[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chcesz, przyślij go do mnie.
Nie masz już chłopaka?
Neena westchnęła.
Nie znoszÄ™, kiedy masz racjÄ™.
Roześmiałam się.
Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie czuję się do niego przywiązana. Powiedziałam mu to
nawet& ale cały czas się zastanawiam. Nie wiem dlaczego, ale nie jestem gotowa powiedzieć, że
jest moim faworytem.
Dobrze odparła lady Brice. Kto następny?
Hale. Ma świetny charakter i przysięgał, że każdego dnia zrobi coś dla mnie. Ani razu mnie
jeszcze nie zawiódł. Poza tym swobodnie się przy nim czuję. To zresztą także jeden z powodów, dla
których lubię Foxa.
Fox jest bardziej przystojny niż Hale zauważyła Neena. Nie chcę być płytka, ale takie rzeczy
liczÄ… siÄ™ w oczach opinii publicznej.
Rozumiem, ale uroda to kwestia subiektywna. Wiesz, że czasem atrakcyjne w kimś wydaje ci się
to, w jaki sposób potrafi cię rozbawić, albo to, że masz wrażenie, że czyta ci w myślach? To także
chciałabym brać pod uwagę.
Neena uśmiechnęła się.
Czyli z nich dwóch wybrałabyś Hale a?
Potrząsnęłam głową.
Nie do końca to miałam na myśli. Chciałam tylko powiedzieć, że wygląd to nie wszystko.
Musimy skupić się na innych zaletach.
Na przykład? zachęciła mnie lady Brice.
Na przykład Henri jest wiecznym optymistą. Niezależnie od okoliczności potrafi promieniować
radością. Nie wątpię też ani odrobinę w uczucie, jakim mnie darzy.
Neena przewróciła oczami.
To świetnie, ale on nie mówi po angielsku. Nie ma mowy, żebyście kiedykolwiek mieli okazję
rozmawiać o czymś innym niż sprawy powierzchowne.
To& No cóż, to prawda. Ale jest niesamowicie uroczy i wiem, że byłby dla mnie dobry. Erik
powiedział, że Henri kiedyś się nauczy języka, tyle że zajmie mu to trochę czasu. Od kiedy został
w Elicie, codziennie do północy wkuwa angielskie słówka. A ja zaraz pójdę na lekcję fińskiego.
Możemy nad tym pracować z obu stron, a Erik zostanie tak długo, aż będziemy się mogli
porozumiewać.
Lady Brice potrząsnęła głową.
Tylko że to bardzo nie w porządku wobec Erika. Przecież on ma rodzinę i pracę. Nie pisał się na
to, żeby utknąć w pałacu na najbliższe pięć lat. A jeśli on też chciałby kogoś sobie znalezć?
Chciałam powiedzieć, że się myli& ale nie mogłam. Gdy Erik tu przyjeżdżał, nie wiedział, jak
długo potrwają Eliminacje, z pewnością jednak nie zakładał, że będzie mieszkać w pałacu, aż jego
podopieczny zacznie płynnie mówić po angielsku. Byłoby niegrzecznie oczekiwać tego od niego.
Zostanie, wiem o tym powiedziałam tylko.
Po tych słowach zapadła cisza, jakby lady Brice wiedziała, że nie mam racji, i zastanawiała się,
czy mi to wytknąć. Ostatecznie tylko westchnęła.
Kto jeszcze został? Ean? zapytała.
Ean to trochę trudniejsza sprawa, ale możesz mi wierzyć, że jest dla mnie ważny.
Neena zmrużyła oczy.
Czyli& wszyscy mają równe szanse?
Westchnęłam.
Chyba tak. Nie jestem pewna, czy to znaczy, że wybrałam dobrze, czy zle.
Lady Brice roześmiała się.
Wybrałaś dobrze, naprawdę. Mogę nie rozumieć, co takiego widzisz w Eanie albo jak chcesz
poukładać sprawy z Henrim, ale wszyscy oni mają swoje zalety. Wydaje mi się, że na tym etapie
należałoby dołożyć im więcej pracy, naprawdę zacząć formować z nich przyszłych monarchów. To
z pewnością pozwoli niektórym z nich się wyróżnić.
Formować ? Okropne słowo!
Nie o to mi chodzi. Chciałam tylko powiedzieć&
Lady Brice nie zdołała dokończyć, ponieważ drzwi znienacka otworzyły się na oścież i stanęła
w nich babcia.
