
No, dobrze.
Podbiegła do Lucy i przytuliła ją mocno.
Lucy, nie patrząc na Santiaga, bo nie była pewna jego reakcji na ten
spontaniczny gest, też ją przytuliła. Czy jej nieokreślona pozycja pozwalała na taką
poufałość?
Przyjdziesz do nas na kolacjÄ™, prawda?
Tym razem Lucy popatrzyła na Santiaga, próbując dać do zrozumienia, że w
żaden sposób nie wymusiła tego zaproszenia.
Zaprosiłam Lucy na kolację oznajmiła Gabby.
Słyszałem.
Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
Myślę, że... zaczęła niepewnie, ale przeciął zdecydowanie:
Dobry pomysł.
Na pewno? spytała, zaskoczona.
Obdarzył ją zniewalającym uśmiechem.
Szkoda, że nie był mój.
Zapomniał już, jak to jest w związkach, gdzie chodzi o coś więcej niż tylko o
seks.
Siódma, wpół do ósmej, może być?
Pogrążona w myślach Lucy kiwnęła głową.
Pasuje.
Naprawdę lubię Lucy zwierzyła się Gabby, kiedy szli przez podwórze.
Ja też... Czoło Santiaga przecięła pionowa zmarszczka.
Ale musisz pamiętać, że Lucy ma swoje życie i nie zostanie tu na zawsze.
%7łycie, w którym dla niego nie ma miejsca.
Dlaczego?
Cóż... Po prostu tak jest.
Gabby podskakiwała obok niego.
Ale to jeszcze nie na pewno.
Tak zgodził się z nią. Na razie nie na pewno.
Kiedy przyszła, Josef wprowadził ją do salonu i nalał kieliszek wina. Zdążyła
upić łyk, kiedy do salonu wmaszerowała Gabby.
Musisz mi pomóc! oznajmiła dramatycznie.
Aha, to dlatego mnie zaprosiłaś.
Mówię serio. Chodzi o moją przyszłość.
Przepraszam. Lucy bardzo się starała zachować stosowną powagę.
Nienawidzę mojej szkoły.
Wspominałaś o tym.
I nie chcę tam wracać w przyszłym semestrze. Trochę się rozejrzałam i chyba
mam dobre rozwiązanie. Podała Lucy błyszczącą broszurę.
To tylko pół godziny samochodem, a pięć minut helikopterem. Mogłabym
wracać do domu na weekendy.
Widzę, że wszystko już zaplanowałaś.
Mają świetną opinię i doskonałą klasę humanistyczną, bo to właśnie
zamierzam studiować, jeżeli nie będę weterynarzem, ale o tym na razie nie mówmy
nic tacie. Zwróćmy tylko uwagę na doskonałych nauczycieli, a ja powiem, że
okropnie za nim tęsknię, bo naprawdę tak jest.
My?
Właściwie ty. Mnie nie posłucha, ale ciebie...
Nie, Gabby. Bardzo bym chciała ci pomóc, ale nie mogę. To sprawa pomiędzy
tobą a tatą. Nie spodoba mu się, jeżeli zacznę się wtrącać.
Proszę... Dolna warga dziewczynki drżała zatrważająco.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]