[ Pobierz całość w formacie PDF ]
glądając na kartkę z ceną. Pasowałby do fotela,
182 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
który kupiliśmy z Cyrusem. Ja... Zaczerwieni-
ła się. Nie wiem, czy słyszałaś... zamierzałam
z tobą o tym pogadać, ale...
O czym? Shane powściągnęła uśmiech,
widząc speszenie koleżanki. Wiem, że się
spotykacie.
Spotykamy... Laurie strząsnęła jakiś nie-
widoczny pyłek z rękawa. A nawet... Od-
chrząknęła. Zamierzamy się pobrać, Shane.
GratulujÄ™.
Zaskoczyło ją, że w głosie niedoszłej żony
swojego narzeczonego nie wyczuła nuty żalu czy
pretensji.
Mam nadzieję, że nie gniewasz się... Za-
częła nerwowo miętosić pasek od torebki.
Wiem, że ty i Cyrus, co prawda dosyć dawno,
ale jednak planowaliście...
Byliśmy młodzi przerwała jej Shane. Na-
prawdę życzę wam jak najlepiej, Laurie. Nie
potrafiła się jednak powstrzymać od drobnej
złośliwości. Zresztą wy idealnie do siebie pa-
sujecie.
Doceniam to, co mówisz, Shane. Bałam się,
że... Bo wiesz, Cy to taki wspaniały mężczyzna.
Ona naprawdę w to wierzy, zdumiała się
Shane; naprawdę świata poza nim nie widzi.
Zrobiło jej się wstyd, że wyśmiewa się w duchu
z zakochanej pary.
Bądzcie szczęśliwi. Oboje.
Nora Roberts 183
Na pewno będziemy. Laurie rozpromieniła
się. I wiesz co? Kupię od ciebie ten stół.
Co to, to nie sprzeciwiła się Shane. Ten
stół dostaniecie w prezencie ślubnym.
Laurie dosłownie otworzyła usta.
Och, nie! Nie moglibyśmy go przyjąć! Jest
tak niesamowicie drogi...
Laurie, znamy się tyle lat, a Cy stanowił
ważną część mojej... przez moment szukała
odpowiedniego słowa młodości. Proszę cię, nie
odmawiaj.
No dobrze. Dziękuję rzekła Laurie za-
skoczona tak wspaniałomyślnym gestem. Cy
będzie zachwycony.
Cieszę się. Shane uśmiechnęła się. Po-
móc ci go wynieść do samochodu?
Nie, nie, poradzÄ™ sobie. Laurie bez trudu
uniosła podarowany stolik. Przy drzwiach od-
wróciła się. Shane, z całego serca ci życzę, abyś
odniosła wielki sukces... Do widzenia.
Do widzenia, Laurie.
Shane zamknęła drzwi, po czym natychmiast
skupiła się na własnych sprawach. Zerknąwszy na
zegarek, zobaczyła, że ma niewiele ponad godzi-
nÄ™, zanim Vance przyjdzie na kolacjÄ™. Nie tracÄ…c
czasu, skierowała się do sali muzealnej, by ją
zamknąć. Jeżeli się pospieszy, może zdąży...
Na dzwięk podjeżdżającego pod dom samo-
chodu zaklęła pod nosem.
184 OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
Powtarzając w myślach maksymę, że klient to
nasz pan, przekręciła zamek w drzwiach. Jeżeli
Vance ma ochotę na deser, będzie musiał się
zadowolić ciasteczkami ze sklepu. Słysząc kroki
na ganku, nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi na
oścież.
Uśmiech na jej wargach zgasł, krew odpłynęła
z twarzy.
Anne... wydukała.
Złotko! Kobieta zbliżyła usta do jej poli-
czka. Co to za powitanie? Można by pomyśleć,
że nie cieszysz się z wizyty matki?
Anne jak zwykle wyglądała rewelacyjnie: twarz
bez zmarszczek, duże niebieskie oczy, włosy
w kolorze pszenicy. Miała na sobie drogie futro
z niebieskiego lisa, przewiÄ…zane w talii czarnym
skórzanym paskiem, oraz spodnie z jedwabiu,
całkiem nieodpowiednie jak na tę porę roku.
Wyglądasz prześlicznie powiedziała
Shane, czując, jak przepełnia ją miłość do matki,
a jednocześnie niechęć do niej.
Dziękuję, chociaż ci nie wierzę. Jazda z lot-
niska mnie wykończyła! Mieszkasz na całkowi-
tym odludziu... ZÅ‚otko, kiedy wreszcie zrobisz
coś z włosami? Obrzuciwszy córkę krytycznym
wzrokiem, weszła do domu. Nigdy nie po-
trafiłam zrozumieć, dlaczego... Mój Boże, co tu
siÄ™ dzieje?
Zaskoczona rozejrzała się po sali pełnej półek,
Nora Roberts 185
gablot, stojaków z pocztówkami, po czym wybu-
chając perlistym śmiechem, postawiła na pod-
łodze swoją piękną skórzaną walizkę.
Tylko mi nie mów, że we własnym domu
otworzyłaś muzeum poświęcone wojnie secesyj-
nej! Nie wierzę własnym oczom!
Shane skrzyżowała ręce na piersi.
Nie widziałaś po drodze tablicy?
Tablicy? Nie... a może nie zwróciłam na nią
uwagi. W oczach Anne pojawiła się wesołość.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]