Naprawdę powinna pani najpierw poprosić o pozwolenie ostrzegł ją przyciszonym głosem
gwardzista.
Nie zważając na niego, babcia podeszła do mnie.
No cóż, malutka, już czas, żebym jechała.
Tak szybko? Objęłam ją.
Nie mogę zostać dłużej. Twoja matka ledwie dochodzi do siebie po zawale serca, a mimo to ma
czelność mną komenderować. Wiem, że jest królową przyznała, unosząc ręce, jakby się poddawała
ale ja jestem jej matką, a to ktoś znacznie ważniejszy od królowej.
Roześmiałam się.
Zapamiętam to sobie na przyszłość.
Słusznie powiedziała i pogładziła mnie po policzku. Jeśli możesz, znajdz męża tak szybko,
jak ci się uda. Nie robię się młodsza, a chciałabym przed śmiercią zobaczyć przynajmniej jednego
prawnuka. Wymownie popatrzyła na mój brzuch i pokiwała palcem. Nie zawiedz mnie.
Dooooobrze, babciu. Musimy tu jeszcze popracować, więc jedz do domu i zadzwoń, jak tylko
dotrzesz na miejsce.
Oczywiście, skarbie. Oczywiście.
Stałam w milczeniu i próbowałam pojąć rozmiary szaleństwa mojej babki.
Neena nachyliła się do mnie.
To jak myślisz, który z tej czołowej piątki będzie najbardziej chętny do robienia dzieci? Czy
powinnyśmy dodać to do listy?
Nawet to, że z furią spiorunowałam ją wzrokiem, nie zmniejszyło jej rozbawienia.
Nie zapominaj, że mogę w każdej chwili wezwać pluton egzekucyjny.
Możesz sobie wzywać ten pluton, ale mam po swojej stronie twoją babcię, więc nie muszę się
niczego bać.
Ręce mi opadły, gdy zastanawiałam się nad tym niemądrym pomysłem.
Nie przejmuj się tym za bardzo. Ona w głębi duszy dobrze ci życzy.
Postaram się o tym pamiętać. To jak, skończyłyśmy? Muszę iść nauczyć się trochę fińskiego.
Przepraszam, przepraszam! powiedziałam, wpadając do biblioteki. Chłopcy powitali mnie
radośnie, a ja podbiegłam do pustego miejsca przy stole. Obowiązki mnie zatrzymały.
Erik roześmiał się i położył przede mną cienki plik kartek.
Usprawiedliwienie przyjęte. Nie przejmuj się, dopiero zaczęliśmy. Popatrz na pierwszą stronę,
Henri pomoże ci z wymową. Ja sprawdzę, jak sobie radzą pozostali, a potem przejdziemy dalej.
Rozumiem. Podniosłam kartkę, kserokopię odręcznych notatek Erika opatrzonych obrazkami na
marginesie, i uśmiechnęłam się. Pierwszym zadaniem dzisiaj było nauczenie się liczb do dwunastu,
żeby odpowiadać na pytanie o godzinę. Gdy popatrzyłam na to proste ćwiczenie, natychmiast
poczułam się zawstydzona. Myślałam tylko o tym, że w słowach brakuje samogłosek, a jeśli już się
pojawiają, to w złych miejscach.
Dobrze powiedziałam i spojrzałam na pierwsze słowo: yksi.
Jaksi?
Henri roześmiał się i potrząsnął głową.
Mówi się uu-ksi.
Juksi?
Tak! Dalej, dalej zachęcał, a chociaż bardzo wiele brakowało mi do doskonałości, było miło,
że ktoś mi tak kibicował. Mówi się kaak-si.
Kaak-si& kaksi.
Dobrze, dobrze. Dalej kolme.
Kuulmi spróbowałam.
Eeee powiedział, nadal starając się zachować pozytywne podejście. Kool-me.
Znowu spróbowałam, ale widziałam, że kiepsko mi to wychodzi. Zostałam pokonana przez liczbę
trzy. Henri, jak zawsze dżentelmeński, pochylił się, gotów poświęcić mi tyle czasu, ile będzie trzeba.
Mówi się oo. Kool-me.
Oo. Oo próbowałam.
Uniósł dłoń i lekko położył mi palce na policzkach, próbując ułożyć moje usta w odpowiedni
kształt. Załaskotało, więc uśmiechnęłam się, niezdolna do wydania dzwięku, o jaki mu chodziło.
Mimo to przytrzymywał moją twarz, a po chwili z jego oczu zniknęło rozbawienie, a ja rozpoznałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]